Wczorajszy dzień jak rollercoaster. Modrić dopiął swego i zagra w Realu

redakcja

Autor:redakcja

28 sierpnia 2012, 09:31 • 3 min czytania

Wczorajszy dzień był dla niego kompletnym szaleństwem. Nie, nie chodzi nam o Razacku Traoré, który po miesiącach letargu wreszcie przypomniał sobie, że potrafi grać w piłkę. Kiedy reprezentant Burkina Faso ładował bramkę Pogoni Szczecin, główny bohater tego tekstu żartował z nowymi kolegami w szatni Estadio Santiago Bernabeu. Telenowele mają do siebie to, że niewielu za nimi przepada, ale większość je ogląda. No to jedna, najdłuższa tego lata, właśnie zeszła z piłkarskiej anteny. Luka Modrić podpisał pięcioletni kontrakt z Realem Madryt.
– To były niesamowite 24 godziny. Ze zniecierpliwieniem oczekiwałem aż coś się w końcu ruszy. I stało się to tej nocy. Kiedy mi powiedzieli… Nie potrafię wytłumaczyć co wtedy czułem. Jestem bardzo szczęśliwy, że mogę tu teraz być – powiedział w swoim pierwszym wywiadzie, udzielonym oficjalnej stronie Blancos.

Wczorajszy dzień jak rollercoaster. Modrić dopiął swego i zagra w Realu
Reklama

Pobudka, szybkie śniadanko i wyjazd na lotnisko. Przesiadka z luksusowego samochodu do prywatnego odrzutowca. Błyskawiczny lot i lądowanie w podmadryckim Torrejón de Ardoz. Potem znowu do autka i badania medyczne, które jak zwykle okazały się jedynie formalnością. Następnie przejazd na monumentalne Santiago Bernabeu, które – przynajmniej w teorii – przez pięć najbliższych lat będzie jego drugim domem. Tym piłkarskim. Potem przyszedł czas na oficjalną prezentację. Bez wielkiej pompy, znanej chociażby z przyjazdów Cristiano Ronaldo czy Kaki. Wszystko przeszło się błyskawicznie, jakby organizowane było w ostatniej chwili. Na koszulce będzie miał numer 19, który wcześniej nosili m.in. Antonio Cassano, Nicolas Anelka czy Fernando Sanz. Jeszcze tego samego dnia, o osiemnastej, odbył pierwszy trening pod okiem swojego nowego guru, Jose Mourinho, który z miejsca narzucił mu standardowy, intensywny reżim.

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Real wyłożył za Modricia 30 milionów funtów. W razie spełniania kolejnych warunków zawartych w umowie może dorzucić jeszcze kolejnych pięć. W obliczu szalejącego kryzysu to całkiem sporo, nawet jak na możliwości Realu. Patrząc na Chorwata nie zobaczymy atlety. Bardziej niż sportowca przypomina artystę malarza. Nie zdobywa wielu bramek, nie jest też fabryką asyst. Czymś jednak musiał Florentino Pereza olśnić. Elegancja, styl i nieprawdopodobny przegląd pola. Precyzja, dzięki której bez wyrzutów sumienia można zestawiać go z najlepszymi na świecie. Nazywają go Cruyffem z Bałkanów, na pewno nie tylko ze względów wizualnych.

Image and video hosting by TinyPic

Na początku może nie być mu łatwo. Trafił na niezwykle delikatny, niezbyt kolorowy dla Królewskich okres. Przegrana z Barceloną, niepowodzenia w lidze, złość Mourinho… Trener chciałby ponoć umieścić go w składzie od zaraz. On jednak od miesiąca biegał po parku w towarzystwie osobistego trenera. Nie grał w sparingach, a jedynym spotkaniem w którym wziął udział był towarzyski mecz reprezentacji Chorwacji przeciwko Szwajcarii.

– To był dla mnie wyjątkowo trudny okres. Przez ostatni miesiąc trenowałem indywidualnie. Teraz czuję tylko ulgę. To największe wyzwanie w mojej karierze. Mam wszystko czego potrzebuję. Najlepszych piłkarzy, najlepszego trenera… Pozostaje tylko grać i cieszyć się piłką. Pierwszy raz o zainteresowaniu ze strony Realu dowiedziałem się przed Euro 2012. Wtedy wszystkie inne oferty przestały mieć znaczenie – opowiada pierwszy letni nabytek Realu.

Królewscy to wielki klub i sam transfer powinien być dla niego ogromnym osiągnięciem i wyróżnieniem, ale… No właśnie. Tam nie wystarczy pokazywać się na treningach i występować w meczach. Potrzeba czegoś więcej. Czaru, olśnienia i fantazji. Takiego zdania jest przynajmniej rodak Modricia, Robert Prosinečki, który zna ten temat z autopsji, bo sam kiedyś ubierał białą koszulkę Merengues i nie podołał presji. – Real to specyficzny klub w którym liczy się tylko zwyciężanie. Kibice pragną tam nie tylko suchego wyniku, ale i artyzmu. Wirtuozerii – mówi.

Modrić porusza się po boisku jak baletnica no i wygląda jak artysta. Powinien dać sobie radę. Pierwsza okazja na pokazanie się już w środę, przeciwko Barcelonie.

PIOTR BORKOWSKI

JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!

[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama