Odrodzenie Realu Madryt i… Lewandowskiego

redakcja

Autor:redakcja

18 września 2012, 22:54 • 3 min czytania

Czasem aż warto pogdybać. Bo gdyby ten sam Real Madryt, który podziwialiśmy przed momentem, z podobną pasją grał w lidze, dziś współdzieliłby fotel lidera z Barceloną. I nikt nie pisnąłby nawet żadnej bujdy o kryzysie i problemach we współpracy pomiędzy piłkarzami i Mourinho. Jeszcze kilka dni temu ci sami ludzie dostawali od 1:2 z Getafe i nie potrafili się podnieść, wyglądali na kompletnie wyprutych z ambicji. Dziś, przy tym samym wyniku, stłamsili, wręcz zadusili mistrza Anglii i wygrali 3:2. Na ostatni kwadrans na Bernabeu znów powróciła obsesja doskonałości i wielkie nadzieje na upragniony triumf w LM po ponad dekadzie.
City i tak szybko dali się przejrzeć – nie mieli zamiaru podejmować ryzyka i ledwie po wyjściu na boisko rypnęli w okolicach swojego pola karnego autobus. Bliźniaczo podobny do tego, który zapewnił w poprzedniej edycji rozgrywek triumf Chelsea nad Barceloną. Kiedy już się zdawało, że w angielskich księgarniach w ciągu tygodni znajdziemy pozycję „Jak asy Premier League zatrzymują hiszpańskie potęgi”, cały misterny plan upadł. Maszynie zabrakło paliwa…

Odrodzenie Realu Madryt i… Lewandowskiego
Reklama

Hiszpanie, choć mają dzisiaj ręce pełne roboty, mogą ze spokojem zakrzyknąć – piękno futbolu wygrało. Przez 90 minut dziennikarze „Marki” musieli non-stop wrzucać nową czołówkę na stronie głównej. Ale bardziej od pismaków współczujemy grafikom. Co rusz nowy projekt jutrzejszej okładki dziennika lądował w koszu, a Photoshop od wykonywanych operacji musiał dostawać kilkominutowej zawiechy.

Reklama

A skoro o operacjach – ta w wykonaniu Realu w końcówce przebiegała jak w najlepszych klinikach na świecie. Owszem, były momenty kryzysu, kiedy Anglicy doprowadzali do sensacyjnego prowadzenia. Ale nastał moment, kiedy Mourinho w końcu dostrzegł, że jego starzy dobrzy podopieczni wracają. Nastał koniec piłkarskiej amnezji i nastąpił powrót wyszkolenia, polotu i mądrości. Atak za atakiem, jedność w drużynie. Po ostatniej bramce niby skłóceni Marcelo i Ronaldo – jak gdyby nigdy nic – padli sobie w ramiona. Chociaż jeszcze większą sympatię wzbudził widok Mourinho, atakowanego w ostatnich dniach ze wszystkich stron świata.

W międzyczasie, zanim jeszcze dostaliśmy wypieków na twarzy przy okazji spotkania w Madrycie, śledziliśmy na drugim ekranie multiligę. Na innych stadionach – owszem – działo się sporo, ale za wyjątkiem Mediolanu. San Siro ze startem sezonu zmieniło się bowiem w cmentarz, na którym non-stop trwa piłkarska stypa. Dziś „Rossoneri” nie sprostali wymaganiom i zremisowali z kumplami Marcina Wasilewskiego z Anderlechtu. Ale w kontekście następnych meczów – nic straconego, bo… najbardziej zawiódł ten, który miał narzucić tempo. Pokazać, że rosyjska piłka powoli nawiązuje równorzędną walkę z Premier League, La Liga czy Bundesliga. Może i nawiązuje, ale jedynie w wydawanych kwotach, bo Zenit wprost się skompromitował i dostał od Malagi trzy gole.

O ile „Wasyl” i reszta Anderlechtu może być umiarkowanie szczęśliwa, o tyle Robert Lewandowski może wreszcie całkiem odetchnąć z ulgą i walnąć się do snu bez wyrzutów sumienia. Polak po kilku gorszych występach w Bundeslidze wreszcie zaczął grać na miarę własnych możliwości. Dziś przez cały mecz z Ajaksem szukał okazji, aż wreszcie w samej końcówce ukradł punkty dzielnym Holendrom, dając Borussii skromne zwycięstwo 1:0.

FK

Komplet wyników:

Dinamo Zagrzeb – FC Porto
0:1 Gonzalez
0:2 Defour

Paris Saint-Germain – Dynamo Kijów 4:1
1:0 Ibrahimović
2:0 Thiago Silva
3: Alex
3:1 Veloso
4:1 Pastore

Montpellier – Arsenal 1:2
1:0 Belhanda (k.)
1:1 Podolski
1:2 Gervinho

Olympiakos Pireus – Schalke 04
0:1 Hoewedes
1:1 Abdoun
1:2 Huntelaar

AC Milan – Anderlecht 0:0

Malaga – Zenit Sankt Petersburg 3:0
1:0 Isco
2:0 Saviola
3:0 Isco

Borussia Dortmund – Ajax Amsterdam 1:0
1:0 Lewandowski

Real Madryt – Manchester City 3:2
1:0 Dżeko
1:1 Marcelo
1:2 Kolarov
2:2 Benzema
3:2 Ronaldo

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama