To bez wątpienia wiadomość dnia! – donosi niemiecka prasa. Boris Vukcević, piłkarz Hoffenheim, w końcu obudził się ze śpiączki farmakologicznej. Jak poinformował w piątek klub, zawodnik jest przytomny i może komunikować się z najbliższą rodziną. Po raz pierwszy od ośmiu tygodni.

Blisko dwa miesiące temu, pod koniec września doszło do tragicznego wypadku. Jadący Mercedesem C63 AMG na trening swojej drużyny Vukcević czołowo zderzył się z ciężarówką. Tuż po tym, jak zawodnik został wyciągnięty z rozciętego przez strażaków pojazdu, transportowano go helikopterem do szpitala. Był w stanie krytycznym, nie było pewne, czy przeżyje. Konieczna była trwająca kilka godzin operacja głowy, a zdjęcia z wypadku obiegły i zarazem zszokowały cały piłkarski świat.
Jak się później okazało, przyczyną wypadku był stan hipoglikemiczny u chorującego na cukrzycę Vukcevicia. Najprawdopodobniej, bo wciąż nie ma 100 proc. pewności.
– Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że stan Borisa się poprawia – mówi Andreas Mueller, menedżer Hoffenheim. – Myślimy o nim codziennie. Oczywiście, że chcielibyśmy, aby wrócił do nas jako piłkarz, do naszej drużyny, ale w tej chwili jest to sprawa drugorzędna. Najważniejsze, żeby miał jak najlepsze warunki do powrotu do zdrowia – dodaje. Rodzice piłkarza już poprosili media o uszanowanie prywatności, bo Vukcević potrzebuje jak najwięcej odpoczynku. Obecnie przebywa w klinice rehabilitacyjnej, ale czeka go długa i ciężka przeprawa, zanim powróci do normalnego funkcjonowania. Teraz powinien mieć już jednak tylko z górki…
