Kosecki jak Lisandro, upadła legenda Tarasiewicza, Djurdjević chce zejść niepokonany

redakcja

Autor:redakcja

26 listopada 2012, 08:30 • 6 min czytania

W dzisiejszej prasie sportowej mamy przede wszystkim dwóch bohaterów – Jakuba Koseckiego oraz Roberta Lewandowskiego, którzy porozmawiali z „Super Expressem” i „Przeglądem Sportowym”. Warto też rzucić okiem na tekst o Ryszardzie Tarasiewiczu w „Gazecie Wyborczej”.
FAKT

Kosecki jak Lisandro, upadła legenda Tarasiewicza, Djurdjević chce zejść niepokonany
Reklama

Teksty po lidze.

Na trybunach na meczu w Zabrzu pojawili się skauci Udinese, SC Freiburg, Fulham i VfB Stuttgartu. Wśród obserwatorów spotkania był też selekcjoner kadry Waldemar Fornalik (49 l.). Niestety, nie było na co patrzeć. Dwójka asów Górnika: Arkadiusz Milik (18 l.) – Prejuce Nakoulma (25 l.) zagrała bardzo przeciętnie.

Reklama

(…)

– Każdy po tym co zrobiłem może mnie oceniać jak chce. Nawet jako antybohatera tego meczu. Moja opinia jako zawodnika w GKS nie jest najlepsza, po tej sytuacji stała się jeszcze gorsza. Nie ma co zwalać winy na murawę. Wcale się nie poślizgnąłem, tylko wykonałem zły zwód, bramkarz nie dał się nabrać i było po herbacie – opowiadał Buzała.

SUPER EXPRESS

Wywiad z Robertem Lewandowskim.

– Rozgorzała dyskusja, czy pierwszy gol w meczu z Mainz słusznie zaliczono tobie, a nie Marcowi Reusowi. Dotknąłeś piłki?
– Nie wiem, czemu są wątpliwości co do tej bramki. W szatni nawet przez chwilę o tym nie dyskutowaliśmy, bo już na boisku wszyscy widzieliśmy, że gol był mój. Piłka uderzyła mnie w łydkę, zmieniła tor lotu i wpadła do siatki. Zresztą to nieważne, komu zapisano to trafienie. Liczy się zwycięstwo drużyny.

– Za to przy drugim twoim golu nie było już żadnych wątpliwości. Piękna bramka!
– Wszystko udało się idealnie. Dostałem piłkę od Maria Goetzego, trudną do opanowania, ale przyjąłem ją sobie, jak chciałem. A potem w sytuacji sam na sam zauważyłem szybko, że bramkarz wyszedł z bramki, więc go przelobowałem.

I tekst o Jakubie Koseckim.

– Skupiam się wyłącznie na najbliższej przyszłości, a ta najbliższa to mecz z Ruchem. Nowa oferta z Legii? Jeszcze jej nie dostałem, ale pod koniec grudnia razem z innymi piłkarzami, którym kończą się kontrakty, usiądziemy do rozmów. Nie ukrywam, że chciałbym przedłużyć kontrakt, spokojnie się zadomowić w Warszawie i zdobyć z Legią mistrzostwo Polski – deklaruje „Kosa”, który zapowiada, że wkrótce może na boisku imponować jeszcze większą szybkością. – W Legii jestem najszybszy, ale to nie jest tak, że przychodzi mi to bez problemu. Wiem, że to jest mój główny atut i na każdym treningu ciężko pracuję, żeby tę moją szybkość jeszcze poprawić.

GAZETA WYBORCZA

Tekst o Ryszardzie Tarasiewiczu, który właśnie dostał półtora miliona od Śląska.

Ale w sporze Śląska z Tarasiewiczem najbardziej zaskakuje inna rzecz. Pycha i megalomania trenera Tarasiewicza. To legenda Śląska. Z pewnością na zawsze pozostanie jednym z najwybitniejszych zawodników w historii klubu. Idolem wielu fanów wrocławskiego zespołu. Grając w Polsce, występował tylko w tej drużynie. Jako trener też wprowadził klub z III do I ligi, co jest wydarzeniem bezprecedensowym. Sam szkoleniowiec wiele razy podkreślał, że na punkcie Śląska „ma kota”.

Jednak żądając premii za wygrane nie przez siebie mecze oraz wypłacenia nagrody za wicemistrzostwo Polski, do którego się praktycznie nie przyczynił, Tarasiewicz sam strąca się z pomnika. Sam niszczy siebie jako legendę, symbol Śląska. Mógł postąpić jak człowiek z zasadami i przyznać: biorę pieniądze za pensje, ale premie za wygrane mecze i nagroda za wicemistrzostwo Polski należą się tylko Orestowi Lenczykowi.

I ciekawy artykuł o Stoke City.

Mówią, że Katalończycy wymyślili futbol na nowo, a przecież w Stoke też wymyślili, tylko pracowali koncepcyjnie na innych wysokościach, nie przy murawie, lecz dwa albo i ze trzy metry nad nią, stamtąd właśnie ładują z bańki, legendarne rzuty z autu stosowali w tym jakże precyzyjnie wymierzonym celu. Dochowali się nawet własnego Messiego, a może raczej Xaviego, skoro Rory Delap nie strzelał sam, wolał asystować – zanim został gwiazdą futbolu, rzucał oszczepem, dlatego posłanie piłki na głowy kumpli to dla niego bułka z bananem. Frunie ona na odległość nawet 40 metrów, z prędkością sięgającą 60 km/godz., po dość płaskiej trajektorii, silnie podkręcona. I wywołuje paniczne spustoszenie. Zdarzali się bramkarze, którzy w zagrożeniu woleli wykopywać piłkę za linię końcową niż boczną, uważając rzut rożny za mniej niebezpieczny.

(…)

Rodacy ich zauważyli, Alex Ferguson obdarował urokliwym przydomkiem „zieloni giganci”, zagranica woli fenomen wyniośle przemilczać. Obcojęzyczna cisza wpija się w uszy, choć Britannia Stadium pozostaje niezdobyty od początku lutego, choć od tamtej pory padały sławniejsze obiekty Chelsea czy Manchesteru United, choć w bieżącym sezonie ligowym forteca Stoke nie byłaby naruszona żadną straconą bramką, gdyby nie odosobniony cios zadany we wrześniu przez Javiego Garcię. Dociera do was, europejskie snoby, że tylko drwale mieli wystarczająco zdrowia, by pokalać własne boisko ledwie jednym wbitym przez rywali golem!? Ł»e wszechmistrzowski Manchester City przyjął ich aż pięć? Ł»e wszechbogata Chelsea przyjęła siedem? Wszechmocny Manchester United – dziewięć? Ł»e więcej strat poniosły u siebie również wszechkrólewski Real Madryt, wszechuwodzicielska Barcelona, gromadnie opiewane Bayerny i Borussie, wywodzące się z ojczyzny catenaccio Juventusy oraz Intery, a także wszyscy inni pierwszoligowcy rywalizujący w najsilniejszych futbolowo krajach kontynentu?

PRZEGLĄD SPORTOWY

Wywiad z Ivanem Djurdjeviciem.

Trwający sezon ekstraklasy jest dla pana ostatnim w karierze piłkarskiej?
Tak, taką podjąłem decyzję i chcę się jej trzymać z kilku względów. Uważam, że wiek 36 lat to dobry czas, by się wycofać. Jak w tej polskiej piosence: „Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym”. Za mną 20 lat poważnej piłki i wystarczy. Mam już plany, co robić po zakończeniu kariery. Nie ma sensu grać tylko po to, żeby grać.

(…)

Teraz prawdopodobnie zagra pan jako stoper. Do poprzedniego występu na tej pozycji sam miał pan sporo uwag krytycznych…
To było na wiosnę przeciwko Jagiellonii Białystok, kiedy przegraliśmy 0:2. Wtedy faktycznie zawiedliśmy. Utarło się takie powiedzenie, że jak się przegrywa, to znaczy, że obrona gra źle. A przecież broni cały zespół, a nie tylko czterech obrońców i dwójka defensywnych pomocników. Z Legią ostatnio polegliśmy, bo nie było wzajemnej pomocy, asekuracji. W Bielsku pod tym względem musi być lepiej.

I z Jakubem Koseckim.

Poza boiskiem chcę być sympatycznym chłopakiem, a na murawie – indywidualistą, bezczelnym, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Choć zawsze pamiętam, że najważniejsze jest dobro drużyny. Wydaje mi się, że moje wybryki korzystnie wpływają na zespół.

(…)

Oglądałem mecz Olympique Lyon i tam Lisandro Lopez po strzelonym golu przykłada palec do głowy. Ja dokładam drugi i salutuję. Pomyślałem, że skoro Legia ma przydomek „wojskowi”, to będę w ten sposób meldował kibicom wykonanie zadania. Wymyśliłem to przed spotkaniem z Lechem Poznań i w nim oraz w kolejnym zdobyłem po bramce. Ten gest z mojej strony na pewno jest jakimś urozmaiceniem. Skoro jestem o to pytany, widać, że się podoba.

I z Robertem Lewandowskim.

Bardzo denerwuje pana liczba 702? Po każdym meczu reprezentacji dochodzą panu kolejne minuty bez bramki dla biało-czerwonych. A od kogo kibice mają wymagać goli w meczach kadry, jeśli nie od najlepszego polskiego napastnika?
To zrozumiałe. Pewnie, że chciałbym regularnie trafiać w reprezentacji, ale sam sobie minut nie liczę. Zarzut, że bardziej staram się grając dla Borussii niż w kadrze, nie jest sprawiedliwy. Przecież widać, że w każdym meczu walczę. Mamy niezłą sytuację w eliminacjach mistrzostw świata, widać, że są postępy w naszej grze.

Reprezentacja niby gra w tym samym ustawieniu co Borussia, ale tak efektownie i skutecznie nie potrafi. Dlaczego?
To jest pytanie do selekcjonera, nie do mnie. Zresztą uważam, że gołym okiem widać poprawę w grze kadry. Jest oczywiście kilka elementów, nad którymi musimy popracować, ale nie uważam, byśmy prezentowali się słabo.

Najnowsze

Anglia

Kolejne zwycięstwo Aston Villi! Błąd Casha nie przeszkodził [WIDEO]

Wojciech Piela
0
Kolejne zwycięstwo Aston Villi! Błąd Casha nie przeszkodził [WIDEO]
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama