Niezmiernie bawią nas te wszystkie hasła z serii „gdyby nie kartka, mecz ułożyłby się nam inaczej”. „Gdyby tylko wyszła ta jedna akcja, na pewno nawiązalibyśmy walkę”. Od wczoraj te same litanie powtarzają zawodnicy Bełchatowa. Na czele zresztą z ich trenerem. – Czerwona kartka w trzydziestej minucie to dla mnie decyzja zbyt pochopna i niezrozumiała – mówił na pomeczowej konferencji Jan Złomańczuk.
Panie trenerze, jest taka przydatna, niepisana zasada, że lepiej nie oceniać pewnych decyzji na gorąco, kiedy nawet nie widziało się dobrej powtórki. Opowiastki o tym, że wyrzucenie zawodnika w 30. minucie to decyzja zbyt pochopna, są dla nas niezrozumiałe. Facet popełnił ewidentny faul taktyczny, ściągnął na ziemię rozpędzonego przeciwnika, chwytając go za koszulkę i należała się za to żółta kartka. Choćby w piątej minucie. A że była to już jego druga? Sam Wilusz mógł trochę pomyśleć zanim zaczął działać.
– Czerwona kartka ustawiła ten mecz. Gdybyśmy grali w pełnym składzie, to z pewnością byłby bardziej wyrównany i stwarzalibyśmy więcej sytuacji – mówi z kolei Stachowiak. – Górnikowi bardzo dobrze się ten meczu ułożył – narzeka dalej Szmatiuk.
Panowie, oglądanie meczu z perspektywy boiska może utrudnia jego odbiór, ale naprawdę, obejrzyjcie go raz jeszcze na wideo i przestańcie opowiadać, że w jedenastu zaczęlibyście stwarzać sytuacje. Tak się jakoś składa, że przez pierwsze pół godziny, grając w pełnym składzie nie istnieliście tak samo, jak w dziesięciu. Może ze dwa razy weszliście w pole karne z piłką. A i to nie wiadomo w jakim celu.
PS Złomańczuk mówił coś jeszcze o tym, że ma duży szacunek do zawodników, że grając w dziesiątkę i po 0:5 z Polonią tydzień wcześniej, podjęli walkę. Faktycznie, czapki z głów i po pięć tysięcy premii dla każdego.