Tak to już jest w polskiej piłce, że coraz częściej popisy z murawy odchodzą w cień, a na temat dnia wyrastają warunki atmosferyczne. Jak nie deszcze, to palące w niedziele, o godzinie 17, słońce. Tym razem spadł śnieg, co sparaliżowało wszystkie niższe ligi, nie oszczędzając nawet zaplecza Ekstraklasy. Od tego się zaczęło – od odwołanego meczu Miedzi z Dolcanem. A potem było tylko lepiej.
Przyznajemy się bez bicia – nie oglądaliśmy meczu Okocimskiego ze Stomilem i prawdopodobnie był to spory błąd. Sami zapowiadaliśmy go rano jako potencjalnie najciekawsze spotkanie, ale chyba nikt nie spodziewał się aż takich jaj. W dziesiątej minucie jedna z najsłabszych drużyn tej ligi wygrywała już 3:0. Stomil szybko zabrał się do odrabiania strat i tuż po przerwie strzelił gola kontaktowego. Czerwona kartka dla Ceglińskiego i – jeśli wierzyć internetowym relacjom – dalsze ataki olsztynian. W końcu w 83. minucie – wyrównanie. Czesław Michniewicz przywołał od razu niedawny mecz Niemców ze Szwedami, nam z kolei przypomniało się spotkanie Milanu z Liverpoolem w finale Ligi Mistrzów. Czasem myślimy sobie, że może lepiej tej I ligi nie oglądać, tylko czytać suche sprawozdania, wyobraźnia zajmie się resztąâ€¦
Niestety Arkę już postanowiliśmy obejrzeć, co okazało się nieszczególnie trafioną decyzją. Zdecydowanie ciekawsze show oglądała ta część redakcji, która śledziła Bońka w programie Cafe Futbol. Co prawda momenty były, ale po pierwsze rzadko, a po drugie bez większych wygibasów. Ot, raz na jakiś czas huknął sobie Kuklis, kogoś związał Radzewicz, jakimś ciekawym podaniem popisał się Fonfara. Zasadniczo jednak bez rewelacji, bez fajerwerków (oprócz tych odpalonych przez kibiców) i bez większych emocji. Antybohaterem został z pewnością Sobieraj, który pozazdrościł nieco swoim kolegom z Bełchatowa i postanowił udowodnić, że da się grać gorzej niż defensorzy GKS-u. Na plus wspomniani Kuklis, Radzewicz i Fonfara, spore wrażenie zrobili na nas ponadto Pietroń oraz Pitry, obaj potrafiący w fenomenalny sposób wykorzystać swoje doświadczenie.
No i osobne słówko dla Arka Kowalczyka, czyli chłopaka, który zastąpił Rakelsa i strzelił pierwszego gola dla Gieksy. Młody, ambitny, z irokezem na Neymara, ale przy tym przesympatyczny. W przerwie wyłapuje go Orange Sport na krótką rozmówkę. – No przycisła nas Arka, ale żeśmy przeczekali. Czy się chłopaki ślizgają to nie wiem, mię się dobrze buty trzymią – skomentował z rozbrajającym uśmiechem. Rośnie nowy Trochim. Szczerze? Za to właśnie lubimy I ligę.
Cracovia przegrała w środę z Termaliką, dzisiaj z kolei Zawisza nie sprostał w Grudziądzu tamtejszej Olimpii. Za plecami Floty zrobiło się diabelnie gorąco – Nieciecza 27 punktów, Cracovia 26, Zawisza 25, Olimpia 24, Miedź 22, przy czym Nieciecza, Cracovia i Miedź mają o jeden mecz mniej. Wbrew oczekiwaniom zamiast wyklarowania się ucieczki mamy raczej zbicie faworytów z peletonem. Za to Flota dalej ciśnie do przodu – dziś ogrywając 3:1 Bogdankę…
Na koniec została jeszcze ta nieszczęsna Sandecja… Sandecja z Aleksandrem, Cabajem, Świątkiem… Sandecja, która jeszcze kilkanaście miesięcy temu przebąkiwała nawet o awansie do Ekstraklasy. Teraz dostaje już nie tylko na wyjazdach (nawet z ŁKS-em), ale także u siebie, tym razem z Wartą Poznań. Zieloni osłodzili więc pani Łukomskiej-Pyżalskiej gorycz porażki w głosowaniu do zarządu PZPN, z kolei panu Pyżalskiemu – kilka gorzkich słów, które usłyszał wczoraj od Zbigniewa Lacha…
Jutro przed nami jeszcze trzy mecze, ale patrząc za okno obstawiamy że przynajmniej jedno z tych spotkań się nie odbędzie (albo chociaż odbędzie się opóźnione). Tak czy owak – zapraszamy, przede wszystkim przed telewizory – o 12.30 Polonia Bytom zmierzy się z Cracovią, a jeszcze wcześniej Orange Sport pokaże również fragmenty GKS-u Tychy z ŁKS-em (lub fragmenty ośnieżonego boiska w Jaworznie, jeśli nasze przewidywania co do przesuniętych/odwołanych meczów się sprawdzą).