Apodyktyczny Hoeness vs opowiadający bajki van Gaal – wywlekanie brudów w niemieckiej prasie

redakcja

Autor:redakcja

03 listopada 2012, 00:56 • 2 min czytania

Zupełnie niespodziewanie przypomniał o sobie w niemieckich mediach Louis van Gaal. Fakt, że prowadzi reprezentację Holandii, że o niektórych kwestiach chyba mówić nie powinien, że popadnie w konflikt z klubem, w którym mogą grać lub grają jego kadrowicze, poszedł na boczny tor. Postanowił wyciągnąć brudy na wierzch i zaatakować Bayern, byłego pracodawcę.
– Jedyna osoba, która naciskała na moje zwolnienie, to Uli Hoeness. Nikomu innemu na tym nie zależało. Dlatego nigdy nie będę już z nim pracował – powiedział van Gaal. – Widziałem na własne oczy, jak Hoeness traktował i jaką presję wywierał na Christianie Nerlingerze [ówczesnym dyrektorze sportowym]. I to, że niedługo zostanie zwolniony, łatwo można było przewidzieć. Zresztą, Hoeness jest apodyktyczny, ma za dużą władzę, chce w pojedynkę o wszystkim decydować.

Apodyktyczny Hoeness vs opowiadający bajki van Gaal – wywlekanie brudów w niemieckiej prasie
Reklama

Van Gaal zwraca również uwagę, że klub poszedł ścieżką, którą on wskazał. Ścieżką opierającą się tylko na kupowaniu kolejnych piłkarzy. – Po moim odejściu żaden zawodnik z akademii nie trafił do pierwszej drużyny. Wszyscy zachwycają się Davidem Alabą, a to za mojej kadencji zagrał po raz pierwszy – przypomina. Największą burzę, co dziwić nie powinno, wywołują zaczepki pod adresem Hoenessa: tak wielki klub nie powinien być zarządzany tylko przez jedną osobę, w dodatku taką…

Matthias Sammer, dyrektor sportowy, który przyszedł w miejsce wspomnianego Nerlingera, odpowiada: – To nie prawda, że Bayern jest klubem „one-man show”. Tutaj wszyscy mają coś do powiedzenia, nie tylko Hoeness. Każda decyzja podejmowana jest wspólnymi siłami, dlatego kompletnie nie zgadzam się z oskarżeniami van Gaala.

Reklama

Nie takiej riposty ze strony Bayernu można się było spodziewać. Tym bardziej, że Hoeness postanowił sprawy nie komentować. Ciekawy punkt widzenia prezentuje Alfred Draxler, dziennikarz „Bilda”: – Faktycznie, Hoeness ma w klubie zbyt dużą władzę. Ale głównym problemem było to, że dominować chciał sam van Gaal. Chciał podejmować decyzje w każdym temacie, stworzyć swój Bayern. Kiedyś był totalnym przeciwnikiem transferu Neuera, twierdził, że nie potrzebuje nowego bramkarza i że Butt między słupkami w zupełności wystarczy.

Draxler zwraca uwagę na jeszcze jedną ciekawą rzecz – mimo, że Holender rozwiązał kontrakt w kwietniu 2011 roku, to przez kolejne piętnaście miesięcy ważnej umowy miał płaconą pensję. Bez żadnego „ale”. – I tuż po tym, jak przestał dostawać kasę, zaczął się żalić i opowiadać bajki – puentuje dziennikarz.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama