Muszę zobaczyć, czy ma wyrzuty sumienia – kontrowersyjny powrót z więzienia na boisko

redakcja

Autor:redakcja

12 listopada 2012, 23:08 • 2 min czytania

Puchar Anglii, mecz pomiędzy Truro City a Farnborough FC. Oba kluby grają w ligach tak niskich, że aż nikomu nie chce się tego sprawdzać (a przynajmniej nam). Za sprawą jednego człowieka nie jest to jednak zwykłe spotkanie, obok którego można przejść zupełnie obojętnie. W barwach Truro zagrał bowiem niejaki Luke McCormick. Facet, który powraca do futbolu po czteroletniej odsiadce i budzi sporo kontrowersji.
Był rok 2008, czerwiec. McCormick właśnie wychodził z weselu kumpla z drużyny, na którym wypił kilka drinków, zasiadł za kierownicą. Efekt łatwy do przewidzenia – pod wpływem alkoholu spowodował poważny wypadek. Wypadek, na skutek którego kierowca drugiego pojazdu został poważnie ranny (dziś porusza się na wózku inwalidzkim), a jego dzieci – 8-letni Ben i 10-letni Arron – zmarły. McCormickowi nic się nie stało… Wyrok? Siedem lat i cztery miesiące pozbawienia wolności.

Muszę zobaczyć, czy ma wyrzuty sumienia – kontrowersyjny powrót z więzienia na boisko
Reklama

Image and video hosting by TinyPic

McCormik od niedawna już jest na wolności i, jak gdyby nigdy nic, próbuje wrócić do piłki. Wtedy reprezentował barwy klubu Championship – Plymouth, teraz na powrót na tak wysoki poziom nie ma najmniejszych szans. Zanim zameldował się w Truro City, był na testach w Swindon Town. Jeśli nic wam te nazwy nie mówią, to się nie przejmujcie. – Nie jesteśmy kliniką, która pomaga wrócić do sportu. Trzeba coś sobą jeszcze reprezentować – mówi Paolo Di Canio, trener Swindon. Testowany przez nich bramkarz po raz pierwszy wrócił na boisku, po ponad czteroletniej przerwie.

Reklama

– Tuż przed dniem, w którym powinniśmy uczcić pamięć naszych małych, cudownych chłopców, dowiedzieliśmy się, że wyszedł z więzienia. Jedyne, o czym teraz myślę, że ten potwór znów jest na wolności. To, że już nie siedzi za kratkami, jest prawie równie okropną wiadomością, jak to, że moje dzieci nie żyją – mówi Amanda Peak, żona i matka, której w samochodzie tamtego dnia nie było. – Jedyne, czego teraz pragnę, to się z nim spotkać i spojrzeć mu prosto w oczy. Muszę zobaczyć, czy ma wyrzuty sumienia, a konfrontacja twarzą w twarz to jedyna możliwość…

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama