Sytuacja w Śląsku cały czas jest ciekawa. Aż szkoda, że niedługo kończy się runda, bo jakby sprawy najnowszej afery rozwijały się tak nadal, to moglibyśmy robić relacje live z treningów tej drużyny, co zresztą jeszcze za czasów Lenczyka sugerował nam Amir Spahić…
Po wtorkowym treningu, w budynku klubowym, bracia Gikiewiczowie głośno i nie przebierając w słowach dochodzili swoich racji. – Co to ma znaczyć?! Klub staje za Mrazem?! – krzyczeli. Swoje rozżalenie postanowili wylać na rzeczniku prasowym i wydzierali się w jego gabinecie jeden przez drugiego. – To, co oni tam zrobili, to jakaś masakra. Choć cała sprawa de facto dotyczy Łukasza, to dużo więcej do powiedzenia miał jego brat, Rafał. Straszył, że po meczu z Legią ujawni jakieś fakty i „rozpieprzy cały ten Śląsk” – opowiadał nam jeden ze świadków całej sceny.
Domagali się też wyjaśnienia zarzutów z dzisiejszego „Przeglądu Sportowego”, który informował, że Łukasz szamotał się z trenerem Pawłem Barylskim, co akurat jest nieprawdą. Zadzwoniono zatem do dziennikarza, który napisał tekst i okazało się, że nie tyle on napisał, ile tak „podkręcili” mu go „na górze” w redakcji.
Trwa więc walka braci Gikiewiczów z wiatrakami… Chcieliśmy dziś z nimi porozmawiać, ale nie znaleźli nawet minuty, bo tak bardzo spieszyli się do wulkanizatora zmienić opony na zimowe. Trudno, pozostaje nam życzyć szerokiej drogi. Oczywiście wylotowej, z Wrocławia.