Tekst dnia znajdziemy dziś w „Przeglądzie Sportowym”, który odkurzył nieco zapomnianego już Ivo Pękalskiego. Poza tym warto rzucić okiem na „Fakt”, gdzie mamy kilka spekulacji transferowych oraz do „Gazety Wyborczej”, która porozmawiała z Liborem Palą.
FAKT
Kilka informacji transferowych – po pierwsze Łukasza Brozia chce AS Monaco, po drugie Mourinho wie o kontrakcie Lewandowskiego i po trzecie Razack Traore ma ofertę z Bundesligi.
Lechia chce oczywiście zatrzymać piłkarza i oferuje mu nową umową. Traore miałby zarabiać 100 tys. zł miesięcznie, co stanowiłoby podwojenie jego obecnych poborów! Gdyby piłkarz z Afryki przedłużył kontrakt z gdańskim klubem, byłby jednym z najlepiej zarabiających zawodników w naszej ekstraklasie. – Razack dobrze się czuje w Gdańsku i zrobię wszystko, by tu nadal został, co jest ciągle możliwe. Mam jednak świadomość, że to zawodowiec, który sam zdecyduje o swojej przyszłości. Wybierze po prostu najkorzystniejsze dla siebie rozwiązanie – mówi trener Lechii Bogusław Kaczmarek (62 l.).
RZECZPOSPOLITA
Felieton Pawła Wilkowicza o Lidze Mistrzów.
To miłe, gdy Sid Lowe z „Guardiana” zachwyca się Lewandowskim po 2:2 z Realem, pisząc, że jest on jednocześnie sworzniem, którym Borussia łączy akcje, i magnesem wyciągającym obrońców rywala z pola karnego. Miłe, że Jose Mourinho we wtorkowej pomeczowej rozmowie z nSportem – zresztą świetnej – strzela z pamięci, który Polak z Dortmundu właśnie przedłużył kontrakt, a który nie.
Ale zachowajmy umiar. Nie tak dawno Nuri Sahin odchodził z Borussii noszony na rękach, a w Madrycie nie miał go kto złapać i ledwo odratował karierę, uciekając z Realu do Liverpoolu. Shinji Kagawa nie ma może aż tak bardzo pod górę w Manchesterze United, bo przynajmniej dostaje od Aleksa Fergusona szanse. Ale ich na razie nie wykorzystuje, a teraz leczy kontuzję. Edin Dżeko z króla Bundesligi w Wolfsburgu stał się jednym z wielu w Manchesterze City. A ten Manchester w pierwszym meczu z Borussią w LM wypadł tak przaśnie, że zęby bolały i raczej się kieruje w stronę wyjścia z pucharów już jesienią.
I tekst o pierwszych decyzjach Zbigniewa Bońka.
Posiedzeniami zarządu poprzedniej kadencji nikt się nie interesował. Dziennikarze następnego dnia dostawali informacje o tym, jakie decyzje udało się podjąć. Oczekiwania wobec nowych władz polskiej piłki są jednak tak olbrzymie, że na konferencję po pierwszym posiedzeniu ekipy Zbigniewa Bońka trzeba było się akredytować. – Czy może pan powiedzieć parę słów do kibiców? – nowy prezes zderzał się z nową rzeczywistością.
Zderzali się też dziennikarze i fotoreporterzy. Nowym władzom polskiej piłki nie można było zrobić wspólnego zdjęcia, bo zabronił prezes. Boniek powiedział, że wyglądają niepoważnie, każdy ma inny garnitur i krawat, a dopiero wzięto z nich miary, by przy kolejnym spotkaniu za miesiąc wyglądali już, jakby pracowali razem.
„Ład korporacyjny” – to stwierdzenie padało wczoraj najczęściej. Boniek chce zrobić z PZPN normalne miejsce pracy, może nawet elitarne. To, co robi, nazywa przemeblowaniem, analizuje strukturę związku i chce wprowadzić normalność. Podobno zdarza się, że pracownicy z wieloletnim doświadczeniem i wpływem na działalność federacji zarabiają mniej niż kierowcy.
SUPER EXPRESS
Reakcja Lewandowskiego na słowa Mourinho…
– Wcale mnie to nie dziwi, bo przecież Portugalczyk to wielki pasjonat futbolu – mówi „Super Expressowi” Lewandowski. – Wieloma rzeczami związanymi z piłką się interesuje, wie, co się dzieje w Europie. Ja o tym nie myślę, gram dla Borussii i na tym się skupiam – podkreśla.
(…)
– Do przerwy graliśmy jak równy z równym, ale w drugiej połowie to jednak Real dominował. Uważam, że to ważny punkt przybliżający nas do awansu. Jednak cały czas musimy mieć się na baczności, bo kwalifikacji nie mamy w garści. Trzeba wygrać w następnej kolejce z Ajaksem w Amsterdamie – zaznacza Robert.
GAZETA WYBORCZA
Wywiad z Liborem Palą o Teodorczyku i Wszołku.
Do pierwszej drużyny zaprosił go Bakero, zadebiutował niedługo później u Pawła Janasa. Nie za późno?
– Wy, Polacy, nie doceniacie tego, co macie. Młoda Ekstraklasa to naprawdę znakomity pomysł. Właśnie wprowadzono go w Czechach, a nasz związek kontaktował się wcześniej ze mną, żebym im powiedział, jak to wygląda u was. ME gwarantuje młodym piłkarzom szkolenie, a to w ich wieku najważniejsze. Oni muszą się rozwijać. Tacy chłopcy jak Łukasz musieli trenować po siedem razy w tygodniu, żeby wyjść na piłkarza. Gra w IV lidze i treningi trzy razy w tygodniu nic by z niego nie zrobiły. Tak samo jak pójście do ekstraklasy i siedzenie na ławce. Piłkarze w takim wieku przyjeżdżający do Warszawy z małych miasteczek sprawiają problemy.
Jak było z Teodorczykiem?
– Jesteśmy dziś kolegami, ale byłem też jego trenerem, wychowawcą. Powtarzałem mu, że ważne, żeby był też normalnym człowiekiem, a nie tylko piłkarzem. A jak chłopak 18-19-letni dostanie się do pierwszej drużyny, to myśli, że złapał Pana Boga za nogi. Musiałem go czasami sprowadzić na ziemię. W Czechach głośny jest w ostatnich dniach przypadek Václava Kadleca, rówieśnika Wszołka, o rok młodszego od Łukasza. To napastnik Sparty Praga, od kilku lat regularnie grający w juniorskich reprezentacjach Czech. Jego menedżerem jest facet, który wysłał do Anglii Poborsky’ego, Smicera i Barosza. Kadlec też był przygotowywany do wielkiego transferu. Chłopak postawił tylko na piłkę, powiedział, że szkołę ma gdzieś. W sobotę w meczu z Mladą Boleslav zderzył się z innym piłkarzem. Ma przebitą czaszkę. Straszna rzecz. Pewnie będzie musiał grać w masce, jak Petr Cech. Piłkarz musi myśleć nie tylko o boisku. Łukasz na szczęście wziął się do roboty. To taki typ człowieka, który im więcej bierze zobowiązań na siebie, tym bardziej uda mu się wszystko pogodzić. Szybko wydoroślał. Idzie dobrą drogą, czeka go ciekawa przyszłość.
(…)
Pan od lata jest w Libanie. Jak pan tam trafił?
– Pracuję w akademii prowadzonej przez bardzo bogatego człowieka, wielkiego miłośnika futbolu, którego syn gra w młodzieżowej drużynie Olympique Lyon. Do przyjazdu namówił mnie menedżer, który studiował ze mną w Pradze. Oni szukali trenera z Europy Wschodniej, bo mieli tu Niemca, Anglika i nie za bardzo byli z nich zadowoleni, a płacili im dużo. Od niedawna prowadzę też klub – Racing Bejrut. Dla mnie to ciekawe doświadczenie, w ciekawym i bogatym kraju. Na treningi rodzice podwożą dzieci samochodami takimi, jakimi przyjeżdżał pod Polonię Wojciechowski.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Wywiad z nieco zakurzonym ostatnio Ivo Pękalskim.
No to najlepiej będzie przyjechać na grudniowe zgrupowanie reprezentacji Polski. Zbierze się na towarzyski mecz w składzie złożonym z piłkarzy ekstraklasy, skoro skończył pan sezon, to chyba nic nie stoi na przeszkodzie, by się pojawić.
Na pewno. Bardzo chętnie bym przyjechał.
Niedawno w rodzinnym Lund odwiedziła pana szwedzka telewizja TV 4 i wyemitowała prawie półgodzinny wywiad, reklamując go hasłem ,,Pękalski nie zamyka drzwi dla Polski”.
Wypytywali mnie o kontakty z polskim sztabem, czy się z kimś spotkałem. Wszystko było miłe, ale próbowali wymusić na mnie deklarację, że nie chcę grać dla Polski, a ja nie chciałem czegoś takiego powiedzieć.
(…)
Chce pan tu zostać?
Pod pewnymi warunkami. Chcę mieć w kontrakcie zapis o kwocie odstępnego (niedawno skorzystał z tego Ranegie, za 2 mln euro sprzedany do Udinese – przyp. red.), ale nie tylko o to chodzi. Ł»ebym przedłużył umowę, muszę dostać bardzo dobrą propozycję. Funkcjonuję na razie na pierwszej, jaką podpisałem, przychodząc jako 18-latek z Landskrony trzy i pół roku temu. Od tego czasu jestem jednym z tych, którzy zarabiają najmniej.
I tekst o Arkadiuszu Miliku, który zarabia 8 tysięcy miesięcznie, a wkrótce dostanie podwyżkę.
Większa płaca nie będzie się wiązała z przedłużeniem kontraktu, który wygasa 30 czerwca 2016 roku. Milik, przychodząc wiosną rok temu z Rozwoju Katowice do Górnika, zawarł roczną umowę, która została przedłużona o cztery lata. – Arek 18 lat skończył w lutym tego roku, dlatego pierwszy kontrakt parafowała za niego mama – opowiada Łukasz Milik, brat piłkarza.

