W dzisiejszej prasie królują dwa tematy – zgrupowanie kadry na Pomorzu oraz jej najbliższe mecze w systemie pay-per-view. Zdecydowanie najciekawszy materiał to jednak sylwetka Daniela Łukasika w „PS”.
FAKT
Nareszcie mamy selekcjonera – donosi Fakt, opisując powołania Fornalika, ale w całym numerze wieje nudą. Zacytujemy krótki fragment o zmianach w radzie drużyny reprezentacji:
– Do wąskiego grona zawodników, którzy rządzą drużyną załapał się Łukasz Piszczek. Biało-czerwonych w rozmowach z PZPN i sponsorami nie będą natomiast reprezentować dłużej Rafał Murawski (31 l.) i pomijany przez nowego selekcjonera Dariusz Dudka (…) Mający zdecydowanie najwięcej do powiedzenia w szatni reprezentacji Jakub Błaszczykowski (27 l.) i Robert Lewandowski (24 l.) dołączyli do rady drużyny swojego klubowego kolegę, bez którego trudno dziś wyobrazić sobie wyjściową jedenastkę biało-czerwonych.
Warto odnotować, że w krótkiej rozmówce z Jerzym Dudkiem, przed drugim sprawdzianem Fornalika w kadrze, padło po raz pierwszy sakramentalne pytanie: „czy w meczach z Czarnogórą i Mołdawią gra o posadę?”.
SUPER EXPRESS:
Tekst o reprezentacji w systemie pay-per-view.
– Trudno – komentuje decyzję Sport- Five szef redakcji sportowej TVP Włodzimierz Szaranowicz. – Otrzymaliśmy od nich nową ofertę. Po konsultacji z jednym z członków zarządu odesłałem ją, oczywiście odpowiednio zmodyfikowaną. Do końca czekaliśmy na odpowiedź kontrahenta. Szaranowicz był mocno zaskoczony faktem, że firma SportFive dogadała się z konkurencją TVP. – Teraz coś do powiedzenia pewnie będą mieli sponsorzy, dla których ma znaczenie, czy ich produkt dotrze do wielomilionowej widowni, a tak byłoby w przypadku transmisji w TVP. Nie sądzę, by mecz w systemie pay-per-view obejrzało więcej niż 300-400 tysięcy kibiców – dodaje szef sportu w TVP.
A także o Kazimierzu Greniu, który zorganizował spotkanie z dziennikarzami, na którym rozdał setki dokumentów mających świadczyć o nieprawidłowościach w PZPN-ie.
– Wraz z grupą opozycjonistów przez całą kadencję Laty wysłaliśmy setki pism do prokuratur, ministerstw, a nawet do prezydenta RP i premiera z informacjami o łamaniu prawa w związku. Nic to nie dało. Lato i jego ekipa są jak nietykalni! – nie kryje oburzenia Greń. Ale czy może być inaczej, skoro otoczył się „właściwymi” ludźmi?! Szefem komisji rewizyjnej jest były oficer SB Janusz Hańderek, komisji dyscyplinarnej przewodzi prokurator Artur Jędrych, a jej członkiem jest były mąż marszałek Sejmu Ewy Kopacz – Marek Kopacz. Do tego w komisji futsalu i piłki plażowej zasiada rzecznik ABW Maciej Korczyński. W związku działają politycy z PO. Skoro tak jest, to nic dziwnego, że Lato czuje się bezkarnie.
RZECZPOSPOLITA
Jeszcze raz o kadrze w systemie PPV:
– Pierwszy raz od 11 lat meczu reprezentacji nie będzie w żadnej telewizji otwartej. Od kiedy upadła kodowana Wizja Sport (pokazywała mecze eliminacji Euro 2000 i mecz Norwegia – Polska w eliminacjach mundialu 2002), transmisje były w TVP lub Polsacie (…) Nadal nie jest wykluczone, że telewizja publiczna pokaże następny mecz eliminacyjny, we wtorek z Mołdawią we Wrocławiu. Ale szanse są iluzoryczne. Mecz Czarnogóra – Polska ma, jak szacuje SportFive, dotrzeć może do 5 mln z 14 mln gospodarstw domowych w Polsce: można go zamówić za pośrednictwem platform cyfrowych Cyfry Plus, Polsatu, telewizji „n” i sieci kablowych: UPC (której częścią jest też od początku tego roku sieć Aster) i najprawdopodobniej również sieci Vectra i Multimedia. Można też obejrzeć mecz legalnie w Internecie przez należący do Polsatu serwis Ipla.
GAZETA WYBORCZA
Smuda pozwał do sądu Tomaszewskiego za to, że ten nazwał go prostakiem.
– Chcą mnie w ten sposób uciszyć, to nagonka – komentuje Tomaszewski. – I chyba pierwszy przypadek, że piłkarz pozywa do sądu piłkarza, a trener – byłego członka Klubu Wybitnego Reprezentanta. W pozwie, który trafił do łódzkiego Sądu Okręgowego, trener Smuda domaga się przeprosin i 50 tys. zł zadośćuczynienia. – Nie mogłem pozwolić sobie, żeby ktoś bezkarnie mnie obrażał – mówi. Były selekcjoner reprezentacji opowiada, że długo znosił zaczepki posła, ale miarka się przebrała, kiedy Tomaszewski oczerniał go w niemieckich mediach. – W niemieckiej telewizji Sky Sport był nawet program, w którym oskarżał mnie o udział w korupcji, nazywał padliniarzem i prostakiem. Dlatego go pozwałem – tłumaczy.
PRZEGLĄD SPORTOWY:
Rozmowa z Grzegorzem Sandomierskim:
Mógłby pan uchylić kulisy transferu z belgijskiego Genk do Blackburn Rovers?
– W połowie sierpnia dowiedziałem się od trenera Genk Mario Beena, że nie widzi dla mnie miejsca nawet na ławce rezerwowych. Taka sytuacja mnie nie interesowała. Poszedłem na szczerą rozmowę do szkoleniowca bramkarzy. Wiedział, że nie zaakceptuję sytuacji o której wspomniał pierwszy trener. Zrozumiał mnie. Szybko dostałem propozycję testów w Blackburn. Właściwie po pierwszym treningu byli zdecydowani mnie zatrudnić. Chwilę potrwała jednak wymiana papierów z Belgami. Skończyło się na tym, że na rok zostałem wypożyczony, z opcją wykupu przez Blackburn. Pożegnałem się z kolegami z Genk życząc im powodzenia.
Powiedział pan żegnajcie czy do zobaczenia?
– Po prostu życzyłem im powodzenia, ale już teraz wiem, choć to zbyt dalekie wybieganie w przyszłość, że w Blackburn widziałbym siebie na dłużej. To przeskok na inny poziom. Przecież to Anglia! Sądzę, że dla bramkarzy, którzy chcą się sprawdzić, to najlepsze miejsce na ziemi. W ogóle, jak tylko dowiedziałem się o Blackburn, to w mgnieniu oka podjąłem decyzję, że chcę tam koniecznie jechać.
I wspomniana na wstępie sylwetka Daniela Łukasika:
– Tamte momenty mógłbym odtwarzać w pamięci z najdrobniejszymi szczegółami. Za każdym razem to samo. Jak rytuał – opowiada Łukasik. – Przyjazd na stadion. Droga do szatni krótka, a głowa wypełniona tylko jedną myślą – będzie czy nie? Jestem już w środku. Szybkie oględziny i uczucie tak dobrze już znane. Nie ma. Nie ma mojej koszulki. Nienawidziłem takich sytuacji. Na przedmeczowe zgrupowania trener Skorża zabierał nas dziewiętnastu albo dwudziestu. Następnego dnia ci, którzy nie byli w meczowej osiemnastce, wędrowali na trybuny. Na odprawie w hotelu, kilka godzin przed meczem, trener rzadko mówił, kto to będzie. Trzeba było jechać na stadion i w szatni szukać swojej koszulki. Znalazłeś – jesteś w grze. Nie? Cóż, krzesełko na trybunach.
(…)
Szukałem swoich szans u trenera Skorży i napinałem na takie spotkania jak towarzyskie ze Sevillą. Wmawiałem sobie, że to dla mnie najważniejszy mecz, prawdziwa szansa. Dziś wiem, że to było naiwne. Czego bym nie zrobił na treningach i meczach sparingowych, i tak nie zmieniłoby mojej sytuacji. Zacząłem czytać książki psychologiczne, takie z podpowiedziami, jak ważne jest pozytywne myślenie i że nigdy nie można się poddawać. Ł»aden z autorów nie napisał jednak, co robić, jeśli ciągle jesteś na aucie i nie masz perspektyw, żeby to zmienić. Czy wtedy też tak łatwo myśleć pozytywne?


