Dziś wyjątkowo jak na piątek nie ma zbyt wielu ciekawych tekstów do przeczytania. Zdecydowanie przoduje natomiast „Przegląd Sportowy”, w którym warto rzucić okiem na kilka kawałków.
FAKT
Poza tekstem o reprezentacji mamy dziś sporo plotek transferowych. O Milika – wiadomo – bije się pół świata, a teraz jeszcze Karolem Linettym zainteresowała się Borussia Dortmund.
Na pewno w niedzielę w Poznaniu zjawią się przedstawiciele Borussi Dortmund. Mistrzowie Niemiec od pół roku interesują się pomocnikiem Lecha. Co prawda, młodziutki piłkarz w meczach ligowych zagrał do tej pory tylko 59 minut, ale od czasu Mistrzostw Europy do lat 17 w Słowenii zainteresowanie tym zawodnikiem jest ogromne. Jeszcze w letnim okienku transferowym udało się zatrzymać młodego piłkarza w Poznaniu. Ale w Lechu zdają sobie sprawę, że wkrótce wielki talent może opuścić Poznań. Na razie ma podpisany kontrakt tylko do końca czerwca 2013. – W grudniu podejmę decyzję o swojej przyszłości. Niczego nie wykluczam – mówi młody piłkarz.
Na razie jednak Linetty koncentruje się na najbliższym meczu z Legią Warszawa. Po piłkarzu nie widać cienia strachu przed renomowanym przeciwnikiem.
– Nie przeraża mnie gra dla ponad czterdziestu tysięcy widzów. Kiedyś w nagrodę pojechałem do Mediolanu na mecz AC Milan – Barcelona, który obserwowało aż 80 tysięcy widzów. Na razie jednak staram się na treningach i jeśli zagram w niedzielę, to zrobię wszystko, żeby Lech wygrał to spotkanie – przekonuje rozgrywający Lecha.
RZECZPOSPOLITA
Wywiad z Waldemarem Fornalikiem.
Kamil wiedział przed meczem, że zagra tylko jedną połowę. Wiem, na co go stać, regularnie gra w Serie A, chciałem dać szansę Damienowi Perquisowi, który wywalczył sobie miejsce w Betisie Sewilla. Reakcja Kamila była naturalna po tym, co wydarzyło się w pierwszej połowie. Po meczu z Anglią media zrobiły z niego bohatera, a ja zawsze zalecam w takich przypadkach ostrożność. Wykreować kogoś można bardzo szybko, tak samo szybko da się sprowadzić na ziemię. Tyle że dla mnie Kamil pozostaje bardzo wartościowym zawodnikiem.
(…)
Mierzejewski trzy godziny przed meczem na Facebooku zamieścił wyjściowy skład Polaków z Jakubem Błaszczykowskim. Co się zmieniło w ostatniej chwili?
Jestem poważnym człowiekiem, nie będę rozmawiał o tym, co kto napisał na Facebooku. Był plan, żeby Kuba zagrał od początku, ale upadł on znacznie wcześniej niż trzy godziny przed meczem. Rozmawiałem z Błaszczykowskim, wrócił do zdrowia, nie odczuwa już bólu, ale są też pewne ustalenia z Borussią, z trenerem Juergenem Kloppem. Chciałem dać Kubie szansę gry, ale w mniejszym wymiarze czasowym.
GAZETA WYBORCZA
Wywiad z Mateuszem Możdżeniem.
– Od 16. roku życia trenowałem w Amice we Wronkach. Amica miała tam wspaniałą bazę, znacznie lepszą niż można było znaleźć w Warszawie. Legia miała wtedy jedno boisko treningowe, na którym trenowało z 10 drużyn. Amica miała takich boisk kilka. To mnie zachwyciło. Później doszło do fuzji z Lechem i wiedziałem, że do niego trafię. Chciałem tego, nie kryję. I dobrze się stało.
(…)
Rozumiesz relacje między kibicami Lecha i Legii?
– Po tylu latach rozumiem już dobrze. Jako warszawiak wiem, że mieszkańcy stolicy nigdy nie byli w Poznaniu lubiani. Uważa się ich za cwaniaków i krawaciarzy, prawda? Dlatego mecze z Legią są dla kibiców Lecha takie ważne. Dla kibiców Legii chyba mniej. Pewnie dlatego, że oni przez lata mieli bardziej prestiżową rywalizację o najwyższe cele, chociażby z Widzewem Łódź czy Wisłą Kraków.
I z Łukaszem Piątkiem.
– Zespół z 2000 roku miał charakter. Z tego, co pamiętam, był najczęściej faulującą drużyną ekstraklasy. Jeśli my będzie grać z podobnym zaangażowaniem, to rzeczywiście możemy zajść daleko. Teraz gramy ładnie, strzelamy sporo goli, ale o wyniku decydują nie tylko umiejętności. Na boisku trzeba walczyć do końca, nie odstawiać nogi i pokazywać charakter. Musimy pamiętać, że wszystkich meczów nie da się wygrać po pięknej grze.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Jak zwykle w piątek – sporo dobrych tekstów. Dziś m.in. wywiad z Michałem Ł»ewłakowem i sylwetki Karola Linetty’ego, Pana Arkadiusza Milika i Pawła Wszołka. Zacytujmy może tekst o napastniku Górnika.
Gdzie ten nowy Lubański, co on tu robi – agresywnie pytali kibice. Ktoś z tyłu krzyknął nawet, że młodego trzeba zdjąć, a przecież minęło dopiero pół godziny meczu. Trener Górnika Adam Nawałka nie reagował, już dawno mówił, że Arek Milik ma nieprzeciętny talent. Za chwilę został wycięty w polu karnym przez obrońcę Korony. Najmłodszy zawodnik na boisku sam chwycił piłkę. Przejaw pewności siebie, ale i bezczelności. Miał na koncie już 17 meczów i nawet jednej bramki. Strzelił, a za chwilę wyszedł sam na sam i dołożył drugą. Gdy schodził z boiska, był już innym zawodnikiem niż na początku spotkania. 1 kwietnia 2012 roku zapamięta jako jeden z najważniejszych dni.
(…)
Do Górnika Zabrze było mu najbliżej, choć konkurencja była spora. Poważną ofertę złożyła Legia Warszawa, która nie chciała przegapić takiego talentu, tak jak przegapiła Roberta Lewandowskiego. Milik był dwa dni z bratem w Warszawie, Marek Jóźwiak oprowadził go po stadionie, a potem zabrał na obóz do Włoch z Młodą Ekstraklasą. Piłkarz mógł też wybrać Anglię. Zimą zeszłego roku do Katowic, do rodziny swojej żony przyjechał David Lee, pracownik angielskiej grupy menedżerskiej.
Poszedł z teściem, wiceprezesem Rozwoju, na mecz juniorów, gdzie zauważył Milika i Wojciecha Króla. Zaproponował im tygodniowy pobyt w Reading. W sparingu drużyn młodzieżowych z Tottenhamem Arek strzelił bramkę i został przez rywali zaproszony do Londynu.

