Jose Mourinho wraca do kraju, w którym rok temu został obnażony z marzeń. Przegrywając pierwszy półfinał w Monachium, tracąc gola w ostatniej minucie, nie wygrał wystarczająco wysoko w Madrycie i przegrał szansę na Ligę Mistrzów. Przegrał sezon. Dziś Real będzie chciał więc udowodnić swoją wyższość, potwierdzić dominację piłki hiszpańskiej nad niemiecką i choćby w najmniejszym stopniu zmienić bieg klubowej historii. Bo ta mówi wprost – Królewscy z 23 spotkań rozgrywanych w Niemczech wygrali… jedno.

Starcie mistrza Niemiec z mistrzem Hiszpanii to niewątpliwy hit kolejki. Mecz, który przyciąga uwagę całej piłkarskiej Europy, choć pewnie wielu polskich kibiców interesuje tylko z dwóch powodów. Po pierwsze, czy Robert Lewandowski nie zostanie przez Pepe pożarty na śniadanie? Bo na razie wyraził nadzieję, że Portugalczyk nie będzie go zbyt często faulował. I po drugie, czy Łukasz Piszczek jest w stanie zatrzymać, a może raczej – jak trafnie ujęła niemiecka prasa – spowolnić Cristiano Ronaldo? Polski obrońca już zapowiedział, że może go zatrzymać, ale – słowo-klucz – przy pomocy kolegów.
– To, że tak mało ugraliśmy na niemieckich boiskach, nie jest zwykłym przypadkiem. Jest to powiązane z siłą przeciwnika i faktem, jak trudno gra się z niemieckimi drużynami na ich terenie – przyznaje Jose Mourinho. – Pamiętam, jak dwanaście lat temu wygraliśmy z Bayerem Leverkusen 3:2, to było nasze ostatnie zwycięstwo. W Niemczech zawsze grało się ciężko, zawsze mieliśmy sporo problemów – nie ukrywa Iker Casillas.
Stawić czoła problemom musi przede wszystkim Juergen Klopp. Jego Borussia gra w tym sezonie w kratkę – z ośmiu spotkań w lidze wygrała tylko trzy, podczas gdy główny rywal Bayern wygrał ich… osiem. Trener BVB już zapowiada, że ma taktyczne środki, aby utrudnić dziś Realowi życie, ale po ostatniej porażce najbardziej krytykowany był on sam. Właśnie za taktykę. Borussia zagrała z Schalke w nietypowym dla siebie ustawieniu 3-5-2 i pewnie nieprędko zagra w nim ponownie. Na szczęście Kloppa, do składu wracają Marcel Schmelzer i Mario Goetze, pod znakiem zapytania stoi występ Ilkaya Gundogana. Z kolei Real osłabiony jest brakiem Coentrao, Marcelo i Arbeloi.
Dyrektor sportowy Michael Zorc z prezesem Hansem-Joachimem Watzke apelują na każdym kroku do piłkarzy, by ci nie przestraszyli się Realu. Bo to najgorsze, co może im się przytrafić. Lewandowski zdążył już natomiast przyznać, że punkt w dwumeczu będzie sukcesem…
O komplet trzech zwycięstw gra dziś nie tylko Real, ale również Porto (u siebie z Dynamem), Arsenal (u siebie z Schalke) oraz Malaga (u siebie z Milanem). Najciekawiej zapowiada się to ostatnie starcie, bo Hiszpanie świetnie radzą sobie w Primera Division, w Lidze Mistrzów nie stracili jeszcze gola. Zdaniem trenera Manuela Pellegriniego, takie mecze pokażą, czy Malaga jest gotowa, by walczyć o coś więcej. Pytanie tylko, czy będący w kryzysie Milan jest miarodajnym przeciwnikiem. Szansę na włączenie się do gry wciąż mają pozostające bez zwycięstwa Manchester City i Zenit. Jeśli chcą myśleć o fazie pucharowej, to muszą pokonać kolejno Ajax i Anderlecht.
Grupa A:
FC Porto – Dynamo Kijów
Dinamo Zagrzeb – Paris Saint Germain
Grupa B:
Arsenal Londyn – Schalke 04 Gelsenkirchen
Montpellier HSC – Olympiakos Pireus
Grupa C:
Zenit Sankt Petersburg – RSC Anderlecht
Malaga CF – AC Milan
Grupa D:
Borussia Dortmund – Real Madryt
Ajax Amsterdam – Manchester City


