Władysław Ł»muda rozesłał sprostowanie – jest wkurzony na to, że łączy się go ze sprawą Sportowej Akademii: tej od wynajmowania autokarów PZPN-owi, 36-miesięcznego wypowiedzenia, za marne 75 tysięcy złotych miesięcznie. Ł»muda napisał tak: „Informując o umowach PZPN z Akademią Piłkarską niegdyś mojego imienia, autorzy nie trudzili się nawet, żeby zajrzeć do KRS, co wcale nie wymaga wielkiego wysiłku, tylko z miejsca zamieszali Władysława Ł»mudę w jakieś aneksy do umów z piłkarskim związkiem, z którymi nie mam nic wspólnego”. I dalej: „A nie mam, bo tuż po ujawnieniu tak zwanych taśm prawdy zerwałem wszelkie związki z Akademią Piłkarską, która świadczyła PZPN usługi transportowe. Od 1 grudnia 2011 roku, czyli poprzedniego, nie jestem już członkiem zarządu wspomnianego podmiotu należącego do Grzegorza Kulikowskiego. Zrezygnowałem, bo nie chciałem być kojarzony z żadnymi aferami”.
Fantastyczne. Ale trzeba napisać sprostowanie sprostowania.
…autorzy nie trudzili się nawet, żeby zajrzeć do KRS, co wcale nie wymaga wielkiego wysiłku…
Faktycznie, nie jest to wielki wysiłek. Polecamy wysilenie się właśnie panu Ł»mudzie. Wystarczy, że wejdzie na stronę ministerstwa sprawiedliwości, chwilę poklika i doklika się do wyszukiwania danych z KRS (droga na skróty: https://ems.ms.gov.pl/krs/wyszukiwaniepodmiotu). Później wystarczy wyszukać sportową akademię po jej numerze: 0000265041.
Co się pojawi? Ano dokładnie to, o czym pisaliśmy – że Grzegorz Kulikowski jest prezesem, a Władysław Ł»muda jest członkiem rady nadzorczej. Poniżej możecie to zobaczyć – z powodu problemów z polskimi znakami wyświetla się wprawdzie Władysław _muda, ale numer PESEL nie pozostawia wątpliwości, o kogo chodzi…
A żeby nie było, że zamieszczamy jakieś nieaktualne dane, to dorzućmy jeszcze jeden screen: z dowodem, że został wykonany dzisiaj…
Naprawdę, zanim zarzuci się dziennikarzom, że nie chciało im się spojrzeć w KRS, warto samemu poświęcić minutę i to zrobić. W przeciwnym razie można wyjść na osobę co najmniej niepoważną. Jaki jest sens pisania sprostowań, które później trzeba prostować?
Niestety, całe oświadczenie Ł»mudy nadaje się tylko i wyłącznie do śmietnika. Najpierw twierdzi, że w KRS-ie już go nie ma – a jest. Później twierdzi, że związki z Akademią zakończył 1 grudnia 2011 roku, po ujawnieniu „taśm prawdy”. Miałoby to chyba sugerować, że z całą sprawą WŁ» nie ma nic wspólnego. Wszystko pięknie, ale trzeba teksty czytać dokładnie – w aferze chodzi przecież o umowy podpisane PRZED „taśmami prawdy”, a więc – jak niechący przyznaje sam Ł»muda – w czasie, gdy jeszcze w Akademii działał.
Dalej napisał były piłkarz tak: Zresztą od początku zajmowałem się we wspomnianej Akademii wyłącznie kwestiami szkoleniowymi, nie odpowiadałem za inne sektory działalności, a już zwłaszcza za transport.
I to jest właśnie trzecia – i najważniejsza – kwestia, która się kompletnie nie zgadza. Abstrahujemy już od tego, że to niepoważne, by członek rady nadzorczej mówił, że nie odpowiada „za inne sektory działalności”, ale przyjmijmy, że taka to niezbyt poważna rada nadzorcza była. Problem jest gdzie indziej: albo pan, panie Władku, robi sobie ze wszystkich jaja w tym oświadczeniu, albo ma naprawdę kiepską pamięć, ewentualnie: nie patrzy pan, co podpisuje. Niestety, na aneksie do umowy między PZPN i Akademią jest PAŁƒSKI podpis.
Być może machnął pan go mechanicznie, nie patrząc, czego dokument dotyczy, ale niestety sytuacja wygląda tak: Grzegorz Kulikowski przysłał do PZPN pismo z pańskim podpisem. Chyba że to podpis podrobiony (albo podrobiony cały dokument), ale na razie nie ma podstaw, by tak twierdzić.
Oświadczenie Ł»mudy jest więc TOTALNIE amatorskie. Nie zgadzają się w nim ani fakty (KRS), ani chronologia (rzekoma odejście z Akademii w grudniu 2011, chociaż afera dotyczy zdarzeń wcześniejszych), ani fragment dotyczący zakresu obowiązków.
Czekamy na nowe.
I niech pan sam sobie odpowie, jak można nie łączyć pana ze sprawą, jeśli w KRS wciąż jest pan wpisany, a na dokumencie, którym posługuje się Kulikowski, jest pański podpis? Dodatkowo zaznaczmy, że dzwoniliśmy do pana przed publikacją materiału w celu zdobycia informacji „drugiej strony”, ale niestety nie chciał pan na ten temat rozmawiać…

