Złota Piłka France Football – lista za długa o jakieś 21 nazwisk

redakcja

Autor:redakcja

29 października 2012, 23:22 • 2 min czytania

„Magazyn „France Football” opublikował nazwiska piłkarzy nominowanych do nagrody Złotej Piłki. Jedno z najbardziej prestiżowych indywidualnych wyróżnień piłkarskich ma szansę zdobyć 23 zawodników”. Serio, tak piszą media! Złotą Piłkę ma szansę zdobyć 23 zawodników. My wolimy być z wami szczerzy. Szansę ma maksymalnie ośmiu graczy, choć tak naprawdę walka toczy się właściwie wyłącznie o najniższe miejsce na podium. Dwie pierwsze lokaty zdają się być już od dawna obsadzone.
Zacznijmy może od najbardziej abstrakcyjnych propozycji. Sergio Aguero, Yaya Toure, Robin van Persie… Co robią w tym zestawieniu? Jakie były motywy? Van Persie swoją siłę pokazał m.in. na Mistrzostwach Europy, Aguero i Toure – w europejskich pucharach. Od biedy można jeszcze przeżyć Balotellego, który również pochodzi z Premier League, ale przynajmniej doszedł do finału Euro. Tyle że w meczu z Hiszpanią zniknął napięty gladiator, a pojawił się szlochający dzieciak. Wayne Rooney? Ten sam, który odpadł z Manchesterem już w fazie grupowej Ligi Mistrzów, a mistrzostwo Anglii przegrał równie frajersko, jak w Polsce Legia? Może Drogba, świetny snajper z ligi chińskiej?

Złota Piłka France Football – lista za długa o jakieś 21 nazwisk
Reklama

Ibrahimović, ciągnął grę Szwecji na Euro, nieźle spisywał się w Milanie, teraz także w PSG, ale czy osiągnął jakikolwiek sukces? Ile wygrał meczów w pojedynkę, samodzielnie? Karima Benzemę z grzeczności pominiemy, bo jego wpływ na grę Realu w porównaniu z innym graczami tego zespołu jest znikomy. Neuer? Buffon? Gdy w stawce jest również Casillas?

Zostaje nam jeszcze Oezil i Pirlo, obaj utalentowani, z sukcesami, ale czy naprawdę ich znaczenie dla drużyny, czy ich gra jest tak fenomenalna, że da się porównać z faworytami rankingu? Foruje się Falcao, ale czy w którymkolwiek momencie dotrzymał kroku Messiemu i Ronaldo na nieco dłużej niż miesiąc?

Reklama

Busquets, Casillas, Iniesta, Xavi, Xabi Alonso, w niezrozumiały sposób forowany Sergio Ramos, Gerard Pique – to wszystko dodatki. Pomocnicy. Coś jak Misaki i Ishizaki w bajce o Tsubasie. Tam też był tylko jeden Tsubasa i tylko jeden Kojiro. Tak jak teraz – tylko jeden Leo Messi i tylko jeden Cristiano Ronaldo.

To między tymi dwoma graczami rozegra się cała batalia. Ich gwardia przyboczna czyli koledzy z Barcelony i Realu, jednocześnie mistrzowie Europy, mogą się jedynie przyglądać, walczyć o trzecie miejsce. Naprawdę wątpliwe, by dziennikarze z całej Europy mogli wybrać kogokolwiek innego. CR7 i Messi zdobyli w zeszłym sezonie niemal 100 goli. W tych rozgrywkach prawdopodobnie przebiją swój rekord. Ich starcia to gotowy scenariusz na film, książkę, serial, cokolwiek. Ich starcia to esencja futbolu.

Trudno oczekiwać, by ktoś trzeci miał tę bajkę popsuć.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama