Mniej więcej rok temu, w meczu Lille – Lorient za Ireneusza Jelenia wszedł Moussa Sow, na boisku przebywali jeszcze Eden Hazard czy Joe Cole. A później, jeszcze w 2012 roku, Jeleń grał na szpicy Lille w spotkaniu z Olympique Marsylia. Hazard, Cole, czy Pedretti mieli za zadanie dostarczyć mu piłkę.
W piłce jednak czas płynie bezlitośnie szybko. Dzisiaj Ireneusz Jeleń został zdjęty z boiska w meczu Podbeskidzie – Widzew Łódź, przy wyniku 0:1, już na początku drugiej połowy. Trener Marcin Sasal uznał, że jeśli ktoś mu uratuje to spotkanie, to prędzej Fabian Pawela, a nie były reprezentant Polski. I nie pomylił się – Jeleń grał tragicznie, natomiast Pawela szybko po wejściu zdobył gola.
Jeleń… Spektakularny upadek. Napastnik aktualnie za słaby nie tylko na Francję, ale też na Polskę. Komentatorzy Canal+ powiedzieli, że wpisana w kontrakcie suma odstępnego w wysokości 1000 złotych, to suma symboliczna. Pytanie coraz bardziej zasadne brzmi: czy to jednak nie suma zaporowa? Można wydać tysiąc złotych na Jelenia, ale pojawia się pytanie: po co? Po prostu – żeby wydać? To już lepiej dać na cele charytatywne…
Czy tysiąc złotych za Jelenia to suma symboliczna, zaporowa, czy może po prostu faktyczna rynkowa wycena jego aktualnej klasy? Ten Jeleń poniższy, (też) drewniany kosztuje więcej niż żywy Irek. Można go kupić w internecie za nieco ponad dwa tysiące… Może i nie strzela goli, ale przecież Irek też nie. A ten przynajmniej jeść nie woła.
