Kogut pieje z dumy i plecie androny. Wspaniali kibice w Stróżach?

redakcja

Autor:redakcja

27 sierpnia 2012, 16:13 • 2 min czytania

Zdarzyło wam się kiedyś obejrzeć domowy mecz Kolejarza Stróże? Jeśli nie – żałujcie. Pełen folklor. Pierwsza liga, a głośniej niż na trybunach, śpiewają w pobliskim kościele. W Stróżach jest wręcz tak nieprawdopodobnie swojsko, że – jak twierdzi senator Stanisław Kogut – niektórzy ekstraklasowcy chcieliby mieć u siebie taką atmosferę.
– Widzicie państwo, te wszystkie legendy, że mamy tu tylko kawałek łąki, okazały się nieprawdą. W Stróżach jest piękna murawa, fajny stadion i wspaniali kibice. Ja myślę, że i w ekstraklasie znaleźliby się tacy, co chcieliby mieć tak samo – piał Kogut z dumy w rozmowie z Orange Sport.

Kogut pieje z dumy i plecie androny. Wspaniali kibice w Stróżach?
Reklama

Piękna murawa? OK, niech będzie. Stadion? Tu też nie będziemy się pastwić, bo byłoby to nie fair. Tak krawiec kraje, jak mu materii staje. Piętnastotysięcznika 2,5-tysięczna mieścina nie potrzebuje. Ale atmosfera, kibice? Ha, to temat rzeka…

Proszę nam więc, panie Kogut, wytłumaczyć, na czym polega wspaniałość tych kibiców? Czy na tym, że do „Kolejarz Fans Hooligans Ultras” nie dotarły jeszcze przyśpiewki meczowe? Zamiast dopingu świetnie sprawdzają się za to kreatywne pojazdy po sędziach. Na ostatnim meczu np. arbiter techniczny podchodzi do Przemysława Cecherza i mówi: – Panie trenerze, proszę wrócić na ławkę.
– Jaką kurwa ławkę?!?! Sam se wracaj! – usłyszał w odpowiedzi od kilkunastu (kilkudziesięciu) miejscowych „ultrasów”.

Reklama

Oczywiście była to jedna z nielicznych aktywności tamtejszej sekcji artystycznej, większość z nich bowiem preferuje – zamiast zdzierania gardeł – finezyjne piszczenie trąbki. Uwaga na marginesie – dźwięki w meczu Kolejarz – Arka wyłączyliśmy w 15 minucie spotkania, mimo stojącego na bardzo dobrym poziomie komentarza Orange Sport. Ale, w sumie czemu się dziwić, skoro gniazdowym do niedawna był sam senator.

Inna sprawa, kiedy dostaje się… swoim. I tu dygresja: stadion opuszcza już w „cywilu” Grzegorz Arłukowicz, wypożyczony do Kolejarza z Jagiellonii i wysłuchuje inwektyw pod swoim adresem. „I co, teraz pewnie będziesz opowiadoł w telewizji, jaka tu wiocha, co?!”. Panowie spod sklepu z trybuny myśleli, że to piłkarz Arki… Z myleniem przeciwników nie miał za to problemów syn senatora Stanisława imieniem Grzegorz, który najpierw wykrzykiwał coś pod adresem trenera Petra Nemca, a następnie… go uderzył.

I to wszystko na oczach kuracjuszy z pobliskiego sanatorium, którzy na balkonach robią co dwa tygodnie „frekwencję”.

No, wiocha je. Ni ma co godoć.

TĆ

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama