Dwanaście, dwanaście, dwanaście, Giovinco – koniec jest bliski

redakcja

Autor:redakcja

15 grudnia 2012, 10:43 • 2 min czytania

Na siedem dni przed domniemanym końcem świata (a przynajmniej końcem świata Majów), dopełniła się ostateczna przepowiednia. To już nie może być przypadek. Sebastian Giovinco, grający z numerem dwunastym zawodnik Juventusu, przygotowywał wszystko od tygodni. To był dwunasty mecz Juventusu na własnym stadionie, Giovinco miał przed nim jedenaście goli… Wyczekał więc do dwunastej minuty drugiej połowy i…

Dwanaście, dwanaście, dwanaście, Giovinco – koniec jest bliski
Reklama

Dokładnie 12 grudnia, 2012 roku. Czemu o tym piszemy? Cóż, jeśli dwunasty gol w dwunastym meczu u siebie, zawodnika z dwunastką w dwunastej minucie drugiej połowy, dwunastego grudnia dwa tysiące dwunastego roku może być zwiastunem końca świata, przed nami ostatnia w tym życiu kolejka Serie A.

A w niej całkiem sporo ciekawych wydarzeń – może nie na miarę zakończenia bytu całej planety, ale z pewnością na czołówkę kilku większych sportowych gazet. Główne pytania przed weekendem – czy Juve powiększy przewagę nad pogonią swoich rywali i czy da się jeszcze bardziej spłaszczyć szczyt tabeli. Juventus poniósł już w tym sezonie dwie porażki, odnotował również dwa remisy, co w ich przypadku jest katastrofą na miarę dzisiejszej sytuacji Wisły Kraków. Może przesadzamy, ale po ubiegłorocznych wyczynach „Starej Damy”, po degrengoladzie w kilku klubach aspirujących do miana równorzędnych rywali do tytuły mistrza i wyprzedaży w zespole ubiegłorocznego wicemistrza zdawało się, że Juventus raz jeszcze ogoli ligę na miękko w międzyczasie jako zakąskę serwując sobie rywali w europejskich pucharach.

Reklama

Rzeczywistość jest nieco inna – choć Juve nadal jest z przodu, to za plecami mocno kotłuje się gonitwa. I tu drugie pytanie – kto przezimuje na jej czele? Inter Mediolan potrafił rozmontować lidera, wygrał również z Napoli, ale przytrafiają mu się wpadki w teoretycznie łatwych spotkaniach. Samo Napoli – momentami się zacina. Lazio – gra u siebie z Interem właśnie, więc albo przedzieli peleton od czołowej trójki, albo samemu włączy się do grona ścigających Juve. Roma i Fiorentina znajdują się zaledwie punkt za rzymianami, co jeszcze bardziej komplikuje sytuację w górze. Jeśli wyniki ułożyłyby się po myśli Juventusu, sytuacja w grupie pościgowej może wyglądać po weekendzie tak:

Inter 34 punkty, Napoli i Lazio 33 punkty, Fiorentina i Roma 32 punkty.

Za nimi dziarsko drepcze Milan, który przebudza się powoli ze śpiączki w której trwał na początku sezonu. Trzy kolejne zwycięstwa w lidze i olbrzymie szanse na czwarte – coś, co do niedawna znajdowało się dla Rosonerrich w sferze marzeń. Szkoda że tak późno.

Jeśli świat ma się skończyć w przyszłym tygodniu, Milan pożegna go co najwyżej na siódmym miejscu. Z drugiej strony – nawet gdyby domniemany Armagedon przesunął się w czasie o kolejny rok – Milan w tym sezonie zagrożenia dla Juventusu już raczej nie stworzy.

Najnowsze

Niemcy

Polak trafił w drugim meczu z rzędu. Jego zespół się odrodził

redakcja
0
Polak trafił w drugim meczu z rzędu. Jego zespół się odrodził
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama