Dni Grzegorza Laty na stanowisku szefa PZPN są policzone. Zostało ich już zaledwie siedem i chłopina będzie musiał opuścić wygodny stołek. Zasiadał na niego jako legendarny piłkarz, „orzeł Górskiego”, król strzelców Mundialu, a schodzi doszczętnie skompromitowany. Obnażony ze swej próżności, głupoty, chamstwa i prostactwa. Nie, żeby było nam go szkoda, bo sam sobie zgotował ten los, ale z drugiej strony – głupio tak człowieka nie pożegnać i zostawić samego w ostatniej drodze. Postanowiliśmy więc, codziennie, aż do końca kadencji publikować jedno zdjęcie, pozwalające zapamiętać Grześka z jak najlepszej strony. W końcu później możemy go już długo nie zobaczyć.
Dziś sobota, a poranki tego dnia często bywają dość trudne. Nie ma jednak co im ulegać i – tak jak czyni to prezes – przetrzeć oczy i się przebudzić.
A wy jak tam, pospaliście?
