W co grał dziś Jose Mourinho? Real bez Casillasa, bez punktów, bez perspektyw

redakcja

Autor:redakcja

22 grudnia 2012, 23:27 • 3 min czytania

Nie wiadomo co chciał dzisiaj osiągnąć Jose Mourinho sadzając na ławce Ikera Casillasa. Domysłów jest mniej więcej tyle, co zawiedzionych oczekiwań po białej, królewskiej stronie Madrytu. Miała być obrona tytułu i efektowne zwycięstwo w Lidze Mistrzów, a szykuje się rozpaczliwa walka o miano najlepszego zespołu w stolicy. O tym, że strata do Barcelony z czasem będzie coraz większa nie trzeba było nikogo przekonywać – kto ogląda w tym sezonie mecze Realu, ten widzi gołym okiem jakie spustoszenie zrobiła w tej drużynie letnia przerwa między rozgrywkami. Nikt chyba jednak nie spodziewał się, że zjazd będzie tak szybki i tak spektakularny. I wreszcie – tak hańbiący ten zasłużony klub.
Real na dziś to nie tylko minus szesnaście punktów oraz nikłe szanse na odkucie się w Lidze Mistrzów. Real z końca roku 2012 to zupełnie rozmontowana zbieranina z żywą legendą klubu obserwującą mecz w pozycji: „zabierzcie mnie stąd”.

W co grał dziś Jose Mourinho? Real bez Casillasa, bez punktów, bez perspektyw
Reklama

Dzisiejszy Real to Pepe, który w bezsilnej frustracji kopie rywala w plecy. To Benzema, który strzela z powietrza wprost w bramkarza, mając przed sobą całą szerokość bramki. To Ronaldo, którego… nie ma. Ciężko obwiniać o to wszystko Mourinho. To przecież zwyczajnie nie do uwierzenia, że ten bijący wszelkie rekordy, ubiegłoroczny mistrz Hiszpanii, teraz przypomina grą Real Sociedad. Czy to możliwe, że portugalski geniusz potrafił samodzielnie przeprowadzić takie imponujące rozmachem dzieło zniszczenia? Ł»e to on zgasił Ronaldo? Ł»e to on poustawiał Real w taki sposób, że Malaga kilka razy wjeżdżała w pole karne Casillasa tego chłopaka w bluzie Królewskich, jak w masło?

Reklama

2:3 nie przynosiłoby takiej hańby, gdyby nie styl. Gdyby nie okoliczności. Gdyby nie to, że na ławce po raz pierwszy od 10 lat siedział Iker Casillas. Gdyby nie to, że towarzyszyło mu trzech innych, zupełnie bezradnych wychowanków. Gdyby nie to, że to nie jest chwilowa zapaść, tylko kompletny, etapowy, przeprowadzony z chirurgiczną dokładnością demontaż.

– Decyzja techniczna – tylko tyle zdecydował się powiedzieć Jose Mourinho na konferencji prasowej. Dziennikarze drążyli, lecz on uparcie powtarzał, posadzenie Casillasa to nic innego jak decyzja techniczna. Portal realmadrid.pl cytuje jego słowa. – Trener analizuje sytuację, analizuje zawodników, których ma do dyspozycji, wybiera swoją drużynę do gry i to jest decyzja czysto techniczna – przekonywał. Na pytanie, czy Adan jest w lepszej dyspozycji od Casillasa – znów krótko. – W mojej opinii tak.

Konferencja Mourinho nie dała zbyt wielu odpowiedzi, ale chyba nikt ich tak naprawdę nie oczekiwał. Tą jedną, najważniejszą odpowiedź dał nam sam mecz. Real stawia wszystko na jedną kartę. Mourinho, jeśli do końca chce zgrywać twardziela, pewnie zacznie puszczać oko – ha, policzymy się na finiszu Ligi Mistrzów, zobaczymy kto na tym lepiej wyjdzie. Tyle że te słowa brzmią jak mizerna próba pocieszania się najwierniejszych kibiców. Tak jak ludzie w Barcelonie, kilka miesięcy temu, powtarzali, że Guardiola odpuszcza La Liga skupiając się na LM, tak teraz podobne głosy pobrzmiewają w stolicy Hiszpanii. Czy efekt będzie podobny? Jeśli tak – i Mourinho przegra w tym sezonie dokumentnie wszystko co tylko da się przegrać – padnie wielka legenda „The Special One”. Bardzo możliwe, że w deszczowym Manchesterze. Dokładnie tam, gdzie zaczęła się na dobre jego historia, jako diabelnie utalentowanego, młodego menedżera FC Porto.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama