Rok 2012 był dla większości z nich niezły lub przeciętny. Szału nie robili, ale ostatniego piachu też nie grali. Kilku wypadło z obiegu całkiem, ale nie powinno się ich jeszcze skreślać. Kolejne dwanaście miesięcy powinno być dla nich decydujące. Jak nie teraz, to kiedy? Make or break. Przed wami lista – bo w rankingu ciężko byłoby to usystematyzować – piłkarzy, którzy mają najwięcej do udowodnienia w 2013.
Mateusz Klich – nie sposób rozpocząć tego zestawienia inaczej niż od postaci, która urosła do rangi symbolu. Naczelny emeryt polskiej piłki. Leń o beznadziejnej mentalności, który jako tako potrafi grać w piłkę, a najlepiej radzi sobie przed… dyktafonem. Takim wizerunkiem cieszy się dziś rezerwowy pomocnik trzecioligowych rezerw Wolfsburga. W gruncie rzeczy trochę nam go żal. A jak sobie jeszcze przypomnimy jego niedawne wypowiedzi…
– Ludzie myśleli, że przejdę do Wolfsburga, wskoczę do składu i będę dostawał same najlepsze noty w „Kickerze”
– Jak długo tu jestem? Dwa miesiące i niektórzy chyba by chcieli, żeby już mnie stąd wyjebali. Masakra.
– Jest tu jak w wojsku, ale jestem mile zaskoczony i NIE NARZEKAM. I napisz to wielkimi literami, bo kiedyś powiedziałem jakiejś gazecie, że są ciężkie treningi, to od razu, kurwa, napisali, że narzekam.
– Niektórzy w moim wieku nawet nie debiutowali w ekstraklasie. Podchodzę do tego cierpliwie. Wolfsburg to nie jest mój ostatni klub, więc prędzej czy później i tak będę grał.
– Trener rezerw też mi powiedział, że jestem tu na chwilę i wszyscy wiedzą, że nie ściągnęli mnie po to, żebym grał w rezerwach.
Jaki ten los bywa przewrotny…
Bartosz Salamon – on na pewno roku nie zaprzepaścił. Ba, pewnie nawet się rozwinął, skoro całkiem niedawno – hahaha – interesowała się nim Barcelona. Nie, nie ta ekwadorska. Tak czy inaczej – regularne występy w Brescii robią wrażenie, może nawet warto byłoby Salamona sprawdzić w reprezentacji, bo tak naprawdę nikt nie wie, co potrafi i to jest właśnie jego główny minus. Przed rokiem Zbigniew Boniek na naszą prośbę zasięgnął informacji na jego temat u trenera Brescii…
– Faktycznie, uważają go dziś za jednego z najlepszych i najbardziej perspektywicznych zawodników Serie B – potwierdza. – Na każdy jego mecz akredytują się skauci przynajmniej siedmiu, ośmiu klubów. Największe zainteresowanie przejawia Napoli i Genoa, z nimi rozmowy są najbardziej zaawansowane. Ale pojawiają się też obserwatorzy z zagranicy – nawet kluby angielskie. I rzeczywiście, Salamon jest dziś wyceniany przez Brescię na 7-8 milionów euro…
– Rozmawiałem też z moim przyjacielem, który komentuje mecze Serie B i twierdzi, że Salamon to chłopak o bardzo dużym potencjale. Ł»e ma mocny charakter, jest dobry technicznie, wysoki, szczupły. Ma bardzo dobre „personality” – dodaje Boniek.
Minął rok i nic w tej kwestii się nie zmieniło.
Mariusz Stępiński – młodziutki chłopak, który ma jeszcze sporo czasu na błyśnięcie, ale skoro pół Polski już obwołało go gwiazdą i zbawicielem Widzewa, to… chyba warto by było częściej udowadniać swą wartość niż raz na trzy mecze. Tym bardziej, że konkurencję ma w klubie zerową. Ale skoro ludzie, którzy pracują z Mariuszem na co dzień, bez wyjątku twierdzą, że to talent czystej wody, to coś w tym musi być. Oby Stępiński poszedł drogą Milika, bo na razie jego przygoda z piłką układa się w podobny sposób. Trzymamy kciuki.
Mateusz Możdżeń, Marcin Kamiński i Tomasz Kupisz – nie chcemy ich rozdzielać, bo o całej trójce można napisać w zasadzie to samo. Weszli do Ekstraklasy z przytupem, by potem brutalnie zjechać, zaliczając od wielkieg dzwonu nieliczne przebłyski. Dziś Kupisz przypomina Łobodzińskiego, Kamiński Pietrasiaka, a Możdżeń – hmm – Kikuta?
Paweł Kieszek – w jednym z podsumowań stranierich zażartowaliśmy, że wybiera sobie kluby pod względem atrakcyjności względem zamieszkania. No bo spójrzcie… Ateny, Braga, Porto, spokojne Kerkrade, malownicze Setubal… I jeszcze po drodze mistrzostwo Portugalii i Liga Europy. Ł»yć, nie umierać – bez ironii. Tylko lata lecą, a nikt nie wie, ile ten Kieszek jest wart. Raz wybiorą go najlepszym bramkarzem ligi, by za moment wpuścił trzysta bramek w pięciu meczach. Serio, nie mamy pojęcia, jaki to piłkarz…
Błażej Augustyn – gdyby nie bardzo mocny wywiad, którego udzielił Weszlo, pewnie już dawno byśmy o nim zapomnieli. No i Twitter, na którym Błażej wciela się w rolę eksperta piłkarskiego…
A w wolnych chwilach trenuje z Catanią i przebąkuje (na TT), że gdyby miał możliwość, to chciałby wrócić do Legii.
Rafał Wolski – kiedy człowiek ogląda takie kompilacje…
… i takie bramki jak z Lechią czy Podbeskidziem, to aż serce się kraje, że ten chłopak aż tak się rozsypał. Jeśli zdrowie dopisze, będzie gwiazdą – nie mamy wątpliwości. Ł»eby tylko dopisało…
Tomasz Cywka – kolejna zagadka, jak Kieszek. Od paru ładnych lat utrzymuje się na niezłym poziomie, o którym taki Czarek Wilk mógłby tylko pomarzyć, ale… jakoś tak wegetuje w tej Championship, raz gra, raz nie gra. Zaliczy efektowną asystę, by za chwilę przepaść na kilka tygodni. Poukładany, grzeczny chłopak i… tyle o nim wiadomo. Polecamy przy okazji wywiad z nim (TUTAJ).
Michał Chrapek – chyba najmniejszy talent z całego zestawienia, ale… największy w Wiśle, co wiele mówi o szkoleniu w klubie. W każdym razie – Chrapek po prostu MUSI wykorzystać mizerię, w której się znajduje. Rywalizacja z Wilkiem, Sobolewskim i Gargułą to jak ustna matura z polskiego. Oblewają tylko skończeni frajerzy.
Łukasz Fabiański – o niego akurat można być spokojnym, bo jak znajdzie nowy klub – a poniżej pewnego poziomu raczej nie spadnie – to powinien dać sobie radę. Jedno jest pewne – gorzej niż w 2012 być nie może.
Jakub Świerczok – sporo sobie po nim obiecujemy, bo co prawda jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale jego debiut w Bundeslidze naprawdę wypadł przyzwoicie. I to na tle Werderu, czyli jednak mocnego rywala. Tak samo uważamy, że gdyby nie kontuzje, to pewnie nie strzeliłby mniej bramek w Ekstraklasie niż Ślusarski i Korzym. Ale to jedynie gdybanie, bo prawdziwy potencjał Świerczoka znają póki co tylko koledzy z Polonii Bytom. Czyli Gamla, Cioch, Pietrycha i Alancewicz.
Mikołaj Lebedyński – już mieliśmy spisać go na straty, ale w ostatniej kolejce błysnął w Eredivisie, strzelając gola i zaliczając asystę. Kluczowa będzie jego najbliższa decyzja – czy uczyć się pływać w zbyt głębokiej wodzie, czy pójść po linii najmniejszego oporu i wrócić z podkulonym ogonem do Szczecina. Test na ambicję.
Michał Ł»yro – aby rok 2013 był dla niego udany, musi spełnić trzy warunki:
a) przenieść się na lewą obronę
b) wygryźć na niej Wawrzyniaka (lub w ogóle wyjechać z Warszawy)
c) grać lepiej niż internauci

