Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił dzisiaj decyzję o nieprzyznaniu ŁKS-owi licencji na sezon 2009/2010. Co to oznacza dla Polskiego Związku Piłki Nożnej? Czy wizja olbrzymich odszkodowań jest naprawdę realna? Zapytaliśmy o to prawnika PZPN, mecenasa Marcina Wojcieszaka. – ŁKS może rozważać pozew, ale musi się zastanowić, czy zgromadzone w sprawie dokumenty usprawiedliwiałyby pozytywną decyzję w sprawie licencji. Mówiąc krótko – trzeba byłoby odtworzyć proces licencyjny z 2009 roku, na nowo – powiedział. Przed Łódzkim Klubem Sportowym jeszcze długa droga. Dobrych kilka lat spędzonych w salach rozpraw…
– Co dzisiejsza decyzja sądu oznacza dla PZPN?
– W sumie niewiele. Tak naprawdę przedmiotem postępowania przed sądem administracyjnym nie jest merytoryczna kontrola postępowania licencyjnego. Czyli sąd nie ocenia, czy decyzja o nieprzyznaniu licencji była słuszna czy nie. Sąd nie bada materiałów zgromadzonych w toku postępowania licencyjnego. Co natomiast bada – bada, czy decyzja spełniała warunki formalne. Czy była opatrzona datą, miejscem, czy wpisany był skład komisji, jaką wpisano podstawę… I tak dalej. Zdaniem sądu, decyzja o nieprzyznaniu licencji nie spełniała wszystkich warunków formalnych i dlatego została uchylona. Teraz Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej przysługuje odwołanie do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Efekt pewnie poznamy za około 1,5 roku…
– Natomiast…
– Wiem, o co chce pan zapytać. Zapewne chodzi panu o wizję wypłaty wysokich odszkodowań. Dzisiejsza decyzja sądu administracyjnego nie ma w tym zakresie żadnego przesądzającego znaczenia. Ł»eby otrzymać ewentualne odszkodowanie, spółka w drodze oddzielnego postępowania musiałaby wykazać, że zgromadzone w sprawie materiały w sposób oczywisty usprawiedliwiałyby decyzję pozytywną. Tego do tej pory nikt nie sprawdził.
– Sąd jednak uchylił decyzję o degradacji ŁKS-u.
– Tak, decyzja została uchylona, jej nie ma. Co teraz? Najpierw odwołanie. Jak wspomniałem – myślę, że to zajmie jakieś 1,5 roku. Sezonu 2009/2010 już nie ma, nie da się go rozegrać na nowo. ŁKS może rozważać pozew, ale musi się zastanowić, czy zgromadzone w sprawie dokumenty usprawiedliwiałyby pozytywną decyzję w sprawie licencji. Mówiąc krótko – trzeba byłoby odtworzyć proces licencyjny z 2009 roku, na nowo.
– Czy jednak nie jest tak, że poprzez same błędy formalne w decyzji, decyzja PZPN-u jest nieważna?
– To znaczy, decyzja jest nieważna. To po pierwsze. Pytanie – czym to skutkuje? Teraz posłużę się przykładem. Polski system nie przewiduje tzw. owoców z zatrutego drzewa. Czyli jeśli ja pana nielegalnie nagram i nielegalnym nagraniem posłużę się w sądzie, to będzie to stanowiło dowód w sprawie. W przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych, gdzie dowód zdobyty nielegalnie nie może być brany pod uwagę. I teraz – jeśli pan ucierpiał w skutek błędów proceduralnych to sprawa wraca do ponownego rozpoznania, nie korzysta pan na tym, że druga strona popełniła błąd. Czyli złe procedowanie skutkuje uchyleniem, a nie uniewinnieniem. Wszystko zaczyna się od nowa.
– Skoro komisja licencyjna PZPN popełniła szkolne błędy i nie potrafiła prawidłowo uzasadnić swojej decyzji, to należy brać pod uwagę, że i samą decyzję wydała błędnie. Jest to teoretycznie możliwe. Jesteście na to przygotowani?
– Na tym etapie nie potrafię odpowiadać na takie pytania, muszę najpierw zapoznać się z uzasadnieniem dzisiejszego wyroku. Dokumenty licencyjne są zgromadzone i jeśli zaistnieje taka konieczność, zostaną poddane szczegółowej analizie.