Trzeci dzień grudnia, rok 2012. Polonia gra padlinę, więc przepuszcza okazję, by zająć miejsce wicelidera. Po czternastej kolejce ligowej, na jeden mecz przed końcem rundy, drugą siłą w kraju jest Lech Poznań. Zespół, który po raz ostatni u siebie wygrałâ€¦ szóstego października. Postanowiliśmy sprawdzić, czy gdzieś w cywilizowanym świecie znajdzie się tak żałosny wicelider, który w ostatnich trzech spotkaniach na własnym stadionie zanotował trzy upokarzające porażki kolejno: 0:2, 1:3 i 0:3.
ZERO PUNKTÓW. Jeden gol. Osiem bramek straconych. Wicelider w swojej twierdzy, w całej rozciągłości.
Włochy, Serie A, stan po 15 kolejkach: Wiceliderem jest SSC Napoli, oczywiście nie mamy nawet zamiaru porównywać klasy obu zespołów, skupimy się na tym, jak wypadają na tle reszty ligi. Ostatnie trzy mecze u siebie: 1:1 z Torino, 2:2 z AC Milan i ostatni pogrom, 5:1 z Pescarą. Pięć punktów, a i tak neapolitańczycy narzekają na formę w meczach u siebie…
Anglia, Premier League, stan po 15 kolejkach: Na drugim miejscu Manchester City, które w ostatnich trzech spotkaniach zdobyło siedem punktów – ogrywając bardzo silny Tottenham, rozjeżdżając 5:0 Aston Villę i zaledwie remisując z Evertonem. Ten ostatni wynik został zresztą przyjęty jako „wpadka”.
Niemcy, Bundesliga, stan po 15 kolejkach: Pozycję wicelidera, dość niespodziewanie dodajmy, zajmuje Bayer Leverkusen. Nikogo chyba nie zaskoczymy podając ich ostatnie trzy mecze na własnym boisku: 3:2 z Fortuną, 2:0 z Schalke, 1:0 z Nurnbergiem. Hm, czyżby to było… dziewięć punktów więcej, niż Lech?
Hiszpania, La Liga, stan po 14 kolejkach: Dla tych, którzy są zamknięci na naszym krajowym podwórku – wiceliderem nie jest o dziwo Real. Tak zupełnie serio – Atletico co prawda przegrało derby, ale dla wielu wciąż jest kandydatem do wepchnięcia się między dwie hiszpańskie potęgi, a może nawet do postraszenia Katalończyków. W ostatnich trzech meczach u siebie Rojiblancos oczywiście zdobyli komplet punktów, ogrywając kolejno Osasunę (3:1), Getafe (2:0) i Sevillę (4:0). Nie będziemy łamać ustaleń konwencji genewskiej i nie skusimy się na torturowanie Lecha porównaniem do Atletico.
Tyle o wiceliderach w najlepszych ligach świata. Wszędzie własny stadion dla drużyny z czubka tabeli to niezdobyta twierdza, bastion, na który nie szarżuje nawet lider ligowej hierarchii. Tylko u nas do Poznania dowolna Jagiellonia wpada i zabiera trzy punkty, jakby przyszła po swoje. Swoją drogą – czyż to nie swoisty paradoks, że Poznań, jedno z ostatnich miast mogących się pochwalić unikalną kombinacją duży stadion plus kibice bez żadnego bojkotu, zamiast uczynić z Bułgarskiej senny koszmar całej ligi, zrobił z niej dziurawy ser szwajcarski? Albo raczej – pozostając w obrębie przysmaków regionalnych – puree ziemniaczane?