Van der Vaart ofiarą systemu, wracają koszmary Magatha

redakcja

Autor:redakcja

05 listopada 2012, 01:15 • 3 min czytania

A jednak, Bundesliga wraca do swojego wcześniejszego kształtu. Kształtu, w którym Bayern z łatwością punktuje kolejnych rywali, a pozostali nawet nie próbują go gonić. To znaczy, próbują, ale kompletnie im nie wychodzi. Bo pytanie na dziś nie brzmi, czy piłkarze Juppa Heynckesa wywalczą mistrzostwo, tylko kiedy.
Jeśli ktoś miał zatrzymać Bawarczyków – po tym, jak przegrali tydzień temu u siebie z Bayerem Leverkusen – to HSV. Podopieczni trenera Thorstena Finka wrzucili ostatnio wyższy bieg, mają indywidualności, są w coraz lepszej formie, a w dodatku w ostatnich latach Bayern nie radził sobie najlepiej w Hamburgu. I co? 3:0. Dla gości, którzy na Imtech Arena wygrali po raz pierwszy od sześciu lat. Wiele mówi się jednak o bardzo nietypowej taktyce HSV – Rudnevs zaczął na ławce, na boisku nie było klasycznego napastnika, a w ataku najczęściej poruszał się… Rafael van der Vaart. I, co w jego przypadku jest wyjątkiem, wymienił niewiele podań i rzadko był w posiadaniu piłki. – Ale to nie taktykę i trenera trzeba winić, tylko nas, piłkarzy. Bayern był od nas lepszy, problem tkwił nie w systemie – stwierdził Holender, który przez niemiecką prasę został nazwany ofiarą eksperymentu Finka.

Van der Vaart ofiarą systemu, wracają koszmary Magatha
Reklama

Image and video hosting by TinyPic

– Jeśli Bayern zgubi w ten weekend punkty, będzie to dla nas jasny sygnał i świetna wiadomość – mówił kilka dni temu Klaas-Jan Huntelaar, dając jasno do zrozumienia, że wierzy w mistrzostwo kraju. Wyszło nie do końca tak, jak chciał, bo Bawarczycy wygrali, a potknęło się jego Schalke. Piłkarze Huuba Stevensa dominowali na boisku, mieli wysokie posiadanie piłki (65 proc.), ciągle byli w natarciu (22:8 w strzałach), ale polegli. Głównie przez brak skuteczności, stąd też nota „5” w „Bildzie” dla Huntelaara. – W samej końcówce, zanim Hoffenheim strzeliło na 3:2, widziałem każdego swojego obrońcę w ataku. To brak doświadczenia – nie ma wątpliwości Stevens. Jego podopieczni, choć do pierwszego miejsca tracą już siedem punktów, pozostają jedynym zespołem, który jest w stanie zatrzymać Bayern.

Reklama

Image and video hosting by TinyPic

A Eintracht, a Borussia? Oni w ten weekend też stracili punkty, na własnych stadionach, z niezbyt wymagającymi rywalami (kolejno: beniaminek Greuther i Stuttgart). Dortmundczycy, w dodatku, wyprzedzeni zostali przez Bayer i – o czym już pisaliśmy – właśnie wysiedli z pociągu zmierzającego po tytuł i już do niego więcej nie wsiądą.

Po niespodziewanym wyjazdowym zwycięstwie 4:0 i wygranej w środku tygodnia w Pucharze Niemiec w Wolfsburgu powróciły… dawne koszmary Magatha. Wilki znów były niewyraźne, znów kiepsko dowodził nimi Diego, znów przegrały – tym razem z Nuernberg, które właśnie przerwało passę sześciu meczów bez wygranej. Wolfsburg wciąż w strefie spadkowej i wciąż bez nowego trenera.

Eintracht – Greuther 1:1
1:0 Meier
1:1 Stieber

Borussia D. – Stuttgart 0:0

Hannover – Augsburg 2:0
1:0 Diouf
2:0 Stindl

Hoffenheim – Schalke 3:2
1:0 Volland
1:1 Neustaedter
2:1 Firmino (kar.)
2:2 Uchida
3:2 Schipplock

Borussia M. – Freiburg 1:1
1:0 Camargo
1:1 Caligiuri (kar.)

Nuernberg – Wolfsburg 1:0
1:0 Gebhart

HSV – Bayern 0:3
0:1 Schweinsteiger
0:2 Mueller
0:3 Kroos

Bayer – Fortuna 3:2
1:0 Sam
1:1 Rafael
2:1 Schuerrle
3:1 Castro
3:2 Bodzek

Werder – Mainz 2:1
1:0 Hunt
1:1 Szalai
2:1 Hunt


Najnowsze

Anglia

Antyrekord Wolverhampton. „Chcemy być zapamiętani jako tchórze?”

Braian Wilma
0
Antyrekord Wolverhampton. „Chcemy być zapamiętani jako tchórze?”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama