Zawiodła nas dziś Pogoń. Tak, zawiodła, bo po kilku akcjach z początku meczu spodziewaliśmy się dziś ostrego lania w Szczecinie. Tym bardziej, że Ruch przyjechał raz, że zdziesiątkowany, a dwa, że z Sadlokiem… i co? Marne 1:0. Naprawdę marne – od tej drużyny trzeba oczekiwać zdecydowanie więcej.
Jakby się tak zastanowić… Czego dzisiejszej Pogoni brakuje? Snajpera z prawdziwego zdarzenia – to fakt, ale pomoc mają tak wszechstronną, że i bez dziewiątki powinni sobie poradzić. A jak jeszcze występujący na pozycji napastnika Frączczak strzela gola, to naprawdę trudno na cokolwiek narzekać. Gdyby tak jeszcze skleić kilka pojedynczych akcji w jedno wideo (Pietruszka – genialna kiwka, Edi, Akahoshi, Budka), wydawać by się mogło, że w Szczecinie dostaliśmy pokaz futbolu. A tak nie było. Raczej wymęczona wygrana z kilkoma błyskami i harówką w wykonaniu wspomnianego Budki.
A Ruch? Cóżâ€¦ Tak krawiec kraje, jak mu materii staje, a skoro materii, szczególnie w środku pola nie ma w ogóle, to trudno oczekiwać jakichkolwiek wyników. Przegrana 0:1 chorzowianom większej ujmy nie przynosi, ale chyba warto byłoby, żeby zmiennicy Malinowskiego i Straki pomyśleli nad jakąś bardziej wyszukaną koncepcją niż: „graj na Piecha, niech on się martwi”. Tym bardziej, że Jankowski chyba całkiem już przepadł.
Nie rozumiemy też, jak można oddawać rzuty wolne Sadlokowi, skoro nieźle radzi sobie z nimi Starzyński. Jak Maciek dorwał się raz do piłki, to ta zahaczyła o konkurentów Felixa Baumgartnera i jak twierdzą nasi skandynawscy wysłannicy, wciąż nie spadła.