Frustracja po trzech miesiącach bezrobocia – tytułuje artykuł o Sebastianie Boenischu „Bild”. Poszukiwania klubu przez reprezentanta PZPN, który jeszcze w czerwcu rozegrał trzy mecze na Euro, zaczynają przypominać niezwykle interesujący serial. W najnowszym odcinku z serii „Boenisch i jego żale” najbardziej obrywa się menedżerom i Tomaszowi Hajcie, a główny bohater wciąż nie rozumie, dlaczego nikt go nie chce zatrudnić.
Jeszcze miesiąc temu Sebastian, którego cytował dziennik „Kreiszeitung”, za brak klubu obwiniał Stoke City i jego menedżera. – Zagrałem dwa mecze sparingowe i trener powiedział mi, że byłem jednym z najlepszych, ale nie może mnie zatrudnić, ponieważ wtedy musiałby sprzedać dwóch innych obrońców. Spytałem, czy sobie ze mnie żartuje. Anglia jest po prostu dziwna – mówił wówczas.
Tym razem to już nie Anglicy są dziwni, tylko menedżerowie. To głównie przez nich Boenisch pozostaje bez pracodawcy, bo kilkukrotnie tuż przed złożeniem podpisów wkraczali do gry i wszystko psuli. – Jest zbyt wielu ludzi, którzy próbują na mnie zarobić. Nagle pojawiło się wokół mnie 20-30 doradców. Każdy z nich twierdzi, że ma moje pełnomocnictwo i domaga się pieniędzy od klubu. Tylko, że żadnego z nich do takich rozmów nie upoważniałem. Nic dziwnego, że kluby ze mnie rezygnują – przekonuje. Nam się zawsze wydawało, że jeśli klub jest zainteresowany wolnym piłkarzem, może do niego zadzwonić i albo zwyczajnie się dogadać, albo poprosić o kontakt z reprezentującym go menedżerem. W tym naprawdę nie ma nic skomplikowanego.
Ale faktycznie, w tym, że z ciebie rezygnują, nie ma nic dziwnego. Powodów szukalibyśmy jednak gdzieś indziej.
Boenisch – do czego wszystkich zdążył już przyzwyczaić – nie jest w stanie pojąć, dlaczego nikt go nie chce. Sam podkreśla, że jego oczekiwania finansowe nie są wysokie, że już je obniżył i jeśli nikt na to nie przystanie, on będzie już skończony. – Wówczas będę mógł się zastrzelić! – deklaruje (?). Klaus Allofs, dyrektor sportowy Werderu, również nie ukrywa zdziwienia tą sytuacją. Tym bardziej, że jeśli ktoś go o Boenischa pytał, to on udzielał rekomendacji. To pewnie wtedy do akcji wkraczali ci wszyscy menedżerowie…
“Bild” dotarł również do wypowiedzi, której na temat Boenischa udzielił Tomasz Hajto: to najgorszy lewy obrońca w historii polskiej reprezentacji. Jak się do niej odniósł sam zainteresowany – oddajmy głos niezawodnemu Google Translatorowi:
