Tylko fart uratował go przed utratą wzroku. Angielska burza w sprawie Ferdinanda

redakcja

Autor:redakcja

10 grudnia 2012, 23:09 • 2 min czytania

Na Wyspach nie ustają echa tego, co w niedzielę wydarzyło się w derbach Manchesteru. Tyle samo albo i więcej, co o kolejnej klapie i nadchodzącym zwolnieniu Roberto Manciniego, mówi się o sprawie Rio Ferdinanda. Piłkarza, który w Anglii budzi wielkie kontrowersje i którego radość po jednym z goli w derbach kosztowało masę bólu. Bólu, który wywołała moneta rzucona z trybun, a skończyć się przecież mogła o wiele większą tragedią.
Ferdinand mógł pokazać mega dystans, pisząc na Twitterze o precyzyjnym rzucie monetą i tym, że… nie mógł uwierzyć, że z trybun poleciał tylko drobny miedziak, a nie moneta o większym nominale. Ale niezależnie od tego, jak tę sprawę będzie chciał załagodzić Rio czy ktokolwiek inny, lawina komentarzy ruszyła. – Rzucanie monetami to u nas nic nowego. Niestety. Serio, nie powinniśmy być specjalnie zdziwieni. Ferdinand ma prawdziwe szczęście, że akurat zdążył zamknąć oczy. W innym wypadku, prawdopodobnie straciłby wzrok – pisze Martin Keown, były reprezentant Anglii. – To rzecz, która na boisku zawsze przerażała mnie najbardziej. Nie masz żadnej kontroli nad tym, co może zostać rzucone z góry, nigdy nie wiesz kiedy, do tego nie jesteś w stanie jakkolwiek się obronić.

Tylko fart uratował go przed utratą wzroku. Angielska burza w sprawie Ferdinanda
Reklama

Keown przypomina, że już wcześniej w jednym z kompletnie nieistotnych meczów Pucharu Anglii (Dorchester-Plymouth) doszło do podobnego incydentu. Komentujący to spotkanie dla ESPN Peter Reid, m.in. były trener Plymouth, nagle poczuł przeszywający ból, tuż pod okiem. – Nie rozcięło mi to twarzy, akurat ja jestem zrobiony z teflonu. Ale miałem gigantycznego farta, bo pewien bezmyślny idiota mógł mnie oślepić – przypomina dziś. Przy okazji apeluje też do kibiców, by jakiekolwiek takie zachowania, choćby próby, natychmiast zgłaszali czy policji, czy stewardom.

Dziennikarz Daily Mail, Tom Bellwood dementuje to, co stwierdziły niektóre media – Ferdinand wcale nie celebrował gola na wprost fanów City. A nawet, gdyby tak robił, to co w tym złego? Czy to by jakkolwiek usprawiedliwiło tak idiotyczne zachowanie? W artykule przytacza też krótką wymianę SMS-ów po tym, jak napisał do niego jeden z kibiców:

Reklama

– Ferdinand przekroczył pewną granicę.
– Co niby zrobił?
– Cieszyć się w taki sposób, śmiać się prosto w twarz kibiców City. Sam zawinił.

Bellwood już nie odpisał, zatkało go.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama