Święta u stranierich – co dalej z Borucem i Załuską?

Podsumowanie występów naszych „stranierich” w święta nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy pod słońcem, ale skoro nasi grają egzystują za granicą, to warto odnotować, jak im idzie. A prawdę mówiąc, nie idzie im w ogóle. Nie licząc Radka Majewskiego, który zaliczył 70 minut w barwach Nottingham, cała gromadka ma za sobą fatalną środę…
Skoro wspomnieliśmy o „Raddym”, to pozostańmy przy Championship, w której mamy aż pięciu rodaków. Brighton Kuszczaka dziś nie grało, Cywka przesiedział cały mecz na ławie, Peszko jest kontuzjowany, a Sandomierski wciąż nie łapie się do kadry, choć stanowczo dementuje, że zakończył karierę. Gra za to regularnie, poziom niżej, Bartosz Białkowski, którego Notts County zremisowało dziś 2:2 ze Shrewsbury, a Polak… wywalczył przeciwnikom remis, strzelając samobója w 81. minucie. Kilkuletnia stagnacja Bartka trwa – kiedyś wydawało się, że na naszych oczach rośnie ciekawy bramkarz, ale sezony mijają, a ten wciąż się tuła po niższych ligach.

Niezmiennie tragicznie wygląda też sytuacja Artura Boruca, który od 22. września, kiedy podpisał kontrakt z Southampton zagrał zaledwie dwa razy (ostatni raz – dwa miesiące temu). Ciekawie, czy „Holy Goalie” zamierza w końcu wyrwać się apatii, czy przez kolejną rundę będzie oglądał plecy Davisa lub Gazzanigi. Pytanie, na co stać Boruca, pozostaje otwarte. Nie zdziwi nas, jeśli znów zahaczy się w jakiejś sensownej lidze i będzie bronił na wysokim poziomie, ale niewykluczone, że zaliczył zjazd godny Macieja Ł»urawskiego czy – przy całej sympatii – Arkadiusza Głowackiego i jest już po drugiej stronie rzeki. Czyli – wiecie – reprezentacja artystów, księży lub dziennikarzy.

No i Załuska… Ten siedzi na ławie już trzeci sezon i też nie zanosi się, by w końcu się podniósł (chyba że Forster odniesie kontuzję). Łukasz funkcjonuje w Celtiku trochę jak Pinto w Barcelonie i nikt tak naprawdę nie wie – tak jak przy Borucu – jaką ma w tej chwili wartość…