Reklama

Przed wyborami prezesa PZPN… Moje postulaty

redakcja

Autor:redakcja

19 października 2012, 09:43 • 11 min czytania 0 komentarzy

Dwa razy z rzędu udało nam się nie przegrać z Anglią. W środę uzyskaliśmy nawet remis. Ale ten wtorkowo-środowy wynik nie ma żadnego znaczenia dla polskiej piłki. Ł»adnego. W środę na stadionie X-lecia PRL nie stało się nic. Stało się za to we wtorek na Stadionie Narodowym. Dla całej polskiej piłki, której nie utożsamiam z reprezentacją, nawet ewentualny awans do finałów w Brazylii nie będzie miał wielkiego znaczenia. Ktoś powie, ze bzdura. Ł»e aby piłka się rozwijała, potrzebny jest sukces sportowy. Wynik. Ale przecież wyniki już były. Graliśmy w Korei, Austrii, Niemczech. I rzeczywiście było nawet krótkotrwałe zainteresowanie sponsorów.
Odstraszyła ich korupcja, nepotyzm, niejasne układy i zwykłe nieudacznictwo. Euro 2012 jako odskocznia dla dalszego rozwoju naszego krajowego futbolu okazało się całkowitą porażką. Jest, co potwierdzą w każdym klubie, coraz gorzej. Jest gorzej z finansami, z frekwencją, z umiejętnościami piłkarzy. Jest gorzej bo z tym środowym „zwycięskim remisem” (uwielbiam to) jest tak jak z wynikami w naszej lidze. Są wynikiem przypadku a nie stylu. Styl to podstawa trwałych wyników.

Przed wyborami prezesa PZPN… Moje postulaty

Problemy polskiej piłki są wynikiem wieloletnich zaniechań, lecz nie tylko. To wręcz błędy strukturalne, w budowie fundamentów, cały czas grożące katastrofą całej konstrukcji. Ta konstrukcja chwieje się od dawna. Nie ratują jej już nawet naprawdę wielkie pieniądze, jakie się w nią pompuje. Zresztą nie tylko piłka u nas tak wygląda. Nasze państwo, społeczeństwo są jak ten cały Stadion Narodowy. W istocie przecież mocno podrasowany, przebudowany dożynkowy stadion ku chwale pierwszych, stalinowskich lat PRLu. Z zewnątrz ładna fasada, nowocześnie i wszystko w porządku a tak naprawdę stoi na solidnych, nie do ruszenia PRL-owskich fundamentach. Moralnych i mentalnych. To one za nim stoją. Dlatego polska piłka potrzebuje zmian dogłębnych. Fundamentalnych. Nie kosmetyki czy liftingu. Na szybko, można by spróbować wprowadzić przymusowe wczesne emerytury dla działaczy. Wiek na przykład 60 i/lub staż działaczowski powyżej lat 10 powinien uprawniać do spędzenia przymusowej emerytury na Białorusi. Z biletem w jedną stronę. To chyba jednak nie przejdzie, więc pozwoliłem sobie zrobić taką krótką listę moich subiektywnych, z doświadczenia wziętych i chyba realnych kliku postulatów wyborczych. I nie są to postulaty z serii, dla mnie miejsce w zarządzie, a dla Artka komisja rewizyjna.

Po pierwsze nowy prezes PZPN musi zdać sobie sprawę z siły politycznej, jaką posiada. Będąc całkowicie od rządu niezależnym przedstawicielem bogatej i wpływowej organizacji powinien być dla niego partnerem a nie potakiwaczem, bo tak bezpiecznej. Trzeba koniecznie znowelizować, a nawet napisać od nowa ustawę o bezpieczeństwie imprez masowych. Kwestia powodów dla których sąd może np. nałożyć zakaz stadionowy powinna być jasno określona. Tak, aby jeden nie dostawał 2 lat za „kurwę” na stadionie, a drugi umorzenia za pływanie na Narodowym. Przyjęte systemy identyfikacji zabijają frekwencje, odbijają się na finansach klubów i de facto naruszają prawa obywatelskie. Chcę bez problemu wejść na każdy stadion w Polsce, na każdy mecz, na który przyjdzie mi ochota. Trzeba skończyć z bezczelną omnipotencją policji w zakresie organizacji imprez masowych. Przykład Legii, której wszystkie mecze określiła ona meczami podwyższonego ryzyka, co w sposób dramatyczny podnosi koszty organizacji spotkań, jest symptomatyczny. Jednocześnie mamy prawo wymagać od rządu aby państwo –sądy, prokuratorzy, policja- zajęły się walką z prawdziwymi przestępcami. A nie dziadkami stojącymi i rozmawiającymi w „ciągu komunikacyjnym”. Rząd nie może regulacjami zniechęcać ludzi d wizyt na stadionach. A nam wręcz utrudnia czy uniemożliwia. Chore.

To, że premier chcąc znaleźć temat zastępczy krzyczy na prezesów klubów, nie może mieć przełożenia na bezprawne zamykanie stadionów. Powinno mieć za to na pilne znowelizowanie przepisów dotyczących możliwości reklamowania się firm bukmacherskich. W tym niestacjonarnych, internetowych. Wielkie pieniądze przechodzą ledwo wiążącym koniec z końcem klubom koło nosa, bo kilku gości używało cmentarza nie do tego co trzeba. Trzeba powiedzieć sobie jasno, że było, minęło, lud wdzięczny zapomniał, ale zacznijmy dbać o swój interes. Polacy i tak w internetowych zakładach obstawiają. Wydają kasę. Niech więc część ich pieniędzy wróci do kraju w formie zapłaty za reklamę na koszulkach. Mówimy o realnych pieniądzach. Milionach.

Milionach, których kluby nie mają, a których zaraz zaczną potrzebować. Bardzo nawet, bo ostatnio Naczelny Sąd Administracyjny orzekł, że piłkarze i trenerzy nie mogą grać w klubach w oparciu o samodzielną działalność gospodarczą. Oznacza to, że powszechna w klubach, nie tylko piłkarskich praktyka oszczędzania na ZUS i PIT poprzez zawierania kontraktów z piłkarzem jako osobą prowadzącą taką działalność była całkowicie nieprawidłowa. Bezprawna. Pierwsza lepsza kontrola z urzędu skarbowego wykaże kolosalne zaległości z tytułu złego zaszeregowania kosztów w CIT, niewłaściwego odliczania podatku VAT, niewłaściwego odprowadzania zaliczek na PIT, nieodprowadzania składek na ZUS, ZOZ i PFRON. Pięć lat do tyłu. Dla kontrolujących – miodzik. To są gigantyczne kwoty i zagrożenie, z którego mało kto zdaje sobie dzisiaj w klubach sprawę. Nowy prezes PZPN powinien pilnie spotkać się z ministrem finansów i przekonać go do wydania generalnej instrukcji, żeby tych spraw nie ruszać. Bo gdy się zacznie to ruszy lawina t … kluby padnąâ€¦

Reklama

Drugą rzeczą, którą powinien zająć się nowy prezes, to uporządkowanie komisji licencyjnej. Tak, aby raz na zawsze przestała ona być politycznym straszakiem na kluby. „Jak chcesz licencję to zagłosuj na Grześka” słyszały w tym roku zwłaszcza kluby na Śląsku. Ugięły się, bo co miały zrobić. Spaść? Podzielić los ŁKS? Słyszę, że komisję licencyjną chce przejąć Ekstraklasa SA. Po co? Ł»eby członkowie jej zarządu mogli z kolei inne kluby szantażować? Mogę sobie w naszych postkomunistycznych okolicznościach przyrody wyobrazić sytuacje, gdy przedstawiciel klubu mającego miejsce w Radzie Nadzorczej Ekstraklasy, jednocześnie walczący o puchary sugeruje podłożenie się na boisku rywalowi ze środka tabeli. Bo ten ostatni ma przecież finansowe problemy i z licencją nie będzie tak łatwo. A my, wicie, widzicie, mamy tam swoich ludzi, my ich wybieramy, słówko szepniemy…

Komisja licencyjna powinna być ciałem całkowicie niezależnym z kadencyjnym, wymienianym na przykład co dwa lata częściowo składem. Oczywiście ilość kadencji powinna być ograniczona przepisami. Skład niech będzie na przykład 9-osobowy: dwie z nich to musza być biegli rewidenci wskazani, niech będzie, przez Krajową Izbę Biegłych Rewidentów. Niech nawet będzie osoba oddelegowana przez Najwyższą Izbę Kontroli. Reszta miejsc według jakiegoś klucza do podziału przez PZPN, Ekstraklasę, PLP. Komisja licencyjna musi być jak żona Cezara. A do tego jeszcze musi mieć kompetencje. Taki przykładowy, niezależny i kompetentny skład poza innymi aspektami pozwoli być może zdjąć z polskiej piłki odium nieuczciwości. Pozwoli też na rzetelną ocenę finansów i zmusi kluby do konstruowania rzetelnych i realnych budżetów. Normalna uczciwa komisja licencyjna doprowadzi prędzej czy później do sanacji klubowych finansów. Twardo egzekwowane kary za niespełnienie warunków finansowych, z degradacją włącznie muszą doprowadzić do prowadzenia przez kluby rozsądnej polityki płacowej. Koniec z przepłacaniem. A stąd zaś już prosta droga moim zdaniem do poprawy jakości sportowej naszej ligi.

Taka komisja mogłaby też dostać zadanie przeformułowania obecnych wymogów licencyjnych. Wymogów wziętych, mówiąc wprost, z dupy. Wymaga się na przykład od klubów zaświadczenia o niezaleganiu ze składkami na rzecz Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (ZUS). Po co cholera wam papierek, zapytał pewnego razu Radosław Osuch, skoro te akurat chłopaki działają tak akuratnie, że jak raz nie zapłacę, to mam szybciutko komornika na kontach. To lepsze niż wasza licencja. Wymaga się posiadania podpisanej umowy na sztuczną płytę. Płytę, której nikt z piłkarzy klubu nawet nie ogląda. My na przykład w Górniku, z ówczesnego braku w Zabrzu, mieliśmy gdzieś umowę podpisaną w Rybniku jakoś. Piszę jakoś bo nawet nie wiem, nikt tam nigdy nie był. W pierwszej lidze, dopiero w tym roku, w czym miałem głośny udział, zawieszono niebotyczne wymogi infrastrukturalne. Podgrzewana murawa i sztuczne oświetlenie to dla wielu małych ośrodków, samorządów zbyt duże obciążenie finansowe. To koniec piłki na pierwszoligowym poziomie mimo wyników sportowych. A przecież o nie głównie do cholery chodzi. PZPN wymogi co do oświetlenia zwala na telewizję. Ciekawe bo wymogi były wpisane od dawna a telewizja pokazuje pierwszą ligę dopiero od roku niespełna. Zresztą Janusz Basałaj wcale się przy rozgrywaniu spotkań przy sztucznym świetle nie upierałâ€¦ Wymogi licencyjne muszą być urealnione. Ale potem muszą być spełnianie. Również te finansowe. Realne wymogi licencyjne muszą być egzekwowane. W pełni. Ze wszystkimi skutkami. Dla wszystkim. Rangers spadli za długi…

Finanse, a właściwie ich brak, to w ogóle temat rzeka, ale bliski z moim trzecim postulatem. PZPN musi w końcu otworzyć się na biznes. Musi być uczciwy i transparentny. Godzien zaufania. Trzeba przejrzeć szafy w związku, przeczytać umowy i dopytać na przykład dlaczego trenerzy chcący zrobić kurs PRO muszą kupić dres u wskazanego w piśmie, wybranego nie wiedzieć czemu, hurtownika. Chcesz być trenerem? Kup dres od mojego kumpla. Tak działa PZPN. Prywatny biznes niekoniecznie. Ale biznes poza tym, że chce wiedzieć, na co wydaje pieniądze, lubi czuć się dopieszczany. Lubi się czuć wyjątkowo. Wiedzieć, że stać go na coś więcej. Po to buduje się poczuciu wyjątkowości, niedostępności i luksusu, żeby skusić najbogatszych. Nie tak jak podczas meczu Polska – Anglia, gdy połowę LOŁ»Y BIZNES GOLD zajmowali goście w za dużych marynarkach i przydeptanych butach z darmowymi zaproszeniami. Mam wydać 1500 PLN żeby siedzieć koło tych dziadów, ktoś zapyta? Ludzie z kasą wolą ludzi z klasą i kasą za towarzystwo niż tych bez. Lubią towarzystwo podobnych sobie. Lubią, gdy się o nich zabiega. Może warto by było, gdyby prezes albo ktoś inny ważny przeszedł się po sali, pościskał dłonie, podbudował i dopieścił ego gości, którzy wydali swoje spore pieniądze na coś wyjątkowego? Może zamiast dawać darmowe zaproszenia kolegom od kieliszka warto zapraszać w celach promocyjnych szefów wielkich firm? Pokazać im, że warto bywać , że to świetne miejsce taka loża do nawiązywania kontaktów, robienia mniejszych lub większych interesów. Ł»e sponsoring, kupno loży to nie fanaberia ale działanie mogące przynieść wymierny skutek dla firmy. PZPN musi zaprzyjaźnić się z biznesem. Nie tylko dla siebie ale i dla klubów.

Tak aby te klubu, o czym ja cały czas i w kółko, miały pieniądze. Pieniądze zaś są po to, żeby je wydawać. Najlepiej na cele zbożne. Dlatego chciałbym, po piąte, aby wprowadzić wymóg licencyjny, jak najniżej, tam gdzie się da, aby kluby musiały przeznaczać minimum 10 % (ja bym wpisał 20) swoich budżetów na szkolenie. Dziś ta działka, z kilkoma wyjątkami traktowana jest po macoszemu. Szkolenie dzieci i młodzieży to w większości klubów orka na ugorze. Problemy, problemy, problemy. Nawet nie infrastrukturalne, bo najlepiej szkoliła ulica przecież ale personalne. Kluby zatrudniają trenerów do szkolenia młodzieży na najniższych pensjach. Ci, żeby przeżyć szukają roboty na boku. Często jako wuefiści. Dostając w klubie pensję minimalną nie mogą się całkowicie poświęcić szkolonym przez siebie chłopakom. Dobry jesteś w czymś, czemu jesteś się w stanie poświęcić. A przecież trener młodzieży powinien być też wychowawcą. Nie tylko uczyć kopać ale i do głów coś wkładać. Skupić się prowadzeniu pełnym swojej grupy i pilnować ich rozwoju. Na to trzeba mieć czas, a nie latać między dwoma etatami. O to, czy warto mieć takiego bliskiego, całkowicie zaangażowanego trenera, zapytajcie Arka Milika.

Po szóste, ostatnie i na doczepkę, zmiany powinny dotknąć samej struktury PZPN. Oczywiście o zlikwidowaniu OZPN-ów możemy tylko pomarzyć, więc dajmy sobie spokój. Marzyłbym za to o czymś całkiem realnym, czyli zobowiązaniem OZPN-ów do posiadania komórki, która zajmie się profesjonalną pomocą w wyszarpywaniu kasy dla małych i dużych klubów ze środków unijnych. Należy im się ta pomoc, bo przecież za udział w zabawę w PZPN trzeba słono płacić. Trzeba się wziąć przy okazji koniecznie za ujednolicenie opłat za transfery, za rejestrację zawodników i innych opłat związkowych. Tak jak trzeba się wziąć za mafię mianującą się Piłkarskim Sądem Polubownym. Grono to, w teorii mające rozstrzygać spory między zawodnikami i trenerami a klubami stało się w istocie związkiem zawodowym tych pierwszych. Szanse na wygranie sporu klub ma znikome. Tak jak Górnik, który przegrał sprawę o rozwiązaniu kontaktu z powodu niezdolności do gry z Gorawskim. Z tym właśnie Gorawskim, który zaraz potem pochwalił się, że nie mógł już chodzić i ma protezy bioder. Ale Gorawskiego bronił mecenas, który na stałe jest sędzią w tym sądzie. Nie zmieniając fotela zmienił funkcję na piętnaście minut. Przecież to jest jawne bandyctwo i jako takie musi być ukrócone.

Reklama

To tak z grubsza to, co ja bym chciał, czy też chciałem zajmując się klubem. Powyższe zmiany nie spowodują, że nagle z dnia na dzień staniemy się futbolową potęgą. Do tego trzeba lat. Ale nie może być tak, że główny postulat danego kandydata to zmiana wizerunku PZPN. Śmiech na sali. Ja wiem, że może być irytujące porównywania PZPN do zorganizowanej grupy przestępczej. Z tą różnicą, że bezkarnej. Ale spokojnie. Wizerunek PZPN poprawi się sam. Trzeba do tego tylko głębokich zmian personalnych. Wymiany pokoleń. Poprawi się, gdy nie będzie afer a winni poprzednich zostaną rozliczeni i znikną. Poprawi się w końcu gdy będą wyniki. Nie przypadkowe ale stałe. Gdy będzie widoczny progres. Gdy będą fundamenty.

Nie wiem, czy wygra dający szanse na większe zmiany Zbigniew Boniek, czy mniejsze Roman Kosecki. Może wygra Edward Potok, a wtedy zmiany ograniczą się zapewne do zatrudnienia rzeczniczki z wielkimi cyckami. Co samo w sobie i tak byłby zmianą na lepsze. Ale mnie to nie zadowoli.

PS Cały czas zapraszam do dyskusji na facebooku. Zwłaszcza krytyków, którym chyba odwagi, żeby pod nazwiskiem publikować, nie brakuje.

ŁUKASZ MAZUR

Najnowsze

1 liga

Motor stracił dwa punkty. Fatalny błąd bramkarza [WIDEO]

Piotr Rzepecki
0
Motor stracił dwa punkty. Fatalny błąd bramkarza [WIDEO]
Niemcy

Kłopoty kadrowe Bayernu przed półfinałowym meczem Ligi Mistrzów

Piotr Rzepecki
0
Kłopoty kadrowe Bayernu przed półfinałowym meczem Ligi Mistrzów

Komentarze

0 komentarzy

Loading...