– Za mecz Cracovia – Zawisza szkoleniowiec gości Jurij Szatałow został ukarany kwotą 300 zł za używanie słów wulgarnych – poinformował dziś portal 90minut.pl. Coś nam się wydaje, że ktoś tu się naraża na tworzenie bardzo niebezpiecznego precedensu. Jasne, sami głośno popieraliśmy piłkarzy Korony Kielce, którzy jakiś czas temu apelowali – „skoro dajecie zakazy stadionowe naszym kibicom za bluzgi, ukarzcie i nas”!
Ani piłkarze Korony, ani my, ani – jak mniemamy – nikt inny w Polsce nie spodziewał się jednak, że podobne apele, zamiast zwrócić uwagę na absurdalność przepisów, nałożą na piłkarzy kolejne ograniczenie. Kara dla Szatałowa to nie tylko śmieszne trzysta złotych, które w bogatym Zawiszy wylatuje z szuflad jak się w nich długo nie sprząta. To przede wszystkim sygnał dla piłkarzy i trenerów – ktoś się wpierdala na plac gry.
Stadion to nie teatr, futbol to gigantyczne emocje, w dodatku rozrywka rdzennie zajmująca wolny czas ludności robotniczej, która delikatnie rzecz ujmując nie słynęła z elokwencji. Nie popieramy bezmyślnych wiązanek od 1. do 90. minuty, nie podoba nam się wpychanie na siłę wulgaryzmów do wypowiedzi, ale do kurwy nędzy jasnej choroby – na boisku jest jedenastu facetów, w kadrze kolejnych kilkunastu, podejrzewamy, że niewielu wśród nich wrażliwców, sporo za to leserów i obiboków.
Już wyobrażamy sobie Szatałowa, gdy wstrząsa zespołem w przerwie meczu. – Drodzy panowie, proponowałbym wam zwiększenie pokładów ambicji wkładanych w dzisiejsze spotkanie, albowiem wasza dotychczasowa dyspozycja nie napawa mnie optymizmem, a nade wszystko nie zadowala naszych kibiców.
Na znak zgody z Szatałowem niezadowoleni kibice mocno huknęli z trybun: Zawisza grać, kurczka nać.
Spytaliśmy, co sądzi o decyzjach Komisji Dyscyplinarnej PZPN-u Adam Olkowicz.