Robert Lewandowski prawie jak… Krzysztof Warzycha?

redakcja

Autor:redakcja

15 listopada 2012, 21:27 • 2 min czytania

Stałe fragmenty gry to nie tylko termin dotyczący przebiegu meczów piłkarskich, ale także termin dotyczący komentarzy. Stałym fragmentem gry jest więc to, że jeden z drugim ekspertem bez względu na to, co się działo, powiedzą, iż „Robert Lewandowski rozegrał świetny mecz”. Lewandowski zawsze gra świetnie, nawet jak się wywraca to znienacka i z gracją, nawet strzeli w środek to pewnie dlatego, że w sam róg się zwyczajnie nie dało. Nasz bohaterski napastnik rozegrał więc siódmy fantastyczny mecz z rzędu, w trakcie którego nie strzelił ani jednego gola. To już będzie łącznie jakieś 700 minut, w trakcie których „Lewy” wspaniale nie trafia do bramki przeciwnika.
Funkcjonują dwie oficjalne wersje, niestety naszym zdaniem troszkę się wykluczają. Pierwsza jest taka, że Lewandowski to jeden z najlepszych napastników na świecie. A druga wersja – że w kadrze nie ma wsparcia i dlatego nie strzela goli. Nam się zdaje, że najlepsi napastnicy na świecie nie są AŁ» TAK uzależnieni od gry reszty zespołu i zdarza im się raz na jakiś czas zrobić coś absolutnie autorskiego. Wystarczy porównać, ile w pojedynkę był w stanie zdziałać Suarez, a ile Lewandowski. To jednak dwa zupełnie inne światy. Suarez a to kogoś minie, a to przyjmie na klatę i huknie z trzydziestu metrów. Jak mu nikt nie pomaga, to pomoże sobie sam.

Robert Lewandowski prawie jak… Krzysztof Warzycha?
Reklama

Oczywiście, Lewandowski to świetny zawodnik, na polskie warunki wyjątkowy, ale pisanie czy mówienie o nim, jako o jednym z najlepszych napastników na świecie jest kolosalnym nadużyciem. Bo jeśli jest jednym z najlepszych, to jednym z ilu? Przecież nie z dziesięciu. Są tacy, którzy zdobyli się na stwierdzenia, iż pasowałby do Realu, ponieważ jest lepszy od Higuaina i Benzemy. Jakoś wolelibyśmy mieć w swoim składzie Higuaina, mimo wszystko.

„Lewemu”, niestety, brakuje i dryblingu, i uderzenia z dystansu – a więc dwóch cech, które pozwalają wziąć sprawy w swoje ręce, gdy reszta drużyny przysypia. Ma swoje niezaprzeczalne zalety, ale sprawdza się tylko jako egzekutor w dobrze funkcjonujących maszynach – tak było grającym ofensywnie Lechu, i tak jest w dominującej w każdym meczu Borussii. Kiedy gra jest bardziej wyrównana niż w lidze polskiej (Lech) i lidze niemieckiej (Borussia), Robert traci bardzo dużo.

Reklama

Ponad 700 minut bez gola. Lewandowski rozegrał już 50 meczów w kadrze, zdobył w nich 15 goli. Też 50 meczów rozegrał Krzysztofa Warzycha, o którym zawsze się mówiło, iż sprawdza się w klubie, ale nie w reprezentacji. „Gucio” trafił w kadrze 9 razy, ale i zaufaniem obdarzany był znacznie mniejszym. W sumie bilans obu jakoś drastycznie się od siebie nie różni. Zwłaszcza, gdy Lewandowskiemu odliczymy te skrajnie niepoważne gole (dwa z San Marino, dwa z Singapurem, jeden z Andorą).

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama