Jaki ten los bywa przewrotny… Dwie gwiazdy, które miały podbić świat, szykują się właśnie do powrotu z podkulonym ogonem. Klich i Małecki. Kto by się spodziewał, że tak wiele będzie ich łączyło… W Ekstraklasie panowie piłkarze, z niezłymi umiejętnościami, ale wystarczyło wystawić nos za granicę, by momentalnie zostali sprowadzeni na ziemię. Jedyna nadzieja, że skoro wyjechali jako amatorzy – co dziś widać idealnie – to przynajmniej wrócą jako zawodowcy. Z nową mentalnością i nastawieniem, że o swoje trzeba zapierdalać. Mówię oczywiście o mentalności sportowej, bo jeśli chodzi o wyskoki pozaboiskowe, to obaj panowie nie robią jednej dziesiątej z tego, co Paul Merson.
(…)
Ł»eby nie było zbyt pesymistycznie – jestem przekonany, że akurat Milik da sobie radę na Zachodzie. Zobaczycie – jak jemu się nie powiedzie, to chyba całkiem stracę wiarę w te transfery. Chłopak ma wszystko, by odnieść sukces. Charakter, umiejętności i przede wszystkim – przygotowanie fizyczne. Klich pracował w „sanatorium” Lenczyka, który potrafi wydłużyć piłkarzowi życiorys i odpowiednio przygotować pod kątem Ekstraklasy, ale Bundesliga to zupełnie co innego. Słabsza kość szybko się łamie.
Aby przeczytać całość, kliknij TUTAJ.