Wojciechowski w spódnicy ma dość. Oświadczenie warte skomentowania…

redakcja

Autor:redakcja

28 listopada 2012, 16:25 • 5 min czytania

Pani Izabella فukomska-Pyżalska wydała oświadczenie, z którego można się dowiedzieć, że ograniczy wydatki na Wartę Poznań. Jak to z oświadczeniami bywa – nie należy ich brać zbyt dosłownie. „Kalkulując na chłodno, Family House sponsorując Wartę Poznań, osiągnęło swoje założenia marketingowo-promocyjne już dawno temu, a środki, które obecnie przeznacza spółka na rzecz klubu, mówiąc krótko nie przekładają się już w żaden sposób na poprawienie wizerunku i większą rozpoznawalność firmy” – napisała na wstępie pani Iza, co sugeruje, że mamy do czynienia z przemyślaną strategią biznesową. Prawda jest jednak taka, że firma deweloperska Family House przechodzi trudny okres, mieszkania nie za dobrze się sprzedają i trzeba bardzo, ale to bardzo zacisnąć pasa.
Kiedy więc Józef Wojciechowski w spódnicy zrzuca całą odpowiedzialność na wszystkich wokół – na nieprzyjazne władze miasta, na nieudolnych piłkarzy, a przy tym udaje, że po prostu efekt marketingowy został osiągnięty, to zapomina o najważniejszym – o tym, że brakuje brakuje bejmów i że wielu pracowników Family House dostaje wymówienia.

Wojciechowski w spódnicy ma dość. Oświadczenie warte skomentowania…
Reklama

Samo „pożegnalne” pismo (bo chyba można tak to określić) pismo szanownej celebrytki naszpikowane jest fragmentami, które można odpowiednio skomentować.

„Mam dosyć patrzenia i wydawania pieniędzy na nieudolną drużynę, której stworzyłam idealne warunki do pracy. Zawodnicy nie doceniają wypłat na czas, możliwości korzystania z usług rozbudowanego sztabu trenerskiego czy odbywania dodatkowych indywidualnych treningów, dostępności odżywek, posiłków w klubie i zagranicznych obozów przygotowawczych. Pragnę poinformować, że pozostaję na stanowisku Prezesa Warty Poznań S.A, jednak jako zarządca, a nie główny inwestor”.

Reklama

To doprawdy prawdziwa wielkoduszność pani prezes, że piłkarze otrzymywali pieniądze na czas i że mieli możliwość korzystania z usług rozbudowanego sztabu trenerskiego. Warto dodać, że ów sztab był niezwykle rozbudowany, ponieważ w ciągu ostatnich dwóch lat Wartę prowadzili: Bogusław Baniak, Czesław Jakołcewicz, Artur Płatek, Jarosław Araszkiewicz oraz Czesław Owczarek. Każdy piłkarz powinien docenić, że mógł pobierać nauki od tak wielu różnych szkoleniowców. Niestety, zawodnicy tego jednak nie doceniają. Podobny komfort swoim graczom chciał stworzyć Wojciechowski w Polonii, lecz niestety i tam nikt nie chciał czerpać z tej szkoleniowej różnorodności.

„Spoglądając w przeszłość, można dojść do wniosku, że niezależnie od posiadania sponsora lub jego braku, miejsce Warty w tabeli I ligi jest podobne. Możemy szukać usprawiedliwień – jednak nasza chwalona po wielu meczach gra, nie przekładała się na zdobycz punktową. Kiedy coś robię, nie akceptuję przeciętniactwa. Niestety nie wszyscy patrzą na to w ten sam sposób”.

Nie akceptuję przeciętniactwa – napisała pani prezes, która zbudowała drużynę złożoną z samych przeciętniaków. Skład z ostatniego meczu: Lis – Bartczak, Bartkowiak (65 Mysiak), Wichtowski, Kosznik, Magdziarz, Marciniak, Ciach (46 Pogonowski), Trochim, Bartoszak, Pawłowski (61 Jakóbowski). Przepraszamy bardzo, ale czego niby można się spodziewać po drużynie w takim składzie? Potencjał na 10. miejsce w tabeli – i dziesiąte miejsce jest. Przecież nie pierwsze. Nie akceptować przeciętniactwa i zebrać skład z samych przeciętniaków, to jakaś przedziwna filozofia. To jak być uczulonym na czekoladę i zatrudnić się w Wedlu. Nie nadążamy.

Chwali się pani prezes, że tym piłkarzom płaciła na czas, ale niby co w związku z tym? Mieli się nauczyć grać dzięki pensjom bez opóźnień? Nieudolny piłkarz – jak to określa Iف-P – dalej będzie nieudolny, nawet jak mu się da wypłatę przed terminem. I nawet jak mu się w klubie postawi obiad.

Dalej pani prezes płacze, że piłkarze są przepłacani.

„Od dnia mojego pojawienia się w Warcie, zawsze dziwiło mnie podejście piłkarzy do zawodu i swoich zarobków. Polska piłka jest niesamowicie przepłacana. Jeden z moich piłkarzy powiedział, że ledwo jest w stanie wyżyć za 4 tysiące złotych miesięcznie, w wieku 21 lat nie mając rodziny, dysponując opłaconym mieszkaniem. To oburzające”.

„
Być może część, lub większość piłkarzy ze względów finansowych zdecyduje się rozstać zimą z Wartą. W ich miejsce pojawią się nowi zawodnicy, w tym także z drużyny rezerw lub wyróżniający się juniorzy, dla których ten sport to również pasja, a nie tylko droga do łatwego zarobku. Pensje będą więc mniejsze, a w zasadzie normalniejsze. Pierwszoligowa Warta będzie grała nadal. Nie wierzę, że w Poznaniu nie ma innych firm, które mogłaby zainwestować w klub. To skandal, żeby wydawać miliard złotych na stadion miejski z pieniędzy podatników, jednocześnie nie chcąc w żaden sposób pomóc Warcie Poznań”.

Czy naprawdę miasto ma obowiązek wspierać finansową biznesową działalność państwa Pyżalskich? Czy Warta jest takim istotnym dla Poznania klubem, skoro w tym sezonie ani razu na mecz nie przyszło nawet 2 tysiące osób, za to zdarzało się, że przychodziło mniej niż tysiąc? Ostatni mecz z trybun oglądało 500 osób.

500 OSÓB.

Zamiast teraz płakać, trzeba było sprawdzić, w co się pani pakuje. Równie dobrze mogła pani kupić Gwardię Warszawa i utyskiwać, że miasto nie chce wyremontować stadionu i że kibice nie przychodzą. Można się było tego spodziewać.

Opowiadając o kulisach działalności w Warcie i teraz o kulisach wychodzenia z niej, pani Izabella zapomniała dodać jeszcze jednego: że normą w klubie są dwie umowy: jedna to kontrakt na minimalną sumę, składany w PZPN, a druga to umowa na sprzedaż wizerunku. Teraz piłkarze zostaną w Poznaniu na umowach za tysiaka z hakiem, więc nic dziwnego, że będą chcieli się jak najszybciej ewakuować. Grać będą juniorzy nie dlatego, że mają pasję, tylko dlatego, że brakuje pieniędzy. Prosimy o niedorabianie fałszywej argumentacji.

Warta ma dziewięć punktów punktów przewagi nad strefą spadkową. Może nie starczyć.

PS
No i jeszcze ostatni fragmencik z pisma pani prezes: „Co z tego, że mamy nowy stadion w Poznaniu, a poza nim nic. Stolica Wielkopolski umiera na oczach jej włodarzy, a oni zamiast podejmować próby rehabilitacji, przyglądają się konającemu. Podejście w stylu „sport, który sam się nie finansuje, nie ma racji bytu” to prosta droga do stworzenia sportowej pustyni”.

Chyba chodziło o reanimację, a nie rehabilitację. Podobne słówko, to fakt.

Najnowsze

Niemcy

Potulski rośnie w siłę, ale Mainz bez zwycięstwa w polskim meczu

Wojciech Piela
0
Potulski rośnie w siłę, ale Mainz bez zwycięstwa w polskim meczu
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama