Ależ dzień w I lidze! Zaczęliśmy od swoistej „multiligi” oglądając jednocześnie spotkania Floty Świnoujście z Cracovią oraz ŁKS-u z Sandecją Nowy Sącz. Oba przyniosły przełamania dwóch wielomiesięcznych serii – passy meczów bez porażki w wykonaniu Floty i spotkań bez zwycięstwa na własnym stadionie ŁKS-u Łódź. Biorąc pod uwagę, że dzień wcześniej Nieciecza przegrała z Bogdanką, a Okocimski wywiózł z Katowic komplet punktów – spodziewaliśmy się dalszych niespodzianek.
I oczywiście nie przeżyliśmy zawodu. Zawisza przegrał w kontrowersyjnych okolicznościach z Kolejarzem Stróże, tym samym ustępując miejsca w tabeli Cracovii. W ogóle cała ta kolejka była dosyć… dziwna. Najpierw mecz Arki z Olimpią, istna wojna, cios za cios i zwycięstwo Grudziądza, które udowodniło chyba ostatecznie, że w tym sezonie Arka nadaje się do walki o miejsca 5-10, a nie awans do Ekstraklasy. Niby zgodnie z zapowiedziami działaczy, niby zgodnie z tym co mówił trener, ale nie trzeba koczować pod drzwiami gdyńskiej szatni, by wiedzieć że po cichu liczono na więcej. Potencjał jest – choćby w postaci Kuklisa, Marcusa da Silvy, czy Radzewicza, na razie jednak Arka to tylko ligowy średniak.
Potem wspomniana multiliga, gdzie oczywiście wszystko było zupełnie na odwrót. Mecz zapowiadany jako starcie dwóch ofensywnie usposobionych zespołów czyli lider ze Świnoujścia kontra Cracovia był nudny, w dodatku przez pierwsze pół godziny – praktycznie niemożliwy do oglądania. Boisko w nadmorskim mieście było spowite gęstą mgłą, przez którą ciężko było dostrzec piłkarzy. Gdy już udało nam się ich zlokalizować – był to albo Boljević ostrzeliwujący Niemcy (ma przyłożenie, ale wychodzi mu jedno na dziesięć prób), albo Olszar szarpiący się samotnie z kilkoma defensorami z Małopolski. Dlatego też dużo przyjemniej i wygodniej było podnosić wzrok znad monitora i obserwować mecz ŁKS-u z Sandecją. Pierwsze piętnaście minut i 2:0 dla gospodarzy, słoneczko świeci, obrońców nie stwierdzono, ataki radosne, taktyki zero. Tak gra się w Łodzi, a do dość beztroskiej atmosfery dostosował się Cabaj, który puścił typowego „cabaja”. Potem było równie ciekawie – postaciami meczu stali się Więzik i Brud, którzy łącznie przez cały mecz zaliczyli półtora celnego podania i trzy celne przyjęcia. Wracaliśmy do Świnoujścia za każdym razem, gdy głos podnosili komentatorzy tego spotkania – obejrzeliśmy więc sto trzydzieści cztery uderzenia Boljevicia, parę stałych fragmentów w wykonaniu Floty i oczywiście zwycięskiego gola Adama Marciniaka.
Na koniec kolejki Warta wygrała jeszcze z Polonią, ale Zieloni i tak pewnie dostaną burę od pani prezes Łukomskiej-Pyżalskiej. Nerwówka z ostatnim w tabeli Bytomiem to nie jest to, co chciałaby oglądać przyszła wiceprezes PZPN-u. Póki co może sobie zbić piątkę z Osuchem – Zawisza i Warta to najwięksi niedzielni przegrani.
W tabeli więc konkretne zamieszanie – Zawisza spadł na trzecie miejsce, a różnice między nim, Cracovią oraz Niecieczą są naprawdę minimalne. Z przodu trzyma się Flota, mając 8 punktów przewagi nad wiceliderem z Krakowa. Gdzieś za plecami czołowej czwórki pedałuje Miedź Legnica, która ciuła spokojnie punkty i traci już tylko dwa „oczka” do Termaliki.
Na dole z kolei wyrównanie i spłaszczenie – zwycięstwa ŁKS-u i Okocimskiego przy jednoczesnych wtopach Dolcanu oraz Katowic oznaczają, że między siedemnastym a trzynastym miejscem są tylko cztery punkty różnicy. Tabelę zamyka od wielu tygodni Polonia Bytom, która zmierza spiesznym krokiem tam, gdzie spadła już w zeszłym roku.
Komplet wyników 13. kolejki I ligi:
Bogdanka – Nieciecza 1:0
GKS Katowice – Okocimski 1:2
Stomil – Miedź 1:2
Arka – Olimpia 0:1
Dolcan – GKS Tychy 0:1
ŁKS – Sandecja 3:2
Flota – Cracovia 1:2
Kolejarz – Zawisza 2:1
Warta – Polonia 2:1