Wczorajszy wieczór mógłby robić za idealną manifestację potęgi La Masii. W kilka godzin jedenastu wychowanków barcelońskiej cantery rozbiło Levante 4:0, a grająca w Segunda Division drużyna rezerw wsadziła tyle samo goli Racingowi Santander. Doskonały koncert zagrał 18-letni Gerard Deulofeu.

Wzorcowy produkt szkółki Barcelony – prowadzony w niej od dziewiątego roku życia przez wszystkie juniorskie szczeble. Ze względu na swój styl gry, siłą rzeczy, porównywany z Messim. Zaliczając asystę i strzelając dwa gole Santanderowi, zrównał się z liderem klasyfikacji strzelców drugiej ligi. Choć gdyby w futbolu przyznawano noty za styl, za drugiego gola musiałby dostać parę dodatkowych punktów.
Za dużą nadzieję udchodzi nie od dzisiaj, ani nie od wczoraj. Już kiedy miał 14 lat zaczął dostawać po 150 tysięcy euro rocznie od firmy Nike, która uznała go za perełkę cantery i ciekawą inwestycję w przyszłość. Zaoferowała mu dwa razy więcej niż gwarantuje jego obecny kontrakt z Barceloną.
W pierwszej drużynie Deulofeu zadebiutował już u Guardioli. Ostatnio wszedł na pięć minut, zastępując Pedro w meczu ze Spartakiem Moskwa, ale Tito Vilanova tonuje nastroje, twierdząc, że w grze 18-latka jest jeszcze wiele do poprawy. Zresztą, czy cokolwiek może mu zagwarantować płynny przeskoku do seniorskiej kadry. Skoro nawet Jonathan Soriano, strzelając w rezerwach 32 gole w sezonie, nie przetarł sobie szlaku wystarczająco mocno.