W ten weekend szalony skok zamiast futbolu

redakcja

Autor:redakcja

14 października 2012, 20:39 • 2 min czytania

Facet skoczył z 39 000 metrów. Do końca nie wiadomo po co, poza tym, że dla frajdy – wszystkie inne argumenty wyglądają na dorabiane na siłę. Skoczył i wylądował, w dodatku wylądował z taką gracją, jakby wracał nie ze stratosfery, tylko po schodach ze strychu. Emocje – tak to ktoś ładnie ujął – sięgnęły zenitu, po wyjściu z kapsuły życzono śmiałkowi, by poniosły go Anioły i wtedy można się było przekornie zapytać: – Jak i dokąd mogą go ponieść, skoro on ma tylko spadać centralnie w dół? Ale gdy po niekontrolowanych obrotach przy gigantycznej prędkości ustabilizował lot, to właśnie wyglądało, jakby Anioły chwyciły go za ręce i bezpiecznie sprowadziły do znanego nam świata.
To były fajne cztery minuty. Czterominutowy film o pasji, o fantazji, o przekraczaniu barier, o wychodzeniu poza schemat. O człowieku, który może dokonać rzeczy niewyobrażalnych. O emocjach skoczka i emocjach rodziny czekającej na dole. Czterominutowy film instruktażowy, że każdy może w życiu zrobić coś, z czego będzie dumny. Felix Baumgartner zawiesił poprzeczkę – w przenośni i dosłownie – bardzo wysoko, ale to jest jego prywatna poprzeczka. Każdy ma swoją. Niżej, wyżej – nieważne. Ważne, by w ogóle jakąś poprzeczkę zawiesić i by chociaż spróbować ją pokonać.

W ten weekend szalony skok zamiast futbolu
Reklama

Ważne, by mieć marzenia.

Ktoś zapyta – jak można ekscytować się skokiem z 39 kilometrów? Ł»e to głupie, nonsensowne. Na co dzień ekscytujemy się różnymi na pozór głupimi sprawami, na przykład piłką nożną. Dla odmiany, w ten wolny od futbolu weekend, można było podziwiać Austriaka. Gdy stanął na ziemi (a może należałoby napisać – na Ziemi), pewnie wiele osób odczuwało radość, jak po wygranym meczu. Przynajmniej my.

Reklama

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama