Czy wielki hit w Anglii znów nas nie zawiedzie? Czy Milan już dziś gra o posadę trenera i czy właśnie głowę przełożonego poświęcili piłkarze Wolfsburga? Czy starcie na francuskim szczycie zapowiada się odrobinę ciekawiej, niż ostatnie wyniki OM i OL? Innymi słowy – kilka pytań i odpowiedzi, co czeka nas w ten weekend w ligach zagranicznych. W tych, w których hasło „piłka nożna” ma trochę inne znaczenie niż w Polsce.
Czy w Anglii czeka nas kolejny dreszczowiec na najwyższym poziomie?
Tak, tak i jeszcze raz tak. Przynajmniej wszystko na to wskazuje. Kapitalnie oglądało się przed tygodniem mecz Tottenhamu z Chelsea (2:4), kapitalnie niewiele wcześniej patrzyło się na Manchester United z Tottenhamem (2:3). W niedzielę bronie skrzyżują właśnie drużyny sir Aleksa Fergusona i Roberto di Mateo. Drużyny będące na szczycie angielskiej Premier League, radzące sobie w tym sezonie bardzo dobrze, przemawiające chęcią pokazania, komu należy się mistrzostwo. W znacznie gorszym położeniu jest Manchester, który jeśli przegra, to strata do prowadzącej Chelsea wzrośnie do siedmiu punktów. Londyńczycy w lidze punkty stracili tylko raz, nie zanotowali jeszcze porażki, straszą głównie Hazardem i Matą, a Ferguson poważnie martwi się o obronę. Już po meczu z Bragą przyznał wprost, że nie wie, jakim cudem jego zespół stracił u siebie dwa gole. Zresztą, w lidze stracił ich aż jedenaście, czyli więcej, niż choćby Stoke czy Sunderland. My jednak zwracamy uwagę na jeszcze jedną rzecz – średnia bramek w ligowych meczach ManU wynosi… 4,0. To wystarczająca zachęta.
Chelsea – Manchester, niedziela, godz. 17:00 | Postaw powyżej 3,5 gola – 2.70 w BET-AT-HOME >>
Czy Arsenal wygrzebie się z marazmu?
Specjalnych przesłanek, że tak się stanie, raczej nie ma. Kanonierzy w starciu z beznadziejną defensywą Norwich nie zdobyli nawet gola, co więcej – pozwolili wygrać drużynie, która do wygrywania przyzwyczajona nie jest. I nie wiadomo, czy piłkarze Arsenalu nie zrobią też w sobotę ukłonu w stronę Marka Hughesa, którego QPR nie zwyciężyło jeszcze ani razu, a posada trenera wisi na włosku. Ł»e podopieczni Wengera chętnie ostatnio rozdają prezenty, że w tygodniu polegli u siebie z Schalke – spodziewać można się po nich wszystkiego. Wiele może być już wiadomo przed pierwszym gwizdkiem, bo jak zauważa angielska prasa, z Aaronem Ramseyem w składzie Arsenal wygrał tylko jedno z ostatnich siedmiu spotkań.
Arsenal – QPR, sobota, godz. 16:00 | Postaw remis – 4.60 w BET-AT-HOME >>
Czy Wolfsburg odżyje bez kata na ławce trenerskiej?
Sytuacja w klubie Mateusza Klicha przypomina to, co dzieje się i działo ostatnio w polskiej lidze. Po pierwsze, w Wolfsburgu zupełnie jak w Podbeskidziu – o tym, żeby trenera zwolnić, pamiętali, ale żeby kogoś w jego miejsce znaleźć… No, przynajmniej jeszcze nie teraz. Po drugie, niemieckie media informują jakoby piłkarze się zbuntowali i zagłosowali za zwolnieniem szkoleniowca. Trochę jak w Wiśle, co? Do rzeczy, jeśli jest to prawda, to ostatni w tabeli Wolfsburg w końcu powinien zacząć grać na miarę oczekiwań. Uwolnieni od Felixa Magatha zawodnicy na początek jadą do Dusseldorfu, gdzie ostatnio Bayern wygrał aż 5:0.
Fortuna-Wolfsburg, sobota, godz. 15:30 | Postaw na zwycięstwo Wolfsburga – 2.90 w EXPEKT.COM >>
Czy to chwila prawdy dla Allegriego?
To nowy Milan – mówi Adriano Galliani, wiceprezydent klubu. Ale nie takiej drużyny, nie z takimi wynikami oczekują kibice, a fakt, że to trudny okres zmian, niespecjalnie ich obchodzi. Bo podopieczni Massimiliano Allegriego zawodzą na całej linii nie tylko w lidze, właśnie też rozczarowani w Champions League, przegrywając z Malagą. W końcu to tylko Malaga… Coraz częściej mówi się jednak o kandydatach na miejsce Allegriego, jakby każdy jego najbliższy mecz mógł być tym decydującym. I po trzech porażkach z rzędu moment prawdy chyba powoli się zbliża – w końcu Milan po porażce z Genoą mógłby wylądować w strefie spadkowej. Genoą, w której właśnie głowę stracił trener przez słabe wyniki, choć… i tak lepsze niż w Milanie Allegriego.
Milan – Genoa, sobota, godz. 20:45 | Postaw na zwycięstwo Milanu – 1.50 w BETCLIC.COM >>
Kto się obudzi we francuskim hicie?
Piłkarze Olympique Marsylia najpierw wystartowali jak z armaty, wygrywając sześć pierwszych spotkań, a potem – to znaczy teraz – złapali zadyszkę. I to poważniejszą, niż wielu mogło podejrzewać, bo w ostatnim miesiącu wygrali tylko raz, z cypryjskim AEL Limassol. Porażki z Valenciennes (1:4), z Troyes (0:1) czy Borussią Moenchengladbach (0:2) wysyłają jasny sygnał: coś jest nie tak. I jeszcze Andre-Pierre Gignac, najlepszy strzelec, od którego uzależniona jest cała ofensywa, właśnie co złamał nogę. Wiele jest argumentów przeciwko marsylczykom, ale jednak OM zremisowała z PSG, u siebie gra naprawdę dobrze i jeszcze nie przegrała. Lyon w ostatnim czasie też nie rzucał na kolana, prezentuje się w kratkę, nie jest najmocniejszy kadrowo. Mecz wicelidera z trzecią drużyną nie wygląda, przynajmniej na papierze, tak jak powinien.
Marsylia – Lyon, niedziela, godz. 22:00 | Postaw na zwycięstwo Marsylii – 2.03 w COMEON >>