Nie ukrywamy, że od kilku tygodni strasznie nas męczą wszystkie niedzielne poranki. Organizmy przyzwyczaiły się już do porannego wstawania (skoro świt, w okolicach 11.30), by obejrzeć styranymi oczyma I ligę na Orange Sporcie. Teraz ten rytuał został zawieszony, a my zostaliśmy z tym wczesnym budzeniem, jak – nie przymierzając – Himilsbach z językiem angielskim. By nie stracić zupełnie czasu, który pozostał do derbowego starcia w Manchesterze i pasjonujących meczów Ekstraklasy, postanowiliśmy wyjść naprzeciw potrzebom klubów, które rundę jesienną kończą właśnie w ten weekend.
O tym, że Ekstraklasa testuje szrot nie trzeba nikogo przekonywać, tak samo jak i o tym, że na jej zapleczu gdzieś w błocie pływają nieliczne perełki. Stwierdziliśmy, że zamiast zwozić kolejnych żużlowców z Czech, Słowacji i Litwy, warto na moment zajrzeć w kąt własnego podwórka, tak jak zrobiła to choćby Pogoń Szczecin, ściągając do siebie (póki co na testy, ale chyba skończy się transferem) Juliena Tadrowskiego. Zawodnicy z I ligi są zazwyczaj tani, dość młodzi, skromni, utalentowani i tani. Mówiąc już zupełnie serio – może nie roi się tu od następców Roberta Lewandowskiego, ale już godnych, o wiele lepszych zamienników dla Sikorskich, czy Frederiksenów można znaleźć bez świecy i lupy.
Na kogo więc warto zwrócić uwagę teraz, w zimę, gdy kluby wypływają na wielkie łowy zbierają grzyby (czy raczej grzybów) po wszystkich europejskich klubach i klubikach? Kogo warto wepchnąć na testy do jakiejś Jagiellonii, Zagłębia, czy innego Ruchu? Polecieliśmy od samego dołu, w założeniu selekcjonując po jednym piłkarzu z każdego klubu.
POLONIA BYTOM: PUSTKA
Przez chwilę staraliśmy się znaleźć jakiś jasny punkt Polonii Bytom w minionej rundzie. Znaleźliśmy jedynie Jacka Trzeciaka i jego barwne porównania, soczyste anegdoty i całkiem zabawne metafory. Szkoda nam Polonii, nawet bardzo, ale niestety, widać, słychać i czuć, że skład budowany był na II ligę. Przemknęło nam przez myśl – Mika nie bronił tak tragicznie. Alancewicz miał momenty. Ale potem poczuliśmy odpowiedzialność – a jeśli pod wpływem naszego polecenia, tego Alancewicza ściągnie do siebie Lech, albo Śląsk? I będziemy musieli świecić oczyma?
ŁKS: MATEUSZ STÄ„PORSKI
W ŁKS-ie teoretycznie jest skarbnica talentów. Agwan Papikyan, z ofertami z Hiszpanii, Jakub Więzik, wypożyczony z zespołu Mistrza Polski, Karol Domżał – na testach w Torino. Tyle że Agwan aktualnie waży już sto osiemdziesiąt kilo i podobny jest raczej do Don Wasyla, niż Maora Meliksona (na którego następcę lansowały Agwana łódzkie media). Więzika przemilczymy, bo już raz go objechaliśmy, a Domżał na razie był na konsultacjach w reprezentacji młodzieżowej, na testach w Torino, ale nigdy na murawie, choćby tej pierwszoligowej.
Tak naprawdę na wyróżnienie zasłużył tylko Stąporski. Rocznik ’88, przebojowość, szybkość, trochę surowy technicznie, ale kto to zauważy. Biegacz-sprinter, idealny na skrzydło, albo do taktyki kopnij, dobiegnę. Do pewnego momentu chwaliliśmy Gieragę, ale to nadal facet, który potrafi przy stanie 0:0 rozpocząć brazylijski drybling we własnej szesnastce.
OKOCIMSKI: PUSTKA
Okocimski – okrągłe zero. Polonia Warszawa niedawno zaprosiła na testy Rafała Ceglińskiego, 22-letni obrońcę, w miarę pewnego na boiskach pierwszej ligi, dySponującego dobrymi warunkami. Niestety, nie zaufamy polonistom…
STOMIL: ŁUKASZ SUCHOCKI
Skrzydłowy Stomilu Olsztyn zagrał rundę życia. Sami nieco go przeoczyliśmy, ale przypomnaił nam o nim Piotr Jasiński z Orange Sport. Powiedział, że za niego ręczy – a my mu wierzymy. Poza tym wróble ćwierkają, że zimą może opuścić Olsztyn.
SANDECJA: PUSTKA
W Sandecji nikogo godnego uwagi nie ma, poza Aleksandrem, który już chyba Ekstraklasy nie zawojuje. Skoro nawet Podbeskidzie może sobie ściągnąć Jelenia…
GKS: ALAN CZERWIŁƒSKI
Idealny dla klubów preferujących plany oszczędnościowe, naprawcze i inne zakładające brak wypłat dla piłkarzy. Dziewiętnastoletni Czerwiński przeszedł twardą szkołę życia w Gieksie Katowice, więc spokojnie poczeka dwa, czy trzy dwanaście miesięcy na pieniądze z klubu. Poza tym był dość pewnym punktem Gieksy, ma się od kogo uczyć, no i nie grozi mu sodówa.
W ogóle Gieksa to sympatyczna ekipa. Jest przecież jeszcze Arkadiusz Kowalczyk (znany przede wszystkim z wywiadu w przerwie meczu z Arką), wiecznie szukający zagubionej formy Rakels, Sobotka, czy Kamiński. W sumie młodzi ludzie, większość z nadziejami na ciepłe miejsce, gdzieś za piecem w Lubinie, albo Gliwicach.
No i Fonfara. Gra nieźle, momentami nawet dobrze, ale to chyba trochę za mało na powrót do Ekstraklasy. Z wyglądu przypomina Drumlaka, to też może działać na jego niekorzyść. Pomijając już, że z wiekiem wyrwać się z I ligi jest coraz trudniej…
DOLCAN: BARTOSZ OSOLIŁƒSKI
Nie ma co ściemniać – w Dolcanie był jedną z jaśniejszych postaci. Według Piotra Jasińskiego z Orange Sport – gdzieś pośród listy pożądanych w Koronie Kielce. Według tego samego dziennikarza: „Dolcan to przede wszystkim Osoliński”. No i jest jeszcze Rafał Leszczyński, bramkarz z rocznika 1992. Malutkie Ząbki robią się dla niego nieco za ciasne.
KOLEJARZ: MACIEJ KOWALCZYK
Skoro Reiss może, to czemu nie Kowalczyk? Na początku rundy wiosennej stuknie 36 lat, ale Kowalczyk wciąż utrzymuje wysoką formę. 13 goli w 15 meczach. Beat it, Sikorski/Diaz/Gikiewicz etc.
Chociaż ze Stróż to najlepiej byłoby senatora Koguta wyjąć.
WARTA: WOJCIECH TROCHIM
Pisaliśmy o nim wielokrotnie. Na początku sezonu określaliśmy go mianem drewniaka, któremu raz na 5 piłek wyjdzie mistrzowska asysta, albo świetny strzał. Piłkarsko był dosyć surowy, ale i tak imponował nam walecznością, ambicją i poświęceniem (do którego bonusowo dokładał wygląd osiedlowego zbira i bezustanne unoszenie barków, jakby podczas meczu trzymał bokserską gardę). Z każdym meczem zwiększała się jego efektywność – na początku sezonu wychodziła jedna na pięć piłek, potem już dwie, trzy, aż wreszcie w samej końcówce stał się jednym z najlepszych środkowych pomocników w lidze. Nadal przydarzają mu się błędy w przyjęciu, czy podania adresowane na trybunę za bramką, przeważają jednak przemyślane rozegrania.
Pasowałby do Korony Kielce, zresztą biegałby tam razem ze swoim szwagrem, Maćkiem Korzymem. Jeśli mielibyśmy przyznać za tę rundę nagrodę dla zawodnika, który zrobił największy postęp – byłby to właśnie Trochim.
ARKA: JULIEN TADROWSKI
Z Arką był niemały problem – wyróżniał się Szwoch, Marcus da Silva i Tadrowski. Uznaliśmy jednak, że ten ostatni najbardziej zasługuje na sprawdzian jeden poziom wyżej. Nowoczesny prawy obrońca – ze wszystkimi zaletami wynikającymi z takiej definicji. Wybiegany, dosyć szybki, miewający dobre dośrodkowania (czyli w polskiej lidze skarb), do tego młody, ambitny i całkiem przyzwoity technicznie. Testuje go Pogoń, pewnie ściągnie go do siebie i liczymy, że da sobie radę. Materiał na naprawdę solidnego ligowca, a może nawet kogoś więcej.
BOGDANKA: PUSTKA
Siłą Bogdanki był w miarę równy skład. Czasem bohaterem zostawał Sołdecki, czasem Pesir, niezłe mecze miał Pesir, Szałachowski, Midzierski, nawet Zuber. Motorem napędowym można by określić Nikitovicia, ale mamy wątpliwości, czy to już jest zawodnik przewyższający swoją ligę. Gorszy od Garguły pewnie by nie był, ale to raczej wina Garguły, niż zasługa Nikitovicia.
Bogdanka to paczka na środek I ligi, skupiająca właśnie piłkarzy na środek I ligi.
OLIMPIA: PUSTKA
W Grudziądzu podobnie jak w Łęcznej, główną siłą był kolektyw, w dodatku złożony z doświadczonych graczy. Łabędzki, Szczot, Kłus, Cieśliński, Staniek– to wszystko faceci w okolicach trzydziestki, którzy powoli dojeżdżają do mety. Z nieco młodszych wyróżniali się Ruszkul i Grischok. To właśnie ich, od biedy, można by polecić na testy do Ekstraklasy. Ale chyba póki co – jedynie na testy.
TYCHY: MACIEJ MAŁƒKA
Taki mini-Tadrowski. Też ofensywnie, też pewnie w tyłach, też dość młody (naturalnie jak na Ekstraklasę, gdzie nawet 23-letnie byki, mogą być określane mianem talentów). Tadrowski dla Pogoni, więc Mańka gdzieś niżej. Może Ruch? Chociaż chłopak wychowany w Tychach, a z debiutem w Ekstraklasie w barwach Górnika, do Chorzowa średnio pasuje.
Tak czy owak, sprawdzić warto. Gorszy niż Alan Stulin na pewno nie będzie, a i takie kokosy zdarzały się w krajowej elicie.
MIEDٹ: MATEUSZ BANY
Rocznik 1992, kolejny błyskotliwy obrońca. Wywalczył sobie miejsce w zespole, w którym znajdują się Woźniczka, Mowlik, Wołczek, Tanżyna i Starosta. Coś między Tadrowskim i Mańką, dostaje też plusa za znakomitą współpracę ze sporo starszymi kumplami. Grać bez kompleksów u boku byłego reprezentanta Piotra Madejskiego (skądinąd zaliczającego rundę życia), Wojciecha Łobodzińskiego, czy Zbigniewa Zakrzewskiego – ma gość charakter.
Oczywiście w Miedzi jest więcej graczy godnych sprawdzenia w Ekstraklasie, ale legniczanie sami celują po cichu w awans. Większość składu może w przyszłym sezonie stanowić o ich sile pośród szesnastu najlepszych klubów w kraju.
ZAWISZA: ADRIAN BŁÄ„D
Nie ma co się rozpisywać, już wrócił do Lubina i ma pomóc Zagłębiu w rundzie wiosennej. Obok niego w Zawiszy wystrzelili Kopacz, Drygas i Masłowski – wszyscy U23. A przecież zawsze można sięgnąć po starszych, jak Daniel Mąka, Paweł Zawistowski (rozwiązał kontrakt!), czy Jakub Wójcicki. Inna sprawa, że Zawisza też ma zamiar powalczyć o awans, więc podobnie jak w Miedzi – nie będzie pewnie puszczać zbyt wielu zawodników.
CRACOVIA: EDGAR BERNHARDT
Z Cracovii ciężko kogokolwiek wyróżnić, wielu zawodników ma za sobą udaną rundę, a z drugiej strony, wciąż pamiętamy jak prezentowali się w ubiegłym sezonie. Najlepiej byłoby chyba wrzucić ich z powrotem do Ekstraklasy, niech się bronią. Naszym zdaniem w obecnych rozgrywkach utrzymaliby się bez większych problemów, ale biorąc pod uwagę formę Podbeskidzia i GKS-u Bełchatów – bez problemów w Ekstraklasie mógłby się utrzymać nawet szósty w tabeli I ligi GKS Tychy. Generalnie, najchętniej w barwach innego klubu zobaczylibyśmy Edgara Bernhardta, choć nie ma żadnej gwarancji, że da sobie radę.
Z Floty i Termaliki nie wypada podawać żadnych propozycji – w końcu gdyby liga skończyła się dziś, oba te zespoły trafiłyby w komplecie do Ekstraklasy. Wyróżnić można z pewnością Zalepę – zdziwilibyśmy się, gdyby do Świnoujścia nie wpłynęły zimą konkretne oferty.
Oczywiście nie gwarantujemy, że którykolwiek z pierwszoligowców złapałby się w ekstraklasowym klubie, a w dodatku nie wyróżniał się in minus w podstawowych składach zespołów z elity. Gwarantujemy jedynie, że żaden z tych chłopaków raczej nie zejdzie poniżej poziomu dna, czyli w miejsce gdzie aktualnie tkwi 3/4 Bełchatowa, połowa Podbeskidzia i i jeszcze kilku innych asów.