Nauczyciele mają najwięcej wolnego? I liga nie grała w tym roku przez 186 dni

– Trzy miesiące pełnopłatnego urlopu w roku, a zarobki liczone w dziesiątkach tysięcy złotych miesięcznie. Czy to nie najlepsza praca w Polsce? – uderza dziś „Fakt”, jak zwykle wyliczając pierwszoligowcom długość zimowej przerwy. O ile z tymi zarobkami grubo przesadza, bo jednak dużo łatwiej wyliczyć w tej lidze kluby, w których zarabia się grosze albo całymi miesiącami nie dostaje się kasy wcale, o tyle sama długość przerwy – wiadomo, święta prawda. Sami liczyliśmy przed rokiem, że na zapleczu ekstraklasy nie będzie kopania piłki przez 118 dni od listopada do marca. W tym roku ta przerwa wyniesie o osiem dni mniej – 110.
W takim razie, jeszcze jedno pytanie od nas: ile trwa przerwa w rozgrywkach ligowych w pierwszej lidze, licząc cały rok kalendarzowy od stycznia do grudnia? 1,2,3… koniec konkursu. Odpowiadamy.

76 dni przerwy przed rundą wiosenną – od stycznia do startu rozgrywek
67 dni przerwy między sezonem 2011/12 i 2012/13
43 dni przerwy po rundzie jesiennej do końca roku kalendarzowego.

W SUMIE 186 DNI BEZ GRY W LIDZE.

Ponad pół roku kalendarzowego. Nic lepiej nie obrazuje faktu, że pierwszoligowcy dłużej przygotowują się do rozgrywek niż faktycznie grają, goniąc pod tym względem Skandynawów. Tyle że tamci mają takie warunki klimatyczne, że nawet sporą część treningów muszą odbywać w halach. Oczywiście, mieliśmy w Polsce Euro, letnia przerwa była dłuższa, ale to żaden argument – bo co roku jest mniej więcej to samo.

Teraz więc niech każdy sam odpowie sobie na pytanie, jak kluby mają funkcjonować i na siebie zarabiać, jeśli utrzymują ludzi, z których pracy przez 50% roku nic w praktyce nie wynika. Jak poważne firmy mają być zainteresowane wspieraniem przedsięwzięcia, które przez pół roku jest zamknięte w próżni.

To jak wydawanie gazety, w której dziennikarze przez połowę czasu piszą teksty do szuflady.