Komu awans, komu? Pierwsza liga na półmetku

redakcja

Autor:redakcja

28 listopada 2012, 09:28 • 9 min czytania

Niedzielny mecz Miedzi Legnica z Dolcanem Ząbki zakończył rundę jesienną na zapleczu Ekstraklasy. Duże podsumowania całej ligi już za nami, ale po zwycięstwie legniczan postanowiliśmy przyjrzeć się dokładniej kandydatom do wygrania tej ligi i awansu do Ekstraklasy. Zainspirowała nas do tego wiecznie roześmiana, definiująca „jowialność” twarz Bogusława Baniaka, którą – nie ukrywamy – bardzo miło byłoby zobaczyć zamiast tych demonów charyzmy z Ekstraklasy. Kto czai się na awans do grona szesnastu najlepszych ekip w kraju? Kto ma na to największe szanse? Oto nasza analiza.
Nie będzie chyba żadnym nadużyciem, jeśli wykreślimy wstępnie GKS Tychy i Olimpię Grudziądz. W teorii tracą do czołówki zaledwie trzy punkty, ale w praktyce – od Ekstraklasy dzieli ich mniej więcej tyle ile Bartosza Ślusarskiego od dowolnego innego napastnika nie będącego Danielem Sikorskim.

Komu awans, komu? Pierwsza liga na półmetku
Reklama

Zostają więc: zdecydowany lider w postaci Floty Świnoujście, przewodząca pościgowi Termalica oraz Cracovia, Zawisza i Miedź. Można do woli zastanawiać się jak to się stało, że mimo kolejnych niespodzianek i sensacji, które przynosiła właściwie każda seria spotkań, ostateczny kształt tabeli znakomicie oddaje potencjał wszystkich zespołów. Naszym zdaniem to po prostu regularny charakter wpadek – cała czołówka wtapiała mniej więcej raz na cztery mecze, a traf chciał, że każdego tygodnia zawodził inny zespół. Spróbujmy oszacować, kto tych wpadek uniknie wiosną.

Flota Świnoujście

Reklama

Trener: Dominik Nowak. Gaduła w okularach, bon motów raczej nie uświadczysz, ale wygląda na fachowca. Nie wozi się, nie wywyższa, prawdopodobnie nocami gra w Football Managera studiując statystyki i umiejętności graczy Regionallig Sud w bawarskiej lidze okręgowej. Godnie zastąpił Nemeca mającego w Świnoujściu opinię cudotwórcy i „złotej rączki”. Jeśli chodzi o kontakty z dziennikarzami, wygląda na gościa, który odbiera o drugiej w nocy i trzeźwo odpowiada na niezbyt trzeźwe pytania. Nie skrzywdziłby nawet muchy, ale w filmach sensacyjnych ludzie o takiej niepozornej aparycji to seryjni mordercy.

Skład: Flota od lat ma ten sam skład, choć zmieniają się w nim nazwiska. Składa się na niego obowiązkowe elementy w postaci podupadającego weterana odbudowującego w Świnoujściu formę, wiecznie utalentowanego trzydziestolatka oraz zdolnego czarnoskórego gracza (chociaż Nnamani przy Nwaogu wypada blado). Mamy kilku utalentowanych dwudziestoparolatków, jest też kilku bohaterów, którzy Ekstraklasę zdążyli całkiem nieźle poznać. Jest Kasprzik, Arifović, Olszar… Zasadniczo jednak – bez rewelacji. Tyle że to „bez rewelacji” ograło pół ligi i wygrało jesień.

Zaplecze: Cóż, Flota nie może się pochwalić stadionem, atmosferą na trybunach, czy znakomitą bazą treningową, ale ma… mikroklimat. Tak przynajmniej tłumaczono ich morderczą formę w początkowych meczach sezonu.

Nie, nie i nie! Po sześciu kolejkach mówiliśmy – wystarczy, teraz Flota zaliczy zjazd. Po dziesięciu to samo. Po każdej kolejnej też przekonywaliśmy, że to już koniec, że spadać, że eksperci płaczą, bukmacherzy szaleją. Flota z kolei raz za razem wywoziła trzy punkty, a jeśli wtapiała – to tylko z innymi zespołami z czuba tabeli. Jesień zakończyła jednak wyjątkowo żałośnie – najpierw przegrywając z Zawiszą 0:3, a następnie dając się rozsmarować przez Termalikę, czterema golami.

Podtrzymujemy to o czym mówiliśmy od początku – Flota nie jest zespołem na Ekstraklasę, a wiosna będzie przypominała ostatnie dwa mecze w ich wykonaniu. Dryfujcie tam skąd przypłynęliście – do środka I ligi. Albo zacznijcie wygrywać w starciach z górą tabeli i to nie fartownymi 1:0, tylko tak jak ograły was Bydgoszcz i Nieciecza kilka tygodni temu.

Szanse na awans: wierzymy, że małe. Chcemy wierzyć, że małe.

Termalica Bruk-Bet Nieciecza

Trener: Kazimierz Moskal. Chyba najmocniejszy punkt Niecieczy, który sprawia, że niektórzy patrzą w kierunku tej niewielkiej wioski z szacunkiem i sympatią.

Kiedyś zaczęliśmy wywiad z nim od pytania czy ma w ogóle jakichkolwiek wrogów. Wszyscy go lubią, sympatyczny, ale nie rozmemłany. Fajny facet. Aż dziwne, że po Lidze Europejskiej z Wisłą skusił się na agroturystykę.

Skład: Siedmiu graczy ma ponad dwadzieścia spotkań w Ekstraklasie, a Pawlusiński i Jarecki przekroczyli stówę. Uzupełniają ich solidni pierwszoligowcy jak choćby dr Lipecki (na co dzień wykładowca na jednej z krakowskich uczelni), czy Emil Drozdowicz. Fajna mieszanka weteranów z nieco młodszymi chłopakami, którzy zapieprzają od jednej bramki do drugiej, z gośćmi hołdującymi zasadzie „lepiej mądrze stać, niż głupio biegać”.

Z bólem serca musimy przyznać, że paczka na awans.

Zaplecze: Zajebiste pole kukurydzy. Serio, wszędzie wokół stadionu. Już teraz, gdy przyjeżdża tam فKS, Cracovia, czy Arka jest całkiem wesoło, ale gdy na kukurydziane pole wjechałyby ekipy wyjazdowe poznańskiego Lecha, czy Legii… Sami nie wiemy co wtedy by się stało. Generalnie Nieciecza nie powinna mieć problemów ze spełnieniem warunków licencyjnych, a fakt, że stadion ulokowano w szczerym polu niczego nie zmienia. Tak samo jak liczebność wsi – nieco ponad siedem stówek. Stadion spokojnie pomieściłby całą wioskę razem z inwentarzem, o ile krowy mogłyby zająć miejsca stojące. Ma pojemność przekraczającą dwa kafle.

Termalica to w tej chwili najpoważniejszy kandydat do awansu. W przeciwieństwie do Floty ma skład i odpowiednie zaplecze finansowe, w opozycji do Cracovii, Zawiszy i Miedzi z kolei, ma ustabilizowaną formę i trzy punkty więcej. Kto wie, czy właśnie te detale nie zadecydują o awansie…

Szanse na awans: Bardzo duże. Ku euforii wszystkich 721 mieszkańców wioski…

Cracovia

Trener: Wojciech Stawowy. Jeden z nielicznych trenerów w czubie I ligi, za którym nie tęsknimy i którego niekoniecznie chcielibyśmy widzieć w elitarnym gronie szesnastu drużyn rzuconych na najwyższy szczebel rozgrywek. Mitoman, przerośnięte ego, choć zdobywa plus za elegancję, słynny wąs i styl. Można po nim jeździć we wszystkie strony, zarzucać mu wszystko, ale na pewno nie brak wyrazistości. Z dwojga złego wolimy antypatyczne, czarne charaktery, niż bezpłciowe mimozy.

Skład: Dobry. Nawet bardzo dobry. Jest Boljević, który raz na trzynaście prób trzaśnie gola kolejki, jest całkiem niezły jak na pierwszą ligę Dudzic, jest ruchliwy i kreatywny Rok Straus… Cracovia faktycznie stara się grać ofensywnie, czasem zapominając zupełnie o obronie. To zresztą jeden z największych plusów oglądania meczów krakowskiego zespołu – można się pośmiać z beztroski defensorów hasających radośnie gdzieś pod bramką rywali i wracających po stracie piłki tempem utworów Tomasza Stańko z albumu „Dark Eyes” (a co, polecimy trochę ambitnej muzyki).

Zdarzają im się obrzydliwe wpadki i mecze, które ciężko oglądać na trzeźwo, generalnie jednak jest to jedna z najlepszych i najładniej grających drużyn w I lidze. Co nie gra w tej pięknej bajce? Ł»e ci sami zawodnicy sezon wcześniej zamordowali futbol ze szczególnym okrucieństwem, znęcali się i gwałcili piłkę nożną w każdej kolejce Ekstraklasy. Za dobrzy na I ligę, za słabi na Ekstraklasę? Niewykluczone.

Zaplecze: Wyśmienite. Jest stadion, są kibice, jest sponsor, trochę nieudolni pozostają jego doradcy, ale ogółem – nie ma co narzekać. Jest duże miasto, potencjał, tradycje, nawet niezła atmosfera wokół klubu. Sielanka.

Czy tego chcemy czy nie, Cracovię trzeba traktować bardzo poważnie. Nawet jeśli niektórzy koneserzy futbolu wciąż siedzą pod łóżkiem w traumie zafundowanej przez Cracovię w ubiegłym sezonie, teraz krakowianie są faworytami do awansu obok Termaliki. Co więcej, nie jest to wynik jakiegoś szczęśliwego zbiegu okoliczności, ale rzetelnej, konsekwentnej pracy. Patrząc na ich mecze na tym poziomie, chciałoby się zweryfikować podopiecznych Stawowego na tle nieco silniejszych rywali. Sądzimy, że nawet wygranie I ligi nie będzie gwarancją spokoju w przyszłym sezonie. Ich gra w tym momencie wygląda świetnie, ale powrót do elity może być jednocześnie powrotem sennego koszmaru pod tytułem „Cracovia walczy o utrzymanie”. Nie wiemy czy widzowie Ekstraklasy z ubiegłego sezonu przeżyliby te męki raz jeszcze…

Szanse na awans: Spore, choć zachwyty należałoby nieco tonować. Te rozpędzone epitety typu „małopolska Barcelona” są wciąż bardziej żałosne, niż zabawne. Nie wspominając w ogóle o korespondowaniu podobnego określenia z rzeczywistą grą Cracovii. Nie zmienia to faktu, że jeśli stawiać pieniądze na półmetku – rozsądnie byłoby na Kraków.

Zawisza Bydgoszcz

Trener: Jurij Szatałow. Czy naprawdę trzeba cokolwiek dodawać do tego nazwiska? Gość jest specyficzny – potrafi na przykład przygotowywać Polonię Bytom do meczu z Cracovią, by w szatni oznajmić, że właściwie to od teraz jest trenerem krakowskiego klubu, tylko panowie grajcie tak jak powiedziałem 0-4-6. Innym razem stwierdził, że polska liga jest lepsza od Eredivisie (poza czołówką). Lubi sobie zabluźnić, ponoć również na swoich graczy, czasem trzepnie jakimś tekstem, jak choćby wówczas gdy porównał mecz jego Cracovii z Jagiellonią do… Powstania Warszawskiego.

To wystarczające uzasadnienie pierwszego zdania, mówiącego o tym, że gość jest specyficzny?

Skład: Na Ekstraklasę. Tak, wydaje nam się, że ci goście, którzy teraz starają się dogonić Flotę Świnoujście równie dobrze mogliby borykać się z wypłatami w Ruchu Chorzów albo jeździć na dupach w Koronie Kielce. W obronie lata Stefańczyk, który wprawdzie w Ekstraklasie furory nie zrobił, ale na warunki bydgoskie wystarcza aż nadto. Jest Skrzyński, Kopacz, Petasz – defensywa wygląda przyzwoicie. Jaja zaczynają się z przodu i naprawdę mamy wrażenie, że Szatałow przed każdym meczem rzuca kością k12 i w ten sposób losuje ustawienie ofensywne. Abbott, Chałas, Drygas, Błąd, Mąka, Wójcicki, Ostalczyk, Masłowski, Geworgyan, Hermes, Zawistowski… Pomoc i atak Zawiszy to jakiś zupełnie inny poziom. Wystarczyłoby na złożenie trzech formacji ofensywnych zapewniających spokojne utrzymanie.

Zaplecze: Kolejny atut. فadny stadion, tysiące kibiców, wyśmienita współpraca na linii kibole-klub, wsparcie miasta, brak lokalnego rywala (Polonia błąka się w dołach), stolica regionu. Osuch trochę bajkopisarz, a raczej ściemniacz pierwszego sortu, ale na razie to chyba nikomu nie przeszkadza. Sami jesteśmy ciekawi, co będzie dalej…

Zawisza, do spółki z Cracovią, to faworyt kibiców z Ekstraklasy, którzy chętnie zobaczyliby powrót po latach siły z Bydgoszczy. Ma skład, ma markę – ma w ogóle większość atutów, które wymieniliśmy przy Cracovii. Pytaniem otwartym pozostaje wskazanie przyczyn, czemu Rycerze Pomorza nie prowadzą w ligowej tabeli, a wręcz przeciwnie – wiosną czeka ich żmudna pogoń za drużynami z podium. Czyżby decydowały słynne, „hajtowe” detale?

Szanse na awans: Mimo wszystko duże. Chyba że w międzyczasie Osuch zakręci kurek z pieniędzmi, albo w ogóle zawinie swój majdan. Takie ruchy przewidujemy jednak raczej po sezonie, szczególnie w przypadku braku awansu do Ekstraklasy.

Miedź Legnica

Trener: Bogusław Baniak. Pół człowiek, pół anegdota. Jeśli przenieślibyśmy się na moment w dowolny świat fantasy, Baniak z pewnością byłby krasnoludzkim gawędziarzem. Za każdym razem, gdy widzimy go na konferencji, czujemy się jakbyśmy właśnie przesiadywali w karczmie z wesoło trzaskającym ogniem w kominku. Baniak potrafi zarzucić żartem, czasem błysnąć celną ripostą, spostrzeżeniem, zawsze gra mimiką, wzrusza się, zasmuca, lub wpada w rozbawiony nastrój. Dostosowuje się do okazji, prowadzi narrację. To nie jest „chłopacy walczyli, dziękuję im za walkę, ale się nie udało, ale dobrze, że walczyli”. Baniak nawet w opis nudnego 0:0 wplótłby filozoficzno-dowcipne refleksje o przemijalności ludzkiego życia.

Skład: Wiadomo, prezes Dadełło sypnął groszem, którym znakomicie gospodarują dyrektorzy/skauci/asystenci sportowi i piłkarze w jednym, czyli Woźniczki, Mowliki i reszta tej kliki. Jest więc Łobodziński, Madejski, Zakrzewski, nikogo nie zdziwiłby w tej paczce jakiś Reiss, czy inny Nawrocik. Mają potencjał, mają sporo ciekawych graczy, póki co chyba nieco brakuje pewności siebie i jasnego określenia celu – tak, lecimy z korbą na awans i wygranie ligi. – Bo srebrny medal to najpiękniejsza, ale wciąż jedynie porażka – dodałby zapewne Baniak.

Zaplecze: Niezłe. Lata świetlne przed Flotą i Termaliką, ale daleko za Zawiszą i Cracovią. Wypośrodkowane. Jest kasa, jest sporo kibiców, jest w miarę znośny stadion i chęci. No i Baniak.

Miedź na pewno zwiększyłaby atrakcyjność ligi, choćby dlatego, że… nigdy ich jeszcze w Ekstraklasie nie było. Zdarzyło się wygrać Puchar Polski, potem grać w Superpucharze, ale na najwyższym szczebelku ligowym – nigdy. Póki co jednak chyba jest na nich za wcześnie – mogą postraszyć faworytów, ale czy starczy determinacji na walkę o awans? My mamy wątpliwości.

Szanse na awans: niewielkie.

***

Trudno w I lidze cokolwiek wytypować, ale już teraz możemy strzelać – awansują ekipy szalenie wyraziste. Nawet jeśli ich „wyrazistość” to kukurydziana arena gdzieś na zapadłej wsi, czy unikalny morski mikroklimat.

Najnowsze

Anglia

Haaland bez gola, ale City wygrywa. Decydujący cios w końcówce meczu

Wojciech Piela
1
Haaland bez gola, ale City wygrywa. Decydujący cios w końcówce meczu
Inne sporty

Ratajski uciekł spod topora i wygrał! Polak w czwartej rundzie MŚ

redakcja
2
Ratajski uciekł spod topora i wygrał! Polak w czwartej rundzie MŚ
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama