Dzisiejszy przegląd dość ubogi w informacje, bo postanowiliśmy pominąć większość typowych relacji pomeczowych. A jak wiadomo, takie musiały pojawić się dziś w każdej gazecie. Wyłowiliśmy kilka drobiazgów – bunt braci z ŁKS-u czy gorący fotel w Podbeskidziu, gdzie Kasperczyka może zastąpić Liczka.
FAKT
„Fakt” na jeden dzień przestał szukać prawdy o Smoleńsku i prawdy o śmierci małej Madzi, by wyśledzić prawdę o… dachu Stadionu Narodowego.
Można było uniknąć skandalu przed meczem Polska – Anglia. Okazuje się, że dach na Stadionie Narodowym może być rozsuwany również w czasie opadów deszczu. – Robiliśmy to nawet podczas imprez, które się tam odbywały. Jego zamykanie w takich warunkach jest prostsze niż otwieranie, ponieważ na początku nie jest jeszcze obciążony tysiącami litrów deszczówki – twierdzi były szef Narodowego Centrum Sportu, Rafał Kapler.
Poza tym echa wczorajszego meczu oraz krótka informacja o konflikcie we Flocie Świnoujście.
W szatni zespołu bramkarz Wyspiarzy Grzegorz Kasprzik ostro naskoczył na napastnika swojego zespołu Christiana Nnamaniego. Poszło o niewykorzystane przez nigeryjskiego napastnika sytuacje w drugiej części. Świadkowie mówią, że gdyby nie interwencja kolegów z zespołu, mogłoby dojść do rękoczynów. – Nie ma o czym mówić. Takie rzeczy dzieją się w ferworze gry – podkreśla jednak Nnamani.
SUPER EXPRESS
Anglia, Anglia, dach…
– Błąd, który zadecydował o kompromitacji, został popełniony o godz. 10.00 w dniu meczu. To właśnie wtedy Jost, jako szef spotkania organizacyjnego, powinien był zadecydować o zamknięciu dachu stadionu. – Pierwszą rzeczą, o jaką powinien poprosić komisarz po przyjeździe do danego kraju, jest prognoza pogody na najbliższe dwa dni – mówi nam osoba doskonale zorientowana w sprawach związanych z organizacją meczów. Niestety, Jost albo prognozę zlekceważył, albo uległ namowom przedstawicieli obu zespołów, którzy chcieli grać przy otwartym dachu. Tak naprawdę jednak nie powinien był słuchać tych głosów, bo on ma dbać o to, aby zawody się odbyły.
Duża część winy, jak się wydaje, leży też po stronie NCS. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że murawa położona po ostatnich koncertach (m.in. Madonny) jest złej jakości i to był jeden z powodów, dla których tak szybko stała się niezdolna do użytku. A za jej stan odpowiada właśnie NCS. Co z odpowiedzialnością PZPN? – Związek tylko wynajął stadion. To tak jakby pan wynajął dyskotekę na urodziny, a tam połamane krzesła, w kuchni śmierdzi i wszędzie biegają szczury – mówi nam jeden z działaczy PZPN.
RZECZPOSPOLITA
Tekst zatytułowany „Tak rodzi się drużyna”
Rzutów wolnych i rożnych w ich wykonaniu baliśmy się jak diabeł święconej wody. Codziennie, na każdym treningu, Polacy uczyli się nowego sposobu ustawienia w obronie, a Waldemar Fornalik powtarzał, że ciągle są duże braki. Nasze orły mogły mieć po utracie gola podcięte skrzydła, ale akcje Grosickiego i Pawła Wszołka często siały popłoch w angielskiej obronie. Grosicki przepuszczał piłkę między nogami Ashleya Cole’a, Wszołek zwodami zadziwiał chyba nawet sam siebie.
Po meczu z RPA pytano go, po co ćwiczył grę w systemie z dwoma napastnikami. A no po to, żeby z Anglią spróbować pod koniec zagrać o pełną pulę. Tym razem nie starczyło czasu, ale kibice wolą takich kozaków niż trenerów wystawiających siedmiu obrońców na Wembley albo trzech defensywnych pomocników na mecz z Czechami, który trzeba było wygrać podczas Euro.
GAZETA WYBORCZA
Wreszcie coś o swojskiej polskiej lidze. Bunt braci Papikjanów w ŁKS-ie.
Bracia Wołodia i Agwan Papikjanowie zastrajkowali i nie przyszli na trening. Woleli pojechać do Wrocławia na mecz Brazylii z Japonią. Klub ich nie ukarze. Dlaczego nie ćwiczyli? – Chyba się obrazili – mówił we wtorek Chojnacki. Na co? Tego szkoleniowiec ŁKS nie chciał już zdradzić. Bardziej rozmowy był Albert Papikjan, ojciec piłkarzy. Jego synowie nie trenowali, bo klub nie płaci im pensji, a do tego wciąż nie uregulował długów wobec nich z poprzedniego sezonu. Dlaczego pojechali na mecz zamiast trenować? A kogo niby mieli prosić o zgodę? – pyta retorycznie Albert Papikjan. I dodaje, że żałuje, że latem zgodził się na podpisanie przez synów kontraktów z ŁKS.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Dach, Anglia, dach… I na koniec Podbeskidzie.
Jeśli Podbeskidzie Bielsko-Biała przegra z PGE GKS Bełchatów, trener Robert Kasperczyk zostanie zwolniony. – Niestety drużyna prezentuje się bardzo słabo. Dlatego gdybym nadal był prezesem klubu, zmieniłbym trenera. Po serii 15 spotkań bez zwycięstwa w lidze nawet Alex Ferguson zostałby zwolniony – przekonuje były szef Podbeskidzia Jerzy Wolas. Na pewno zabraknie w tym ważnym dla Podbeskidzia Bielsko-Biała starciu pomocnika Dariusza Łatki, który został przesunięty do drużyny Młodej Ekstraklasy, bo na łamach jednego z portali stwierdził, że zespół jest słabo przygotowany fizycznie. Kto może zostać następcą Kasperczyka? Ostatnio na mecze zaczął przyjeżdżać Werner Liczka. – Nikt ze mną nie rozmawiał, ale nie ukrywam, że chciałbym znowu pracować w Polsce – twierdzi Liczka.



