Niewydrukowana tabela: Polonia wciąż liderem ekstraklasy

Najpierw krótkie odniesienie do komentarzy sprzed tygodnia. Otóż nie ma Ł»ADNEGO sensu, abyście pisali, że zdaniem osoby X albo zdaniem osoby Y faulu nie było czy był i że powinniśmy się tym sugerować. Zwłaszcza nie ma sensu, byście przytaczali tłumaczenia szefa sędziów Zbigniewa Przesmyckiego. Gdybyśmy chcieli prowadzić tabelę Zbigniewa Przesmyckiego, to byśmy prowadzili. A prowadzimy własną. Zdanie pana ZP niespecjalnie nas w tym zakresie obchodzi, ponieważ z przyczyn zawodowych broni on decyzji podejmowanych przez jego podopiecznych. Dodatkowo odkąd na podstawie zapisu video uznał, że w meczu Arka – Zawisza – kiedy zawodnik Arki nieatakowany się poślizgnął – był faul i że czerwona kartka dla obrońcy gości była słuszna, stracił w naszych oczach prawo do wypowiadania się jako bezstronny obserwator. Jest po prostu adwokatem diabłów sędziów: jego wybór.
My więc patrzymy na boiskowe wydarzenia i wyciągamy własne wnioski. A wnioski z tego tygodnia są następujące:

– Korona powinna wygrać w Białymstoku.
– Bełchatów powinien zremisować w Lubinie.
– Piast powinien wyżej pokonać Podbeskidzie.

Te trzy wyniki weryfikujemy. Nie była to kolejka, w której sędziowie popełniliby spektakularne błędy, ale jednak wpłynęli na końcowe wyniki. Koronie należał się rzut karny po zagraniu ręką przez Norambuenę, a Bełchatowowi „jedenastka” za faul na Wróblu. Całe szczęście, że Piast ostatecznie wygrał, ponieważ przy wyniku 0:0 musielibyśmy podjąć trudną decyzję – przyznać zwycięstwo gospodarzom na podstawie niesłusznie pokazanego spalonego. Gdyby jeden zawodnik szedł na bramkarza, nie zakładalibyśmy, że na pewno padnie gol. Tam jednak na bramkarza biegło dwóch zawodników Piasta, więc zapewne skończyłoby się to strzałem do pustaka.

Sporo działo się w meczu Lechia – Widzew, ale tam sędzia Małek jeden błąd naprawił drugim. Banasiak nie powinien dostać czerwonej kartki, za to wcześniej powinien ją dostać Ben CośtamCośtam. Na jedno wyszło.