Jakiś czas temu żartowaliśmy, że jeśli Bóg naprawdę nienawidzi Wisły, do Sikorskiego, Garguły i Frederiksena dołoży im Engela jako dyrektora sportowego i Franciszka Smudę jako trenera. Cóż, nie doceniliśmy skali grzechów popełnionych przez sympatyków z Grodu Kraka. Los postanowił ukarać ich powrotem najbardziej bezproduktywnego pomocnika w dziejach krakowskiej piłki, Daniela Bruda.
O Brudzie pisaliśmy już przy okazji wypożyczenia do ŁKS-u. Tak się składa, że widzieliśmy jego wszystkie mecze w Ekstraklasie w barwach Wisły i około 10 meczów w I lidze w barwach ŁKS-u. Można powiedzieć, że jesteśmy z nim przez całą jego seniorską karierę. Nie wiemy jednak, czy to dla niego dobra wiadomość. Widzieliśmy bowiem jego wszystkie tysiąc pięćset trzydzieści trzy straty i dwa tysiące sześćset trzydzieści podań do tyłu, w bok oraz na aut.
Serio, ŁKS był w tej rundzie umiarkowanie żałosny, a Brud nie wyróżniał się ponad poziom w paczce składanej naprędce z pospolitego ruszenia pod wodzą Marka Chojnackiego. I teraz Wisła skraca wypożyczenie, które miało potrwać do sierpnia. Po co? Co nimi kieruje? Sabotaż? A może po prostu liczą, że kibiców na mecze przyciągnie tylko totalna szydera, tak jak w przypadku spotkania ze Śląskiem? Wisła Kraków ściąga z wypożyczenia pomocnika Łódzkiego Klubu Sportowego. Klubu, który walczy o przeżycie w I lidze. Wszystko wskazuje na to, że Biała Gwiazda naprawdę szykuje się na przyszłoroczne derby na zapleczu Ekstraklasy…