Piękna historia na Białorusi – BATE powalczy o przedłużenie snów

redakcja

Autor:redakcja

23 października 2012, 15:00 • 4 min czytania

Hiszpania. Kraj Xaviego, Iniesty i Casillasa, od czterech lat wygrywający wszystkie najważniejsze turnieje piłkarskie, kraj w którym gra FC Barcelona i Real Madryt, dwaj giganci, których bój pasjonuje fanów piłki z całego świata. Właśnie w takich warunkach, pochodząc z takiego miejsca, do rozgrywek Ligi Mistrzów dostała się Valencia, zespół, który całkiem niedawno, ledwie dekadę temu potrafił wygrywać nie tylko w lidze hiszpańskiej, ale i w Pucharze UEFA, czy Superpucharze Europy. Dziś klub z tradycjami, klub z wybitnie futbolowego kraju rusza w daleką podróż na wschód, na smutną, przygnębiającą Białoruś. I nie jest wcale murowanm faworytem.
To chyba jak dotąd jedna z najpiękniejszych, najbardziej romantycznych historii tegorocznej edycji Ligi Mistrzów i w ogóle europejskich pucharów w ostatnich kilkudziesięciu miesiącach. BATE Borysów, klub z małej miejscowości, w rządzonym twardą ręką Łukaszenki kraju, wydawać by się mogło bez większych ambicji, bez większych możliwości, teraz wyrasta na faworyta Grupy F w najsilniej obsadzonych europejskich rozgrywkach. Abstrahując na moment od polityki, od panującej za wschodnią granicą biedy, od tamtejszej cenzury i braku perspektyw dla niezależnie myślących – któż nie podziwia tego składu bez gwiazd, bez większych nazwisk, który w pierwszych dwóch kolejkach zgolił francuskie Lille i niemiecki Bayern Monachium.

Piękna historia na Białorusi – BATE powalczy o przedłużenie snów
Reklama

Teraz przed Białorusinami staje Valencia i chyba po raz pierwszy to BATE wystąpi w roli faworyta. To zresztą będzie dla nich gigantyczny sprawdzian – wiele przecież już było zespołów, które kontratakiem potrafiły zdziałać cuda, lecz gdy przychodziło im prowadzić grę – kompletnie zawodziły. Bukmacherzy nadal nie wierzą w siłę jedenastki prowadzonej przez wybitnego szkoleniowca, Wiktora Gonczarenki, ale przecież w identyczny sposób skazywali BATE na pożarcie, najpierw przez Lille, następnie przez Bayern.

Z drugiej strony – czy zespół mający w swoim składzie Evera Banegę, Fernando Gago, czy Roberto Soldado może się obawiać starcia z takimi defensorami jak Filipenko, czy Bordaczew? Czy powinien obawiać się Rodionowa, Lichtanowa i innych nazwisk, mówiących w Europie mniej więcej tyle co Adrian Sikora, czy Adam Czerkas?

Reklama

Zerknijmy w bet-at-home:

Czyżby koniec pięknego snu? Przekonamy się o 20.45.

***

Dla tych, których mniej emocjonują ckliwe, pozaboiskowe historie o biednych, białoruskich kopciuszkach ogrywających gigantów z Europy Zachodniej mamy ciekawszą propozycję na wieczór: FC Barcelona – Celtic Glasgow. Tu sprawa jest raczej jasna – czy kryzys Katalończyków to jedynie narracja na siłę wpychana do głów przez madrycką prasę, czy może kolejne zwycięstwa odnoszone w dramatycznych okolicznościach to faktycznie znak nowych czasów. Czasów, w których Barcelona będzie musiała się natyrać nawet ze Szkotami, którzy od lat nie znaczą zbyt wiele w piłkarskiej Europie. Celtic to już nie ta marka, co za czasów Larssona, czy nawet Boruca, a brak jakiegokolwiek poważniejszego rywala w Szkocji wcale nie działa na ich korzyść. Dla The Bhoys sukcesem jest sam awans do fazy grupowej, pierwszy od sezonu 2008/09. Co prawda Celtic zdołał już zebrać cztery „oczka”, wygrywając ze Spartakiem Moskwa i remisując z Benfiką Lizbona, trudno jednak oczekiwać, by miał urwać jakiekolwiek punkty Barcelonie.

Bardziej zastanawialibyśmy się nad tym kto i ile strzeli goli. Dwa gole, czy może hat-trick w wykonaniu Messiego? Zerknijmy w Expekcie.

***

Kolejna niewiadoma – forma angielskich zespołów. Chelsea jedzie do Doniecka, Manchester z kolei przyjmuje u siebie Sporting Braga. Smaczku dodaje fakt, że oba kluby, rywale w walce o mistrzostwo Anglii, aktualny lider i wicelider tabeli zmierzą się w niedzielę w bezpośrednim starciu na Stamford Bridge. Czy będą oszczędzać swoich zawodników? Manchester w ubiegłym sezonie tak kombinował, tak gospodarował siłami, że odpadł tak z Ligi Mistrzów, potem z Ligi Europy, a na końcu przegrał z lokalnym rywalem walkę o mistrzostwo. Chelsea z kolei, obrońcy tytuły w rozgrywkach Ligi Mistrzów, chcieliby w tym sezonie namieszać nie tylko w Europie, ale i na krajowym podwórku. Pogodzić te dwa cele nie jest łatwo, a skorzystać na tym mogąâ€¦ Ukraińcy z Szachtaru i fenomenalny Willian.

Obawy co do dyspozycji angielskich klubów – szczególnie londyńskiej Chelsea – podzielają również bukmacherzy. ComeOn za zwycięstwo podopiecznych Roberto di Matteo płaci po kursie… 3,05.

***

Ciekawie może być również we Francji, gdzie spotkają się dwa kluby, które w ubiegłych kolejkach musiały uznać wyższość białoruskiego BATE. Bayern, na każdym kroku udowadniający swoją dominację w Niemczech, spotka się z Lille, aktualnie jedynie francuskim średniakiem. Warto jednak sprawdzić jak się miewa forma monachijczyków, którzy od kilku sezonów mają problem z pogodzeniem rozgrywek ligowych i europejskich pucharów – gdy grali wysoko w Europie, na krajowym podwórku musieli uznawać wyższość Borussii. Jak będzie tym razem? Wiele powie nam właśnie mecz rozpoczynający się o 20.45.

Dzisiejszą rozpiskę uzupełnia Juventus jadący po trzy punkty do duńskiego Nordblablabla Nordsjaelland oraz Spartak, który przyjmie u siebie Benfikę.

Kompletna rozpiska dzisiejszych spotkań:

Grupa E:
FC Nordsjaelland – Juventus
Szachtar Donieck – Chelsea

Grupa F:
BATE Borysów – Valencia
Lille – Bayern Monachium

Grupa G:
Spartak Moskwa – Benfica
FC Barcelona – Celtic Glasgow

Grupa H:
Manchester United – Sporting Braga
Galatasaray – CFR Cluj

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama