I liga: Flota odpływa na spokojne morza, przełamanie Warty

redakcja

Autor:redakcja

08 października 2012, 22:58 • 2 min czytania

Siedem punktów przewagi nad drugim miejscem, jedenaście meczów bez porażki, dziesięć zwycięstw i jeden remis, 31 punktów na 33 możliwe. To co wyczynia w tym sezonie Flota Świnoujście to jakiś absurd, magia, a gdy wziąć pod uwagę ich potencjał organizacyjno-finansowy – potwierdzenie tezy, że limitem zawsze jest niebo. Nawet jeśli ten sen już się kończy, zbliża się zima, która poskutkuje wyprzedażą połowy składu – póki co trwa. 7:1 z ŁKS-em to kolejna odsłona niesamowitego serialu, który wywindował świnoujścian tam, gdzie jeszcze nigdy nie byli.
Gdzieś za nimi toczy się gra co najwyżej o drugą lokatę. Sporo pisaliśmy już o tym w sobotę W TYM MIEJSCU, ale niedzielny mecz Warty z Termaliką jedynie to potwierdził.

I liga: Flota odpływa na spokojne morza, przełamanie Warty
Reklama

W ogóle mieliśmy wątpliwości, czy włączać telewizor. Niedziela, rano, gra efektowna, ale nieskuteczna Warta i prezentująca iście „krakowski” futbol Termalica. Zapowiada się wyśmienicie, więc zgodnie z regułami pierwszoligowymi nie warto odpalać (w tej lidze wszystkie oczekiwania spełniają się na odwrót). Ostatecznie udało nam się odpalić relację Orange Sport równo z pierwszym gwizdkiem i po dziesięciu minutach żałowaliśmy tej decyzji. Mecz był fatalny, zero składnych akcji, co chwila przepychanki, albo lagi do przodu, zero kombinacji, zero dryblingów, za to bezustanny pressing. I fru, do przodu, na Drozdowicza, albo z drugiej strony na Pawłowskiego. W przerwie naprawdę targały nami wątpliwości – pierwszy groźny strzał oddali Zieloni w 43. minucie!

Reklama

Na szczęście pozostaliśmy przed telewizorami. W drugiej połowie na murawie pojawił się Piotr Giel i zupełnie odmienił grę Warty. Przebudził się Trochim, który coraz rzadziej rozśmiesza drewnianymi przyjęciami, coraz częściej z kolei rozdziela dokładne piłki. Warta zaczęła nacierać wykorzystując do tego swój stały arsenał – ładne wejścia bocznych obrońców i dużo krótkich podań w środku pola. Szybkie 2:0 i potem do końca meczu nudy. Ogółem jak na I ligę dość słabo, ale wiadomo – niedziela, godzina 13, słońce…

Tym samym nastąpiło wielkie przełamanie Warty – zagrała i efektownie, i efektywnie, co w jej wypadku jest prawdziwym ewenementem.

***

Polonia Bytom tradycyjnie przyjęła na siebie baty, tym razem od Dolcanu Ząbki. Mimo początkowej przewagi i kilku fajnych ataków, żenująca skuteczność i proste błędy w defensywie poskutkowały przedłużeniem passy jedenastu meczów bez zwycięstwa.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama