Czy Grzegorz Lato zostawił Zbigniewowi Bońkowi cokolwiek poza problemami? Dzisiejszy wyrok sądu w sprawie Łódzkiego Klubu Sportowego, stwierdzający, że nieprzyznanie licencji na grę w ekstraklasie było nielegalne, może mieć spore konsekwencje. Kwota, której teraz dawny ŁKS może domagać się od związku, liczona jest w grubych milionach złotych, a pewnie nawet i w dziesiątkach milionów. W dodatku dzisiejszy wyrok oznacza coś więcej niż tylko tarapaty finansowe dla PZPN: oznacza, że piłkarska centrala ma KREW NA RĘKACH.
Odzyskiwanie pieniędzy od PZPN będzie zapewne trwało całe lata, a jeśli zakończy się sukcesem, to i wówczas środki raczej nie trafią do klubu, lecz do ludzi, którzy tym klubem zarządzali w feralnym 2009 roku. Tymczasem klub, który wtedy – jak rzadko kiedy – miał szansę wyjść na prostą, lecz został podtopiony, teraz już tylko dogorywa. Kasa więc może wrócić do osób, które ją wydały, ale już nikt nie wróci ŁKS-u tam, gdzie być powinien. Dzisiaj jest to klub spadający do trzeciej (czyli drugiej) ligi, bez specjalnych perspektyw. Ktoś powie – no to co to za klub? Ano jak na polskie warunki, całkiem normalny. Zabierzcie całą gwarantowaną za grę w lidze sumę Legii, Lechowi czy Wiśle, o Widzewie, Górniku albo Polonii nie wspominając i sprawdźcie, jak sobie poradzi.
PZPN w sposób nielegalny (orzeczenie sądu) zarżnął więc zasłużony klub. Dokonał egzekucji.
Rodzina może dostać odszkodowanie, ale zmarłemu już nikt życia nie wróci.