Śląsk nie chciał ograć Pogoni, więc sprawy w swoje ręce wziął Mila…

redakcja

Autor:redakcja

05 listopada 2012, 20:33 • 2 min czytania

Wyobrażacie sobie dziś Legię bez Ljuboji, a Lechię bez Traore? No właśnie my też nie. Podobny problem mają dzisiaj działacze Śląska Wrocław, który wciąż nie wiedzą, czy Sebastian Mila zgodzi się na przedłużenie kontraktu. A im więcej takich meczów, jak ten, tym bardziej powinni się martwić, bo Sebastian zaczyna udowadniać, że mimo trzech dych na karku wciąż stać go na występy w dużo lepszej drużynie, niż taka, którą dostaje u siebie z Zagłębiem.
Do momentu zdobycia pierwszej bramki – Śląsk grał jak przed tygodniem. Czyli beznadziejnie. Niby na skrzydle szarpał coś Patejuk, niby kilka niezłych zagrań zaliczył Kaźmierczak, ale problem mieli nawet ze zbliżeniem się do bramki Dusana Pernisa. Wtedy sprawy w swoje ręce wziął Mila, który najpierw genialnie wrzucił Elsnerowi, potem Jodłowcowi, a w końcówce sam trafił do siatki Pogoni. Inna sprawa, że najlepszy transfer w historii Portowców, czyli wspomniany Pernis bardzo Śląskowi pomógł, bo nie dość, że jest przeraźliwie ociężały, to jeszcze ma problem z łapaniem prostych piłek, a kiedy trzeba się rzucić, jak przy golu Elsnera, to z niejasnych przyczyn się kładzie. Ciekawe, czy trener Skowronek okaże się konsekwentny i w kolejnym meczu wystawi na bramkę kogoś innego.

Śląsk nie chciał ograć Pogoni, więc sprawy w swoje ręce wziął Mila…
Reklama

Zresztą, nie tylko na bramkę, bo Pogoń wyglądała dziś kiepściutko w porównaniu z początkiem sezonu i zaliczyła trzecią porażkę z rzędu, tracąc osiem goli. Czar rewelacyjnych beniaminków zaczyna chyba powoli mijać, a szkoda bo i szczecinianie, i Piast Gliwice wnieśli do tej ligi trochę uroku i ożywienia.

Twardy orzech do zgryzienia ma też Waldemar Fornalik, bo większość potencjalnych kadrowiczów z Ekstraklasy nie przejawiła w ten weekend większej ochoty na powołanie. Ani Wszołek (choć jego akurat tłumaczy zatrucie), ani Machaj, ani teraz Sobota. Jedynie Jakub Kosecki, który co kolejkę potwierdza, że Sobotę dzieli od niego tyle co – zachowując wszelkie proporcje – Callejona od Ronaldo. No nic. Czekamy na powołania, bo jesteśmy ich bardzo ciekawi…

Reklama

Najnowsze

Hiszpania

Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”

Braian Wilma
0
Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama