Kosuke Kimura na testach w Wiśle. O tym, ile potrafi albo powinien potrafić na podstawie swojego CV czy kilku akcji na YouTube, pisać nie będziemy – w końcu Jaliens życiorys na polską ligę miał aż za dobry. Nie będziemy ukrywać, nie słyszeliśmy nigdy wcześniej o Japończyku, nie mamy pojęcia, czy piłkarsko się nada, ale jedno jesteśmy w stanie stwierdzić po szybkim researchu: pograł facet przez lata w MLS, czyli silniejszej lidze niż Polska i… ma wyjątkowo ciekawe losy.
Nie zapytamy na razie o niego Tomasza Kulawika, który zna go pewnie tylko z kilku płyt (albo i nie) i z oceną będzie chciał się wstrzymać. Nie zapytamy też menedżera, dla którego jego klient, który jest prawym obrońcą, to pewnie połączenie Daniego Alvesa z Maiconem. – To piłkarz, który często podłącza się do akcji ofensywnych, jest mocny w obronie i rozegrał wiele spotkań w MLS – mówił niedawno po transferze Kimury Gavin Wilkinson, generalny menedżer Portland Timbers. A trener cieszył się, że ma w końcu obrońcę doświadczonego, z prawdziwego zdarzenia.
Ale to tyle o piłce. Rok temu Kimura postanowił pomóc swojej ojczyźnie, przez którą kilka miesięcy wcześniej przeszło tsunami i trzęsienie ziemi. Zaprojektował i wprowadził w obieg koszulki z własnym nazwiskiem i numerem “27”, a cały dochód ze sprzedaży trafił do organizacji wspomagających jego kraj. – Tragedia wydarzyła się pół roku temu, ale wszyscy zdążyli już o niej zapomnieć. Media przestały o tym mówić, telewizja przestała pokazywać, a sytuacja jak była fatalna, tak fatalna jest nadal. Sześć miesięcy? Sami powiedzcie, co to jest? Potrzebujemy co najmniej dziesięciu lat, żeby odbudować kraj – opowiadał, dodając, że niektóre ofiary tragedii nie mają co jeść, w co się ubrać ani gdzie mieszkać. Wiedział, że wiele nie zbierze, ale przynajmniej coś robił.
O tragedii, która spotkała Japonię, mówił z wielkim przejęciem. Ponadto, sprawia wrażenie gościa z mocnym charakterem, który jak już się za coś zabierze, to całym sercem. Eric Johnson, były jego trener na uniwersytecie, przyznał, że to najbardziej oddany i najciężej pracujący piłkarz, jakiego kiedykolwiek spotkał, który futbolem żyje i oddycha. – Muszę dawać z siebie wszystko w każdej sekundzie meczu, w każdej sekundzie treningu – powiedział Kimura w jednym z wywiadów. Natomiast w telewizyjnym materiale dla internetowej strony klubowej (wideo poniżej) zdradzał tajemnice szatni i opowiadał, jakim fikcyjnym bohaterem chciałby być. Padło na… Goku z Dragon Ball. Bo nie jest typem supermana, tylko postaci, która zawsze ciężko pracuje, by osiągnąć cel. Zupełnie, jak on sam.