Flota Świnoujście w zaledwie jedenastu kolejkach ligowych wypracowała sobie bezpieczny dystans siedmiu punktów przewagi nad drugą drużyną w tabeli. Od maja nie przegrała ani jednego spotkania, co z jednej strony prowokuje pytania o chęć awansu „wyspiarzy” do ekstraklasy. Lecz z drugiej – wątpliwości dotyczące kondycji organizacyjnej i finansowej. – Bóle głowy wszystkich prezesów w pierwszej lidze są bardzo podobne. Bez względu na to, gdzie w tabeli znajduje się zespół – przekonuje prezes Floty, Edward Rozwałka. Opowiada nam, co podoba mu się w kandydaturze Zdzisława Kręciny, którą poparł, a także przyznaje, że na premie dla zawodników musi wydawać dziś więcej pieniędzy niżâ€¦ przewidziano w budżecie.
Ile wynoszą one do podziału na zespół? O jakich kwotach mówimy?
– Chodzi o cztery tysiące złotych premii za każdy punkt. Plus osiemnaście tysięcy za ostatni awans zespołu w rozgrywkach Pucharu Polski. Do tej pory nasz roczny budżet wynosił niecałe trzy miliony złotych. W tej chwili – w związku ze zwycięską tendencją drużyny – trzeba będzie tę kwotę nieco przekroczyć.
Skąd zamierzacie wziąć na to pieniądze?
– Ze sponsoringiem jest bardzo ciężko. Wizerunkowo polska piłka ciągle mocno kuleje. Nie da się ukryć, że zaciążyły reperkusje wrocławskie i wszystkie korupcyjne afery. Coraz częściej spotykam się z opinią, że pomoc klubowi piłkarskiemu firm nie interesuje. Szukamy sposobu na rozwiązanie problemu, ale jednocześnie nie ukrywamy, że w Świnoujściu podstawą finansowania są fundusze samorządowe.
Pojawiły się już zaległości w bieżących płatnościach.
– Zgadza się, ale wszystko zostanie wypłacone do końca rundy jesiennej. Chodzi o premie, bo kwoty kontraktowe uregulowane mamy inaczej, poprzez stypendia sportowe wypłacane przez miasto. Są to należności, które zawodnicy otrzymują regularnie i bez żadnych opóźnień.
Składacie, jako działacze Floty, otwartą deklarację, że awans was interesuje?
– Zrobimy wszystko, żeby awansować, a potem choć warunkowo uzyskać licencję na grę w Ekstraklasie. Mamy już piękną, krytą trybunę, więc w tym temacie pozostaje tylko problem zadaszenia sektora dla VIP-ów. Tu, niestety, jednak kłaniają się nasze regulacje prawne, bo ostatnia ekipa, która wygrała przetarg zbankrutowała i zeszła z budowy. Konieczny jest teraz kolejny, powodujący wielomiesięczną zwłokę w robotach. Niemniej mam nadzieję, że już w październiku nowa firma zostanie wyłoniona i prace pójdą do przodu.
Później trzeba będzie jeszcze zapewnić oświetlenie i podgrzewaną murawę.
– Mamy już przygotowane urządzenia podgrzewcze. Pozostaje tylko kwestia odpowiednich agregatów doprowadzających ciepło. Wykonanie oświetlenia do tej pory nie było przewidywane, niemniej życzliwość, jaką widzimy u prezydenta miasta oraz wśród radnych pozwala sądzić, że możliwa jest jakaś korekta w budżecie. Tym bardziej, że rozważany do tej pory projekt za siedem milionów złotych, może być zastąpiony innym – trzykrotnie tańszym. Byłoby to oświetlenie na 2000 luxów. Takie, jak między innymi na stadionie Sandecji, które nie kosztowało jej nawet dwóch milionów złotych.
Zespół wytrzyma tempo? Pan nie jest, tak po ludzku, zdziwiony tą passą?
– Widać, że trener Nowak przed każdym meczem trafnie opracowuje założenia taktyczne. Mamy zespół ludzi lubiących się między sobą i lubiących się z trenerami. Nie uważamy się za geniuszy, wyraźnie lepszych od innych zespołów. Czasem decyduje jedna, dwie sytuacje. Wielokrotnie podkreślam, że to przez… powietrze w Świnoujściu. Ten jod, który mamy na obiektach klubowych, musi docierać do szatni i dobrze wpływać na zespół.
Ok, tyle o samej Flocie. Czym kierowaliście się promując Michała Listkiewicza do zarządu PZPN-u?
– Otwarcie przyznaję, że podoba mi się jego osoba w roli prezesa Piłkarskiej Ligi Polskiej. Po pierwsze, bo jest bardzo sprawny i doświadczony we wszystkich zawiłościach piłkarskich. Po drugie – jest szanowany. I po trzecie – traktuje zespoły pierwszej ligi w sposób priorytetowy.
Jest pan tego pewien? Ł»e to nie jest tylko środek do celu?
– Uważam, że obowiązki szefa stowarzyszenia PLP oraz członka zarządu PZPN będzie mógł swobodnie godzić. Podpisałem jego wniosek z czystym sumieniem. Mając wyjaśnioną chociażby słynną sprawę stawianą mu jako zarzut sądowy, dotyczącą przelania pieniędzy do Widzewa. Nie mam wątpliwości, że było to pewne nieporozumienie i z pełnym przekonaniem udzieliłem tego poparcia.
Widzi pan jakiś progres w funkcjonowaniu PLP?
– Tak, widzę. Mam wrażenie, że do tej pory byliśmy traktowani przez Ekstraklasę jak ubodzy krewni, z którymi nikt nie chce rozmawiać. Obecnie ta dyskusja jest znacznie bliższa i bardziej konkretna. Zarówno dla pana Biszofa, jak i dla Listkiewicza kilka rozwiązań jest oczywistych. Jak choćby to, że warto byłoby opracować wspólny pakiet umów telewizyjnych, obejmujący zarówno ekstraklasę i pierwszą ligę. Tak, aby zmniejszyć te panujące obecnie dysproporcje finansowe. Dziś mówimy o proporcji 0,75% do 99,25% na niekorzyść I ligi. Tymczasem wszędzie na Zachodzie ta procentowa różnica to około 20 do 80, 15 do 85. Gdybyśmy doszli do tej sytuacji, nie byłoby takich tragicznych końców bytowania klubów pierwszoligowych, jakie zdarzają się do tej pory.
Podpisał pan również poparcie Zdzisławowi Kręcinie. Tak wygląda materiał na prezesa PZPN?
– Szczerze, uważam, że nie ma drugiego człowieka, który równie dobrze znałby potrzeby i realia Polskiego Związku Piłki Nożnej. Przedstawił bardzo przystępny program dla klubów pierwszej ligi. Poza tym, jestem zdania, że nie powinniśmy utożsamiać Zdzisława Kręciny z całym złem, jakie działo się w PZPN-ie. Nawet jeśli jego nazwisko skłania do takich pejoratywnych skojarzeń…
Czyli nie przemawiają do pana taśmy, procenty, „zrzutki na Grzesia”.
– Oczywiście, wizerunkowo Kręcina jest skompromitowany. Ale przydałaby się również rzetelna informacja na temat jego osoby. Wyjaśnienie, że stawiane mu zarzuty zostały oddalone, że obciążanie go wszelkimi grzeszkami jest nieuprawnione.
Już raz się na naszych łamach dość obszernie tłumaczył. Nie wypadł całkiem przekonująco.
– Proszę zauważyć, że afera taśmowa zakończyła się wyrokiem sądowym zasądzającym mu 360 tysięcy złotych od pana Kulikowskiego. To on mu pożyczył pieniądze, a nie odwrotnie. Nie widzę problemu w tym, by pan Kręcina wrócił do struktur Polskiego Związku Piłki Nożnej…
ROZMAWIAŁ PAWEŁ MUZYKA