Krajobraz po blamażu z BATE – w Monachium skoczyło ciśnienie

redakcja

Autor:redakcja

03 października 2012, 20:06 • 2 min czytania

Piłkarze Bayernu dotychczas szli jak burza – ogrywali w Superpucharze Niemiec Borussię Dortmund, w Lidze Mistrzów Valencię, a na krajowym podwórku odprawiali z kwitkiem wszystkich po kolei. Do zanotowania najlepszego startu w historii klubu zabrakło tylko jednego kroku. Na przeszkodzie zupełnie nieoczekiwanie stanęło BATE Borysów… W Monachium zawrzało.
Niemiecka prasa nie szczędzi Bawarczykom krytyki – jedna z gazet pisze o blamażu, druga o hańbie. Dziennikarze „Bilda” najniższe możliwe noty, oznaczające kompromitujący występ, wystawili aż czterech piłkarzom: trzem obrońcom (Dante, Boateng, Badstuber) i pomocnikowi (Kroos). Czy ktoś zasłużył na pochwałę? Ktokolwiek? Nie. Statystyki przedstawiają się jednak zdecydowanie na korzyść Bayernu: 61 proc. posiadania piłki, 14 rzutów rożnych, 43 dośrodkowania i 20 strzałów na bramkę. I, co najważniejsze, jeden gol strzelony oraz trzy stracone.

Krajobraz po blamażu z BATE – w Monachium skoczyło ciśnienie
Reklama

– Nie wiem, jakie są szczegółowe statystyki, ile czasu spędziliśmy przy piłce, ale tylko na początku drugiej połowy mieliśmy problemy z wywarciem na rywalu presji – przyznaje trener Jupp Heynckes.

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Ale to nie sama gra stała się największym problemem klubu, ją można jeszcze nazwać wypadkiem przy pracy. Najgłośniej zrobiło się o jeszcze przedmeczowym spięciu pomiędzy trenerem a dyrektorem sportowym. O spięciu chyba dość odwlekanym w czasie – od kilku tygodni mówiło się bowiem o tym, że panowie wchodzą sobie w paradę, jednak obaj zaprzeczali. Aż do teraz. Za mecz z Werderem Brema, zresztą wygrany 2:0, skrytykował piłkarzy Matthias Sammer – że popełniali wiele błędów, że na ich grę ciężko się patrzyło, że nie liczy się sam wynik, ale i również styl. Heynckes nie dość, że z krytyką się nie zgadza, to przestaje trzymać nerwy na wodzy: – Matthias z tą krytyką ostro przesadził. Ale nie możemy załatwiać takich spraw publicznie, od tego mamy szatnię.

– Jak Sammer ma swoje spostrzeżenia na temat zespołu, to Heynckes powinien ich słuchać. Takie wypowiedzi dyrektora są w zupełności normalne. Przecież to jego zadanie! – irytuje się Uli Hoeness. – Nie od dziś wiadomo, że trener jest mniej wrażliwy, więc w końcu mógł się zdenerwować. Nie ma w tym nic nietypowego. Prasa jak zwykle stara się wyolbrzymić słowa Sammera i ich znaczenie, a przy okazji upokorzyć Heynckesa. Trener nie zasługuje na to, by był przedstawiany w tak negatywnym świetle. Obaj wykonują dobrą robotę.

Jak widać, jedna (pierwsza) porażka wystarczyła, żeby w Monachium się zagotowało. Tylko tyle i aż tyle…

PT

Najnowsze

Polecane

OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie

redakcja
1
OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama